sobota, 25 marca 2017

Armored Saint - Carpe Noctum (Live) (2016)

Nie bardzo rozumiem sens takich wydawnictwa jak „Carpe Noctum”. Jest to album koncertowy, ale zawierający tylko 8 numerów i do tego z dwóch różnych koncertów, Wacken 2015 i gig z Aschaffenburga również w Niemczech. Pomijając już sam czas trwania, bo jest to tylko 38 minut, co jak na kapelę, która nagrała 7 pełnych albumów to niezbyt dużo, ale czy nie lepiej było zarejestrować po prostu jeden cały koncert? Zespół wybrał jednak tak, a nie inaczej, więc nie ma sensu dyskutować. Ja osobiście nigdy wielkim fanem Armored Saint nie byłem choć oczywiście doceniam takie krążki jak debiutancki „March of the Saint” czy choćby „Symbol of Salvation”. Późniejsze, nagrywane już po reaktywacji zupełnie mnie nie ruszają.

Na „Carpe Noctum”, jak łatwo się domyślić patrząc na ilość utworów, miejsca na mielizny za bardzo nie ma. Zespół oparł setlistę na samych hitach w rodzaju „March of the Saint”, „Reign of Fire” czy „Last Train Home” plus najlepszy numer z ostatniego albumu, tytułowy „Win Hands Down”. Słychać, że zespół jest w dobrej formie, nie ma żadnych wpadek, jest duża moc i energia. Publiczność z tego co słychać też reaguje żywiołowo na to co dzieje się na scenie. Jednak jak to w przypadku dzisiejszych koncertówek bywa ciężko powiedzieć ile w tym jest naturalności, a ile ingerencji w studio. Odkładając wszelkie uprzedzenia na bok to sam dobór utworów i wykonanie sprawiają, że tej płytki słucha mi się bardzo miło. Jednak dla kogo jest to płyta tak naprawdę? Na pewno dla zgorzałych fanów Armored Saint kolekcjonujących wszystko co z zespołem jest związane. Może jeszcze dla kogoś kto zaczyna przygodę z ekipą Johna Busha? W sumie ze względu na to, że jest to taki mini „The Best of” można potraktować „Carpe Noctum” jako dobre wprowadzenie w dyskografię.

Ogólnie rzecz biorąc chłopaki mogli postarać się trochę bardziej i przygotować dla fanów coś bardziej specjalnego. Tak, to niestety wygląda na takie trochę pójście na łatwiznę, żeby tylko wyciągnąć od nich parę groszy. Muzycznie jednak broni się to wydawnictwo spokojnie i jeśli ktoś by mi je sprezentował to z pewnością nosem bym nie kręcił, ale sam z własnej inicjatywy na pewno bym pieniędzy na to nie wydał.


4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz