środa, 6 kwietnia 2011

Skelator - Death To All Nations (2010)


Amerykański zespół Skelator istnieje od 1998 roku i wydał do tej pory kilka demówek, epkę, split z Death Metalowym GutRot i album wydany własnym sumptem "Give me Metal or give me Death". Dołączenie do stajni Jowity Kamińskiej(Metal on Metal rec.) i wydanie kompilacji "Time of the Sword Rulers" spowodowało większe zainteresowanie zespołem w kręgach Epic/True Metalowych. Muszę się przyznać, że te wcześniejsze wydawnictwa nie powaliły mnie na kolana. Oczywiście kilka Metalowych hymnów się wyróżniało ("Death to the False"), ale jako całość było to dla mnie trochę za bardzo rozlazłe i mało konkretne. Szanowałem i obserwowałem ten zespół bardziej ze względu na ich postawę i wierność prawdziwemu Metalowi niż za samą muzykę. Wydanie ich prawdziwie pierwszego oficjalnego albumu "Death to all Nations" przyjąłem z umiarkowanym zainteresowaniem. Po prostu kolejny krążek, który wypada sprawdzić. No i szok! Z przeciętnego zespół wyrósł prawdziwie Metalowy potwór, który niszczy wszystko na swojej drodze. Tą płytą zostawiają w tyle bardziej obecnie znane i promowane młode zespoły tj. White Wizzard, Striker czy Steelwing! Już pierwsze dźwięki otwierającego "Birth of Steel" rzuciły mnie na glebę, gdzie pozostałem do końca tego dzieła. Jest to jeden z najlepszych Heavy Metalowych utworów jakie słyszałem ostatnimi czasy i wg. mnie wizytówka tego albumu i najlepszy kawałek. Refren siedzi mi w głowie już chyba z pół roku i nie zanosi się na to by szybko ją opuścił. Następne utwory trzymają równy, bardzo wysoki poziom i ciężko było by któryś z nich wyróżnić. Może jeszcze "Victory (Henry V)" ze zwrotkami kojarzącymi mi się z wczesnym Nocturnal Rites (pierwsza płyta), kiedy to ów zespół grał jeszcze Metal, a nie klawiszowo - popową sraczkę. Utwory są rozbudowane, trwające od 5-8 minut (z jednym 3 minutowym wyjątkiem), utrzymane w raczej szybkich speed metalowych tempach, ale posiadające również epickie zwolnienia. Znalazło się też miejsce dla Heavy rockowego hymnu w klimacie Accept - Stand Up (for Rock and Roll). W każdym kawałku dzieje się naprawdę wiele, więc album się nie nudzi. Podsumowując jest to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń 2010 roku! Płyta będzie wałkowana przeze mnie jeszcze wielokrotnie w oczekiwaniu na nowy materiał, który, jestem tego pewien, zabije. Skelator stoi w pierwszym szeregu nowej Heavy Metalowej fali. Dla wszystkich Metalowych purystów i wyznawców jedynej słusznej drogi: MUS!!!

5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz