Nie bardzo rozumiem sens takich
wydawnictwa jak „Carpe Noctum”. Jest to album koncertowy, ale
zawierający tylko 8 numerów i do tego z dwóch różnych koncertów,
Wacken 2015 i gig z Aschaffenburga również w Niemczech. Pomijając
już sam czas trwania, bo jest to tylko 38 minut, co jak na kapelę,
która nagrała 7 pełnych albumów to niezbyt dużo, ale czy nie
lepiej było zarejestrować po prostu jeden cały koncert? Zespół
wybrał jednak tak, a nie inaczej, więc nie ma sensu dyskutować. Ja
osobiście nigdy wielkim fanem Armored Saint nie byłem choć
oczywiście doceniam takie krążki jak debiutancki „March of the
Saint” czy choćby „Symbol of Salvation”. Późniejsze,
nagrywane już po reaktywacji zupełnie mnie nie ruszają.
Na „Carpe Noctum”, jak łatwo się
domyślić patrząc na ilość utworów, miejsca na mielizny za
bardzo nie ma. Zespół oparł setlistę na samych hitach w rodzaju
„March of the Saint”, „Reign of Fire” czy „Last Train Home”
plus najlepszy numer z ostatniego albumu, tytułowy „Win Hands
Down”. Słychać, że zespół jest w dobrej formie, nie ma żadnych
wpadek, jest duża moc i energia. Publiczność z tego co słychać
też reaguje żywiołowo na to co dzieje się na scenie. Jednak jak
to w przypadku dzisiejszych koncertówek bywa ciężko powiedzieć
ile w tym jest naturalności, a ile ingerencji w studio. Odkładając
wszelkie uprzedzenia na bok to sam dobór utworów i wykonanie
sprawiają, że tej płytki słucha mi się bardzo miło. Jednak dla
kogo jest to płyta tak naprawdę? Na pewno dla zgorzałych fanów
Armored Saint kolekcjonujących wszystko co z zespołem jest
związane. Może jeszcze dla kogoś kto zaczyna przygodę z ekipą
Johna Busha? W sumie ze względu na to, że jest to taki mini „The
Best of” można potraktować „Carpe Noctum” jako dobre
wprowadzenie w dyskografię.
Ogólnie rzecz biorąc chłopaki mogli postarać
się trochę bardziej i przygotować dla fanów coś bardziej
specjalnego. Tak, to niestety wygląda na takie trochę pójście na
łatwiznę, żeby tylko wyciągnąć od nich parę groszy. Muzycznie
jednak broni się to wydawnictwo spokojnie i jeśli ktoś by mi je
sprezentował to z pewnością nosem bym nie kręcił, ale sam z
własnej inicjatywy na pewno bym pieniędzy na to nie wydał.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz