wtorek, 19 kwietnia 2011

Ross the Boss - Hailstorm (2010)


Ross the Boss, legendarny ex gitarzysta Manowar, jak widać na dobre powrócił do grania Heavy Metalu. I chwała mu za to, gdyż dobrej muzyki nigdy za wiele. Podczas, gdy Manowar ostatnio pogrążył się mocno w odmętach symfoniki, która na ich ostatniej płycie (skądinąd bardzo dobrej) zaczęła coraz bardziej wypierać Metal, którego są samozwańczymi królami, tak Ross z kolegami tworzy stal czystą jak łza. Pierwsza płyta "New Metal Leader" została wydana w 2008 roku i spotkała się z ciepłym przyjęciem fanów. Był to bardzo dobry, czysty gatunkowo materiał i szczerze mówiąc bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Dlatego też z niemałym zainteresowaniem oczekiwałem kolejnego wytopu Bossa. No więc jaka jest to płyta? Czy jest lepsza od poprzedniczki? Chyba nie, ale też nie jest gorsza. Grupa utrzymuje równy, wysoki poziom. Wokalista śpiewa jakby pewniej i zadziorniej, mome ntami kojarząc mi się z Larsem Ramcke ze Stormwarrior. To jest na pewno zaskoczenie na plus. Muzycznie mamy tu, tak jak i na poprzedniej płycie do czynienia z czystym jak łza Heavy Metalem. Jakby to porównać do Manowar? Na pewno daleko tej płycie do epickości, barbarzyństwa i surowości pierwszych 4 płyt. Najbliższe skojarzenie to chyba Fihting the World - Kings of Metal. Na szczęście Ross nie idzie na łatwiznę i nie odcina kuponów od sławy swojego poprzedniego bandu. Większość utworów to klasyczne Heavy, może z wyjątkiem "Burn Alive", który wg mnie jest najsłabszym kawałkiem na płycie i momentami zalatuje dla mnie glamem, którego nie trawię. Na szczęście po nim rozkłada mnie na łopatki następny w kolejności "Crom", który jest klasycznym epic Metalowym hymnem! Mój osobisty faworyt! W pamięci na dłużej zostały mi również "Dead man's curve", "Hailstorm", posiadający fajne tło tworzone chyba na hammondach "Among the ruins" i kolejn epicka pieśń, nazwana bardzo adekwatnie "Empire's Anthem". Reszta jest również na odpowiednim poziomie. Album spełnił pokładane w nim nadzieję i pozwala z optymizmem oczekiwać kolejnych wydawnictw Rossa the Bossa i jego załogi. Skoro jego byli koledzy nie chcą nas odwiedzić od wielu lat, to może on by wpadł do Polski? Chyba trzeba będzie jednak znowu jechać do Niemiec..5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz