wtorek, 14 marca 2017

Battery - Martial Law (2016)

Pora na płytkę, która wyszła nakładem włoskiej Punishment 18, czyli wiadomo, że przyjdzie się zmierzyć z thrashowym grzańskiem. „Martial Law” to drugi pełny krążek Duńczyków z Battery. Pierwszego szczerze mówiąc nie pamiętam. Miałem świadomość istnienia tego zespołu, ale czy kiedykolwiek słyszałem wcześniej ich muzykę to już niestety nie mogę powiedzieć. Zresztą podejrzewam, że do recenzowanej tutaj płyty też nie będę raczej wracał, bo niby po co? Jeśli najdzie mnie ochota na thrash grany na amerykańską modłę to zarzucę sobie Nuclear Assault, Slayer, Exodus, Dark Angel czy innych klasyków.

Battery choć grają naprawdę nieźle są dla mnie zbyt nijacy. Instrumenty obsługują poprawnie, w dupę też czasem kopnąć potrafią, samych utworów też nie muszą się wstydzić. W czym zatem problem? Ano w tym, że za cholerę nic mi nie chce zostać w głowie po seansie z „Martial Law”. Wszystkie riffy słyszałem już wcześniej tyle, że w innym wykonaniu. Brakuje tu jakiegoś elementu zaskoczenia, czegoś co nadało by tym kawałkom własnego życia. Jest tu szybkość, agresja, ale to nie wystarczy bym czuł się kupiony. Jest też coś w ich brzmieniu co mi nie do końca odpowiada, ale jeszcze nie zdołałem postawić diagnozy co to jest.

W żadnym wypadku nie powiem, żeby czas poświęcony tej płycie był czasem straconym. Jest to 100% thrash metal, ale umiejscowiony gdzieś w dolnych rejonach drugiej ligi. Fanatycy gatunku pewnie łykną Battery bez popitki, ale dla mnie ten band nie wyróżnia się nawet spomiędzy innych młodych gniewnych, nie mówiąc już o dinozaurach. Trochę więcej indywidualnego sznytu i własnej inwencji i może będzie lepiej. Na razie jest tylko przeciętnie/dobrze.

3,5/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz