Tym razem przyszło mi przybliżyć zespół Battlezone kojarzony pewnie przez niektórych z racji wokalisty, a mianowicie Paula Di'Anno najbardziej znanego z dwóch pierwszych Lp Maidenów. Wspólnie z kilkoma muzykami znanymi między innymi z takich grup jak Tokyo Blade, Chinatown czy Persian Risk wydał w latach 86-87 dwa albumy zatytułowane kolejno "Fighting Back" i "Children of Madness". Później zespół zmienił nazwę na Killers by w 1998 roku powrócić do starego miana przy okazji płyty "Feel my Pain", która to jednak zawierała już nieco odmienną muzykę. Natomiast opisywany tutaj materiał to kompilacja z 1988 roku wydana nakładem nieistniejącej już brytyjskiej Powerstation. Na program płyty składa się sześć utworów z debiutu, jeden bonus w postaci "Rising Star", oraz cały album "Children of Madness". Muzycznie utwory z "Fighting Back" to poprawny Heavy Metal jednak bez fajerwerków. To co się przede wszystkim rzuca w uszy to to, że Battlezone lepiej radzi sobie w wolniejszych i bardziej klimatycznych kompozycjach takich jak ponad 7-minutowy niemal epicki "The Land God gave to Cain". Z tej części płyty wyróżniłbym jeszczcze "Too Much to Heart" też wolny i utrzymany w klimacie hard&heavy z fajnym refrenem. Nieco szwankuje produkcja, przez którą gitary brzmią mało wyraziście i płasko. Poza tym jest poprawnie z kilkoma zrywami w postaci wymienionych wyżej kawałków. Bonusowy numer ani nie odstaje ani nie wyróżnia się jakoś specjalnie, jednak wpasowuje się w ogólny obraz kompilacji. Druga część płyty czyli cały Lp "Children of Madness" to już heavy Metal najwyższych lotów. Battlezone skupił się na tym co wcześniej wychodziło mu najlepiej czyli na kompozycjach wolniejszych, utrzymanych w marszowym tempie, cięższych. Do tego masa znakomitych melodii i fantastyczna forma głównego bohatera czyli Di'Anno. Aż ciężko uwierzyć, że ta płyta nie osiągnęła sukcesu na jaki zasłużyła. Przynajmniej 5 utworów z "Children..." to potencjalne hiciory. Wystarczy wymienić mój ulubiony potężny "Whispered Rage", który brzmi jak typowy US Power. Jeszcze ten refren, palce lizać. Niewiele ustępują "Metal Tears", Nuclear Breakdown" czy tytułowy "Children of Madness". Forma pozostałych muzyków nie budzi zastrzeżeń. Gitarzyści grają z dużym feelingiem bez zbędnych popisów. Są oczywiście znakomite riffy czy błyskotliwe sola, ale to wszystko jest zagrane z dużym popisem i bez żadnych niepotrzebnych ozdobników. Reasumując jest to ciekawa kompilacja zawierająca najlepszy, drugi album grupy plus kilka starszych, więc otrzymujemy przekrój twórczości tego już trochę zapomnianego zespołu. Rzecz zdecydowanie godna polecenia nie tylko dla fanów Żelaznej Dziewicy i Di'Anno, ale też takich zespołów jak Tokyo Blade, Dio czy Black Sabbath, a także ogólnie Metalu lat '80.
5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz