sobota, 25 marca 2017

Crimson Dawn - Chronicles of an Undead Hunter (2017)

Uwielbiam epicki doom metal. Niestety w tym gatunku wychodzi co raz mniej nowych płyt, a jeszcze mniej takich, które by mnie naprawdę oczarowały. Tym większym pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie kontakt z nowym krążkiem włoskiego sekstetu Crimson Dawn.

„Chronicles of an Undead Hunter” to drugi album makaronów, pierwszy wyszedł w 2013. Muzyka na nim zawarta jest oparta na trzech głównych składowych gatunku, czyli na ciężarze, epickości i melodii, ale są one na tyle idealnie wyważone, że po dodaniu jeszcze kilku drobnych smaczków tworzą znakomitą i świeżą całość. Oprócz typowo doomowych elementów jest tu też sporo heavy metalu, więc ta muzyka nie jest jednostajna i nie pozwala nawet na chwilę znużenia. Tym bardziej, że czas trwania „Chronicles...” to zaledwie 47 minut. Zespołowi udała się też nieosiągalna dla wielu kapel sztuka, czyli nadanie każdemu utworowi indywidualnego sznytu. Nie mam wrażenia słuchania jednego, długiego, walcowatego kloca. Tutaj każdy numer żyje własnym życiem jednocześnie tworząc spójną całość. Jest tu oczywiście mnóstwo klasycznego riffowania w stylu Sabbath czy Candlemass, a w niektórych momentach przychodzi mi nawet na myśl niemiecki Doomshine, ale Włosi starają się też jak najbardziej ubarwić swoją muzykę. Czy to będą okazjonalne growle w „To Live is to Grieve”, czy włoski język we fragmencie „The Skeleton Key”, czy też melodyka przywołująca skojarzenia z późnym Blind Guardian także w tym numerze. Do tego klawisze wykorzystywane na wiele różnych sposobów czy nawet słyszane w pewnym momencie smyczki oraz chóry. Dzięki tym wszystkim dodatkom krążek ciekawi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Jednak podstawą jest tu epicki doom/heavy metal i tego się trzymajmy. Crimson Dawn stworzyli też mnóstwo świetnych melodii, które trafiają do mnie całkowicie, a dzięki nim całość nabiera jeszcze bardziej podniosłego i emocjonalnego charakteru.

Drugi album Crimson Dawn jest dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem i już wiem, że ich trzeciego krążka będę oczekiwał z ogromnym apetytem. Maniacy epickiego doomu i heavy metalu nie powinni się nawet zastanawiać tylko od razu pisać do Punishment 18 i zamawiać „Chronicles...”, gwarantuję, że nie pożałujecie.


5,2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz