wtorek, 25 czerwca 2013

Rusted Brain - Nie lubimy grzecznego metalu dla gimnazjalistek


Cieszy mnie, że scena Thrashowa w Polsce z roku na rok staje się silniejsza. Pojawia się co raz więcej młodych zespołów, których materiały są na naprawdę wysokim poziomie. Jednym z nich jest warszawski Rusted Brain, który w tym roku wydał swój debiutancki album zatytułowany „High Voltage Thrash”, zbierający zewsząd zasłużone pochwały. Z takimi załogami polska scena ma wreszcie szansę zacząć gonić resztę świata. Na moje pytania odpowiada śpiewający basista Damian „Rumcayz” Lodowski.

HMP: Z racji tego, że gościcie po raz pierwszy na naszych łamach poproszę Was o kilka słów na temat Waszych początków. Jak doszło do powstania Rusted Brain?
Damian "Rumcayz" Lodowski: Rusted Brain powstało w sierpniu 2009r. Po co? Od samego początku wiedzieliśmy, że chcemy grać na poważnie; choć  wtedy to "poważnie" było zdecydowanie niepoważne. Wieczne coverowanie Black Sabbath na zmianę z Metalliką jest nudne (śmiech).Tak to jest, jak dzieciaki się za coś biorą. Moment, w którym zdaliśmy sobie sprawę, co i jak chcemy grać, to było wydanie EPki "Juggler". Dosłownie w ciągu kilku tygodni kompletnie zmieniliśmy podejście do tego co robimy. Zaczęliśmy dużo więcej ćwiczyć i po jakimś czasie wszystko zaczęło się powoli rozkręcać.

Czy wasza nazwa nawiązuje do "Rust in Peace" Megadeth?
Pewnie gdzieś się taka myśl przewinęła, ale na pewno nie jako główna inspiracja. Po prostu szukaliśmy nazwy raz, że oryginalnej, a dwa, oddającej stan naszych umysłów. Lubimy oldschoolowy metal (choć oczywiście nie tylko, Pantera - For The Win!) i stare samochody, więc w pewnym momencie padło na Rusted Brain.

W 2011 wydaliście demo "Juggler". Jak dzisiaj oceniacie to wydawnictwo? Spełniło rolę jaką mu wyznaczyliście?
Jeśli mam być szczery to niekoniecznie się z nim lubimy (śmiech). Tragiczne, plastikowe brzmienie, a "wokal" najlepiej przemilczeć. To tak na teraz, w momencie nagrywania byliśmy mega podjarani, "wooow, ale to brzmi i kopie". Faktem jest też, że zaraz po nagraniu "Jugglera" okazało się, że połowa materiału z niego absolutnie nam się nie podoba, więc szybko wydaliśmy okrojoną wersję EPki. Koniec końców wszystko to jednak wyszło nam na dobre. Trafiliśmy do Progresji, gdzie ekipie bardzo spodobał się nasz koncert i zostaliśmy dobrymi kumplami. Do tego trafiliśmy na Vlada Nowajczyka, dzięki któremu zagraliśmy trasę po Polsce razem z Hirax'em i Assassin'em, a ostatecznie został on naszym managerem. Więc podsumowując - "Jugglerem" nie za bardzo się chwalimy, ale swoje zadanie spełnił.

Muszę przyznać, że Wasz debiut był dla mnie sporym i pozytywnym zaskoczeniem. Jak ten materiał odbierają inni? Jakie głosy na ten temat do was dochodzą?
Do tej pory trafiło do nas coś koło 20-30 krótszych, lub dłuższych recenzji i w żadnej nam się nie dostało, więc jest chyba nieźle. Oczywiście wszystkim nie dogodzisz, więc czasem jest jakiś głos krytyki co można poprawić, ale to nas tylko mobilizuje do dalszej pracy. Generalnie oceny wahają się między 7/10, a 9/10, co jak na debiut jest chyba niezłym wynikiem.

Oprócz normalnej wersji CD wydaliście też kasetę nakładem Tridroid Records. Ciekawe posunięcie tym bardziej, że znam maniaków, którzy przedkładają ten nośnik nad zwykłą płytę. Mieliście zamiar zadowolić tych bardziej oldskulowych fanów?
Sprawa była bardzo prosta nasz menedżer - Vlad - znalazł ich i zaproponował opcję wydania nas. Chyba się spodobaliśmy, bo jak widać, udało się. Do biznesu nie dołożyliśmy nic, oprócz kraty browarów dla grafika za przerobienie książeczki CD na wersję kasetową. Skoro pojawiła się możliwość, to my w to wchodzimy, jeśli ktoś będzie chciał kasetę to dostanie kasetę, a chcielibyśmy jeszcze trochę poszerzyć wybór, jeśli rozumiesz o czym mówię (śmiech). Ale to jeszcze nic pewnego ani oficjalnego. Do tego sam bardzo lubię wersje kasetowe, mam po ojcu całą kolekcję, więc rozumiem maniaków kupujących każdą możliwą kasetę.

Album zdobi bardzo fajna i zabawna okładka. Kto jest za nią odpowiedzialny?
Paweł Kaczmarczyk - bardzo solidny facet i zawsze można na niego liczyć, do tego nie ogranicza się do komiksowego stylu, więc jakby ktoś chciał grafikę do płyty z czystym sercem go polecamy!

Jak tworzycie Wasze kawałki? Pracujecie zespołowo czy każdy ma swoją działkę, za którą odpowiada?
Absolutnie nie dzielimy się obowiązkami, bo to bez sensu. Po prostu zbieramy materiał, który uda nam się wymyślić w czasie ćwiczeń, albo jammowania. Nie raz było tak, że siedzieliśmy razem i ktoś rzucił pomysł na nie swoją solówkę, albo Benek (nasz pałker) wynucił fajny riff. Dopiero potem, jak już mamy jakąś podstawę, każdy bawi się materiałem po swojemu, a na próbach wychodzi, jak to siedzi w całości. Choć nie ma co ukrywać, zdarzało się, że w domu zostały wymyślone w zasadzie całe numery, które potem były tylko dopieszczane. Nie ma co się ograniczać, dyktafon trzeba mieć zawsze przy sobie, bo nie wiadomo kiedy coś się wykluje we łbie.

Teksty traktujecie tylko jako dodatek do muzyki czy też chcecie przekazać jakieś ważne treści? Kto jest ich autorem?
Na pewno nie jest to sens naszego istnienia, zostawiamy to poetom i innym myślicielom. Przede wszystkim teksty u nas mają być agresywne, rytmiczne, a do tego mieć sens i konkretny przekaz. Jaki to będzie przekaz to już zależy od tego co mnie akurat ostatnio zainteresowało/ zszokowało/ wku...wiło (niepotrzebne skreślić) bo tak się akurat złożyło, że to ja się męczę z tekstami (śmiech). A tak serio, jak ma się pomysł to jest to całkiem fajna robota.

Brzmienie "High Voltage Thrash" bardzo mi się podoba. Jest bardzo naturalne, dynamiczne, agresywne, a przy tym selektywne. Szczególnie podoba mi się brzmienie basu. Jesteście z niego zadowoleni?
I tak i nie, choć bardziej tak, niż nie (śmiech)! Mamy świadomość, że raczej nikt nie wyłączy płytki z powodu brzmienia, bo jest ono przynajmniej solidne. Z perspektywy czasu mamy jednak świadomość, że parę rzeczy można było rozwiązać inaczej, w końcu lepsze jest wrogiem dobrego. Kwestia doświadczenia; przy tempach w których gramy, odpowiednie rozłożenie mocno przesterowanych gęstych gitar, szybkiego i dośc grubego basu, a do tego "twina", ostrego werbla i agresywnego wokalu jest naprawdę niełatwe. Do tego chcieliśmy brzmieć, jak najbardziej naturalnie, więc męczyliśmy się ponad dwa miesiące, żeby uzyskać efekt zbliżony do zamierzonego. Jeśli o bas chodzi, to ja jestem z niego bardzo zadowolony; jest fajnie sprężysty, słyszalny, ale nie wybija się na pierwszy plan, choć wiem, że nie wszyscy tak lubią.

Waszym ogromnym plusem jest to, że pomimo agresji utwory mają w sobie dużo przebojowości i są łatwo zapamiętywalne o co wcale nie jest tak łatwo. Co jest na pierwszym miejscu, agresja czy melodia?
(Śmiech) W każdej recenzji pojawia się ta uwaga! Myślę, że najlepsze określenie to chwytliwość i zdecydowanie jest to jeden z ważniejszych elementów naszych numerów. Agresja oczywiście musi być, bo nie lubimy grzecznego metalu dla gimnazjalistek, ale już Metallica na "Kill'em All" pokazała, że te dwa elementy da się połączyć z zajebistym efektem. Zresztą nie ma się co oszukiwać, teraz kiedy mamy świadomość, że ludziom siedzą w głowach motywy z naszych refrenów - bo to w nich stawiamy na chwytliwość, reszta ma robić masę i wpierdol! - jesteśmy z siebie strasznie dumni, taki był plan i  udało się go zrealizować w 100 procentach.

Ile czasu i gdzie nagrywaliście "High Voltage Thrash"?
"High Voltage Thrash" nagrywaliśmy w Rock'n'Roll Studio w Lublinie. Samo nagrywanie zajęło nam dwa tygodnie bez weekendów, do tego potem jeszcze pojechaliśmy skontrolować osobiście miksy i dograć solówki, na które nam wcześniej nie starczyło czasu. Gorzej było z miksami - tak jak już mówiłem, powstało mnóstwo wersji, część zupełnie odmiennych, część różniących się pierdółkami. Wybranie optymalnej zajęło nam dwa miesiące, ale w końcu się udało. W gruncie rzeczy nie było chyba jednak aż tak źle, kontrolowanie miksów na odległość jest utrudnione, prawdę mówiąc w ciągu jednego dnia spędzonego na szlifowaniu miksów zrobiliśmy więcej niż w ciągu dwóch tygodni wymieniania się uwagami na trasie Warszawa - Lublin (śmiech)

Jak doszło do Waszej współpracy ze Slaney Records? Jesteście z nich zadowoleni?
To tak jak z kasetą jest to w całości zasługa naszego menedżera, Vlada Nowajczyka. Miał za zadanie znaleźć nam wydawcę na płytę na jak najlepszych warunkach i udało się. Slaney Records od początku był bardzo zainteresowany wydaniem nas, więc szybko się dogadaliśmy i dostaliśmy naprawdę fajne warunki.

Planujecie jakąś większą trasę promującą płytę czy będziecie raczej występować na okazjonalnych, pojedynczych gigach?
Po Polsce raczej żadnej wielkiej trasy nie będzie, skupimy się raczej na weekendowych wypadach w kraj, zresztą u nas trudno o publikę w ciągu tygodnia. Za to na pewno będziemy walczyć z wyjazdem na małą trasę w kierunku Włoch, a drugą do UK. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale przynajmniej jedna z nich powinna wypalić.

Ostatnio graliście w Warszawie z legendarnym Heathen. Jak wyglądały wasze relacje z nimi? Wypiliście coś wspólnie?
Trzeba się pochwalić, zarówno ekipie Heathen, jak i Generation Kill wpadliśmy w oko (ucho?), więc może jeszcze coś z tego kiedyś wyjdzie. Generalnie bardzo fajni, przyjaźni i otwarci kolesie, zero gwiazdorstwa. Gdy Rob Dukes przypadkiem trafił korkiem od butelki moją dziewczynę to ją potem pięć minut przepraszał, wiec to o czymś świadczy. Oczywiście wspólnego browara wypiliśmy, jakby udało się z nimi jeszcze kiedyś razem spotkać bylibyśmy zachwyceni. Ogólnie wszystkie zagraniczne ekipy z którymi mieliśmy do tej pory do czynienia miały w sobie bardzo fajny luz i dystans, w takiej atmosferze nie sposób się nudzić.

Jakie jest Wasze zdanie na temat polskiej sceny thrash metalowej? Jakie zespoły uważacie za najlepsze?
Oho, moje ulubione pytanie i najprostszy sposób jak komuś podpaść (śmiech)! Generalnie jest nieźle, jest parę ekip o ugruntowanej pozycji, do tego kilka ekip o sporym potencjale. Na pewno trzeba wyróżnić Headbanger, Terrordome, Thermit, Deathninition, The Crossroads. Jest jeszcze War-Saw i Tester Gier, nie można zapomnieć o The No-Mads i Metaliatorze. Z najmłodszych kapel bez konkretnych wydawnictw duże nadzieje pokładam w Nuked Cross, Striking Beast i Raging Death. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie, zwłaszcza że na brak poziomu nie możemy narzekać. Jak ktoś jest ciekawy nowej fali naszego rodzimego thrashu polecam składaka "Thrashing Damnation Thru Compilation" vol.1 i vol.2. Na dwójce znajdziecie trzy nasze numery, poza tym na obu jest kupa dobrego thrashu.

Jacy są Wasi muzyczni bohaterowie? Dzięki komu zaczęliście grać właśnie thrash?
Banalne pytanie, jasne że Metallica! (śmiech) Można się podśmiewać z ich obecnej dyspozycji, ale to co nagrali do "Czarnego albumu" włącznie i jak wyglądali na żywo ("Live Shit" ze Seattle to totalne mistrzostwo!) to był arcydzieła. Do dziś jak oglądam to DVD to od razu chce mi się grać. Do tego chwilę później miłość do Slayer'a, Megadeth i Anthrax, więc jak już zaczęliśmy razem grać to chyba nic innego z tego wyjść nie mogło (śmiech).

Wiadomo, że legendarne zespoły jak Slayer, Exodus, Testament czy Kreator nie będą grały wiecznie. Czy jest według Was jakiś zespół bądź zespoły z nowej fali thrashu, które będą mogły przejąć po nich schedę?
Trudno powiedzieć, choć stawiałbym na Havok, który ma fajny dryg do łączenia w jednym agresji i chwytliwości tak jak najwięksi przedstawiciele starej szkoły, więc im daję największe szanse na bycie najwyżej. Jest jeszcze Vektor i Municipal Waste, ale to jest raczej granie dla ograniczonej (choć i tak bardzo licznej) grupy maniaków. Do tego Municipale swoje maksimum wydawnicze mają już chyba za sobą, choć na żywo nadal są niszczycielami.

Maciej wizję swojej muzyki dajmy na to za pięć lat? W jakim kierunku pójdzie Rusted Brain? Tylko błagam, bez przesadnego "rozwoju" (śmiech).
Nie ma co myśleć o tym co będzie za pięć lat, cel mamy jeden, podbić świat! Więc będziemy się rozwijać, rozwijać, do tego rozwijać, no i zapomniałbym wspomnieć o rozwoju. (śmiech) A tak serio, będziemy robić swoje, wszystko jest w naszych rękach.

To już wszystko z mojej strony. Ostatnie słowo należy do Was.
Dzięki dla wszystkich maniaków, dzięki którym cała ta scena się trzyma i jest dla kogo grać, widzimy się na koncertach!

Wielkie dzięki za wywiad.
Również dzięki, pozdro!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz