Nowy
krążek szwedzkiego trio Warfect zrobił na mnie duże wrażenie i
naprawdę mocno mnie sponiewierał. „Scavengers” zawiera
intensywną i brutalną thrashową nawałnicę utrzymaną, mimo
teraźniejszego brzmienia, w duchu starej szkoły. Jeśli modlicie
się do tytanów w rodzaju Protector, Exumer czy Slayer to
powinniście sprawdzić także Warfect. Bez zbędnego przedłużania
zapraszam do rozmowy z Kristianem Martinssonem, basistą kapeli.
HMP:
Witam. Zespół powstał w 2003 roku pod nazwą Incoma. Nagraliście
coś pod tą nazwą?
Kristian
Martinsson:
Wydaliśmy kilka demówek, ale bez płyty. Właściwie
to na początku funkcjonowaliśmy pod inna nazwą, która została
zmieniona w 2006 na Incoma. Jeśli dobrze pamiętam, to przed
wydaniem naszego debiutanckiego albumu w 2009 roku zmieniliśmy nazwę
ponownie na Warfect.
Czemu
właściwie po pięciu latach zmieniliście szyld na Warfect?
Muzyka
i brzmienie uległy modyfikacji i czuliśmy, że zmiana nazwy przed
wydaniem debiutanckiego albumu była właściwą rzeczą do
zrobienia. Nowy początek, że tak powiem. Staliśmy się innym
zespołem. Ponadto, nie było innego zespołu o nazwie Warfect, a my
chcieliśmy się wyróżnić.
Od
czasu, gdy odszedł od was gitarzysta Hakan Karlsson (2011) gracie
jako trio. Nie myśleliście o dołączeniu do składu drugiego
wioślarza? Zamierzacie już pozostać w trzyosobowym składzie?
Niezupełnie.
W pewnym momencie szukaliśmy wokalisty, ale na szczęście
przekonaliśmy Fredrik’a do kontynuowania roli gitarzysty oraz
wokalisty. Poczułem, że rozstrzygnęliśmy sprawę składu. Jest to
dokładnie to, czego szukaliśmy jako zespół, więc będziemy dalej
funkcjonować jako trójka. Manne dołączając do zespołu kilka lat
temu utwierdził skład zespołu i teraz jesteśmy jak rodzina.
Okładkę
do „Scavengers” stworzył Andrei Bouzikov. Czemu zdecydowaliście
się akurat na niego? Podoba wam się końcowy efekt jego pracy?
Jesteśmy
bardzo zadowoleni z pracy Andrieja. Andrei zrobił okładkę dla
„Exoneration Denied”, więc wybór „Scavengers” był
oczywisty. Stworzył nasze signum, że tak powiem. Jest wspaniałym
artystą i wykonał świetną pracę nad okładką.
W
maju ukazał się wasz nowy trzeci album „Scavengers”. Jak długo
powstawał ten materiał?
Myślę,
że niektóre kawałki z albumu zostały napisane kilka lat
wcześniej. Jest to proces, a czasami niewykorzystany materiał z
poprzedniego albumu może zostać ponownie przekształcony. Utwory
łączą się w jedną całość. Niektóre partie, które z jakiegoś
powodu nie pasowały do tego nad czym pracowaliśmy wcześniej mogą
być idealne do tego, co robimy teraz. Zaczęliśmy nagrywać album
latem ubiegłego roku.
Muzyka
na nim zawarta to niemiłosierny wpierdol od początku do końca. Od
początku mieliście założenie, żeby ten materiał kosił wszystko
co napotka na swojej drodze?
Nie
zamierzamy wydać albumu, z którego nie jesteśmy całkowicie
zadowoleni. Oznacza to, że niektóre utwory idą do kosza, a
niektóre są ponownie pisane w momencie, gdy wokale i teksty są
tworzone. Nie wydajemy albumu, aby tylko go wydać. Jeśli ma to
zająć trochę czasu, więc niech tak będzie. Jak powiedziałem,
jest to proces. Po naciśnięciu „play” powinieneś poczuć
kopniaka w szczękę i cieszę się, że to lubisz!
Prawie
wszystkie numery są bardzo szybkie, jednak pod koniec mamy dwa
wolniejsze, nieco bardziej klimatyczne „Evil Inn” i „Into the
Crypt”. Jest to moim zdaniem udany zabieg, bo 54 minuty
bezlitosnego napierdolu mogłoby trochę słuchacza wymęczyć. Czy w
takim właśnie celu urozmaicenia nagraliście te wałki? A może nie
kalkulowaliście w ten sposób, a tylko tak po prostu wyszło?
Tak
zrobiliśmy. Chcemy tego rodzaju dynamiki na albumie. Zbyt monotonny
album zaczyna Cię nudzić. Naprawdę trzeba dynamiki i zawsze
patrzymy na to z szerszej perspektywy podczas pisania materiału oraz
w momencie, kiedy decydujemy o kolejności utworów. Trzeba utrzymać
zainteresowanie, a niestety wiele albumów wydanych w dzisiejszych
czasach po prostu tego nie robi i z tego powodu są nudne.
Przesłuchasz kilka pierwszych kompozycji, ale tak naprawdę nie
chcesz przesłuchać całej płyty za jednym razem. Nie chcieliśmy
tego i staramy się uniknąć tego na każdym albumie, który
wydajemy.
Muszę
przyznać, że obok ostatnich albumów Exumer i Protector, wasz album
chyba najmocniej mnie sponiewierał. Pasuje wam postawienie
„Scavengers” w takim towarzystwie?
Dziękuję!
Tak, jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Okazało się dokładnie,
jak chcieliśmy. Zawsze chcesz jak najlepszego dla siebie i
myśleliśmy, że udało nam się to osiągnąć z „Exoneration
Denied”, jak i również z „Scavengers”.
Kto
u was odpowiada za komponowanie? Macie lidera czy może jednak
pracujecie zespołowo?
Pracujemy
razem, ale zwykle Fredrik przynosi nam zarodek, od którego
rozpoczniemy kształtowanie, a ja zazwyczaj piszę teksty. Jest to
wysiłek całego zespołu i wszyscy są częścią produktu
końcowego. Spędzamy czas w studio Fredrik’a próbując różnych
rzeczy i współpracując. Jest to zabawny proces.
Album
wyprodukowaliście sami, prawda? Pasuje wam taka sytuacja, czy może
w przyszłości chcielibyście powierzyć wasz materiał w czyjeś
ręce?
Jeśli
masz na myśli, że zajęliśmy się nagraniem i produkcją sami, to
tak, zrobiliśmy to. Wspaniale jest mieć ten rodzaj wolności, ale
nie sądzę, że zamknęliśmy drzwi dla przyszłej współpracy z
innymi studiami lub producentami. Na razie Fredrik radzi sobie z
zadaniem znakomicie.
Moim
zdaniem krążek brzmi naprawdę dobrze. A wy jesteście w pełni z
niego zadowoleni?
Mamy
brzmienie, które chcieliśmy, nieco retro, ale zarazem nowoczesne.
Myślę, że nam się udało. Nie chcieliśmy tej ściany dźwięku,
której niektóre zespoły wydają się szukać, ale za razem nie
chcieliśmy brzmieć lekko. Efektem jest pewnego rodzaju mieszanką.
Wydaliście
go po raz kolejny poprzez Cyclone Empire. Wychodzi na to, ze
jesteście zadowoleni ze współpracy?
Tak,
to działa dobrze i jesteśmy twórczo niezależni, aby tworzyć co
nam się podoba i jest to dobrą rzeczą. Mamy pełną kontrolę nad
muzyką i produkcją, a także szatą graficzną. Nikt nie próbuj
nas pchać w określonym kierunku i nie mówi nam, co mamy robić.
Nagraliście
klip do numeru otwierającego krążek, czyli „Purveyors of
Cadavers”. Uważacie, że akurat ten utwór jest idealnym
reprezentantem „Scavengers”? Braliście pod uwagę jeszcze inne
kawałki?
Myślę,
że wszyscy w zespole zgodzą się, że jest to piosenka, do której
chcielibyśmy zrobić teledysk, ale rozważaliśmy także inne
kawałki. Jednak ''Purveyors of Cadavers” zawiera dużo elementów
które nas reprezentują i krzyczą Warfect!
Jak
jeszcze zamierzacie promować ten materiał?
