środa, 26 stycznia 2011

Running Wild - Gates to Purgatoty (1984)





Witam wszystkich!Jako, że jest to mój pierwszy wpis na tym blogu, zastanawiałem się o jakiej płycie powinienem napisać. Powinna to być płyta, która jest kanonem i nieśmiertelnym kultem po dziś dzień. Padło na biblię fanatyków diabelskiego Heavy/Speed Metalu: Running Wild - Gates to Purgatory! Na początek mamy znakomity, rozpędzony, speedowy "Victim of States Power". Świetny prosty riff i soczyście brzmiące bębny. Wokal Kasparka z dodatkowym pogłosem to po prostu magia. Klimat i atmosfera prawdziwego Metalu połowy lat 80'. Jako drugi kolejny hit. Tym razem bardziej rock'n rollowy "Black Demon". Średnie tempo momentami klimat podobny do Venom i ten refren, który zostaje w głowie po pierwszym przesłuchaniu. Pora na kolejny satanistyczny manifest: "Preacher". Dzisiejsze "powerowe" misie muszą być w niezłym szoku słuchając tej muzyki i tekstu. W 1984 na taką muzykę mówiło się Black Metal! Majestatyczny walec miażdży każdego na swojej drodze, a atmosfera grozy wywołuje dreszcze.:Soldiers of Hell", czyli znowu przyspieszamy. Kolejny hit ze znakomitym skandowanym refrenem. Fenomenalne melodyjne solo rozkłada mnie za każdym razem na łopatki.Miód na moje metalowe uszy. Do kolejnego "Diabolic Force" Brakuje mi już przymiotników jakimi można opisać ten utwór, żeby się nie powtarzać. To daimondowsko wyciągane "toniiiiiight" i znowu kapitalny refren zabijają. Heavy Metalowe mistrzostwo świata. Do tego kolejna fantastyczna solówka. Adrian S.O.S. to Speed Metalowy killer trwający nie całe 3 minuty i niszczące każde pozerskie ścierwo. Następnie mój ulubiony "Genghis Khan"! Na początek świetny prosty riff przechodzące w galopadę, przy której można urwać sobie łeb. Cudowne zwrotki przechodzą w skandowany refren. Utwór idealny na koncerty i wielokrotnie grany przez zespół w pięknych dla Metalu czasach . No i wreszcie hymn zespołu( myślę, że również wielu Metalowców) potężny "prisoners of our Time". Słowa są tu zbędne. Ten riff zna chyba każdy. Fantastycznie rozpędzony w zwrotkach z cudownym zwolnieniem w majestatycznym, hymnicznym refrenie. Ileż to razy po którymś piwie z kolei wykrzykiwało się ten refren do księżyca swoimi przepitymi głosami hehehe. Czysty Kult! Na tym kończy się pierwotna wersja tego albumu, jednak na cd są zamieszczone 2 dodatkowe utwory. Swietny, kojarzące się z N.W.O.B.H.M, a w szczególności z Maiden z czasów Di'Anno "walpurgis night" i kolejny klasycznie Runningowy "Satan". Oba utwory idealnie pasują do tej magicznej płyty i nie odstają od największych hitów. Podsumowując, jest to jeden z najlepszych debiutów w historii muzyki Metalowej. Płyta mająca niebagatelne znaczenie dla całej sceny. Ileż do razy w późniejszych latach na płytach innych wykonawców można było wychwycić znajome riffy z "jedynki" Running Wild? Ta płyta dla całej rzeszy młodych chłopaków chcących grać metal była elementarzem, wyznacznikiem jak powinno się grać ten rodzaj muzyki. Chwała Rock'n Rolfowi i Running Wild za wszystko co kiedykolwiek nagrali. Prawie każdy ich album to klasyk, ale to jednak "Gates to Purgatory" darzę specjalnym sentymentem, gdyż od niego zaczęła się ta piękna historia To ta płyta określiła ich styl, stworzyła nową jakość w Heavy Metalu. Long Live the Wild!!!

We are prisoners of our time
But we are still alive
Fight for the freedom, Fight for the right
We are Running Wild!!!