Promocja
jest trudna. Staramy się być aktywni na Facebooku, jak to jest
tylko możliwe. Jednak jest to tylko jeden kanał, który pozwala nam
dotrzeć do niektórych ludzi. Coś co bardzo dobrze zadziałało to
teledysk, więc będziemy starali się zrobić ich więcej. Ludzie
naprawdę lubią oglądać teledyski do utworów, łącznie ze mną.
Prezentujecie
tę bardziej brutalną twarz thrash metalu. Czy fakt, że graliście
bądź nadal gracie w takich składach jak choćby Lord Belial czy
Bestial Mockery ma na to wpływ?
Ja
i Fredrik kiedyś słuchaliśmy dużo black metalu i to zainspirowało
nas do napisania tego rodzaju thrash metalu, który gramy. Jasne,
granie w tych zespołach pomogło. Gramy muzykę, która do nas
przemawia. Jeśli piszesz muzykę dla siebie, inni również ją
polubią.
Ja
słyszę w waszej muzyce wpływy przede wszystkim tytanów niemieckie
sceny, Czyli Sodom, Kreator, Destruction, Exumer czy Protector oraz
oczywiście Slayer, a nawet Death. Co Wy o tym sądzicie? Jakie
kapele były dla was największą inspiracją?
Zespoły
z lat 80-tych i 90-tych wpłynęły na nas najbardziej, Slayer i
Sepultura to oczywiście dwa z nich. Dorastaliśmy słuchając
wymienionych kapel i ich wpływ ukształtował nasze pisanie muzyki.
Powiedziałbym, że amerykańska scena thrash, niemieckie zespoły
thrash, a także podchodzące pod black metal formacje z
Brazylijskiej sceny thrash metalowej miały na nas wpływ.
Słuchaliśmy także dużo black metalu w latach 90-tych, więc to
pewnie także odcisnęło swoje piętno na naszej muzyce. Między
innymi!
Który
z tych starych, legendarnych bandów trzyma się do dzisiaj według
was najlepiej?
Slayer,
Kreator, Destruction i Sodom by wymienić tylko kilka. Wciąż stoją
silnie i naprawdę jest miło na to patrzeć.
Śledzicie
młodszą scenę thrashową? Są jakieś nowsze kapele, które
śledzicie?
Oczywiście,
Havok, Pripjat, Violator i Lich King aby wymienić tylko kilka.
Powinniście
już być po trasie z brazylijskim Vulcano. Jak publika odbierała
wasz nowy materiał?
Reakcja
była wspaniała. Trochę szkoda, że „Scavengers” został wydany
podczas trasy, a nie wcześniej i ludzie nie mieli okazji go
usłyszeć.
Wszystkie
gigi były udane czy może zdarzyły się jakieś trudności? Gdzie
zagraliście najlepszy koncert?
Nie
często zdarza się, że są problemy ze sprzętem, ale jest to
zwykle możliwe do naprawienia. Zepsuł nam się wzmacniacz basowy i
pojawił się problem z jedną z kolumn gitarowych. Przynajmniej nie
spadliśmy ze sceny i to jest dobrą rzeczą! Nie jestem pewien,
gdzie mieliśmy nasz najlepszy pokaz, ale wspominam koncert na
Anthems of Steel Festival w Brassuire we Francji, był świetny, a
także jeden w Laudio w Kraju Basków. Ludzie byli szaleni i to było
naprawdę zabawne.
A
jak na żywo wypadają weterani z Vulcano? Jakie były relacje między
waszymi załogami?
Mieli
wielkie show i są wspaniałymi ludźmi. Bardzo ich lubimy i świetnie
było pojechać z nimi w trasę. Mam nadzieję, że w przyszłości
będziemy mieli więcej okazji, aby zagrać razem lub nawet pojechać
w trasę, byłoby niesamowicie. Mówili, że powinniśmy udać się
do Brazylii i to byłoby świetne!
To
już wszystkie pytania z mojej strony. Chcielibyście jakoś zachęcić
polskich metalowców do zakupienia „Scavengers”?
Oczywiście.
Chcemy wrócić do Polski więc kupujcie „Scavengers” a my
wpadniemy na thrash metalowe szaleństwo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz