Minęły
kolejne cztery lata, więc przyszła też pora na nowy, szósty już
w dorobku Marauder album, tym razem zatytułowany „Bullethead”.
Grecy doprawdy zadziwiają konsekwencją w tej kwestii. Jak sam tytuł
wskazuje jest to materiał na wskroś heavy metalowy, pozbawiony
wszelkich udziwnień i oparty na prostych, bezpośrednich patentach.
Świata na pewno tym krążkiem nie podbiją, ale jest on na tyle
ciekawy i dobry, że warto przynajmniej dać mu szansę. Ja to
zrobiłem i nie żałuję. Resztę na temat „Bullethead” , ale
też i kilku innych spraw opowie basista Thodoris Paralis.
HMP:
Ponownie okres oczekiwania na kolejną płytę trwał cztery lata.
Czy właśnie tyle czasu potrzebujecie na napisanie nowego materiału?
Thodoris
Paralis: Właściwie, do stworzenia materiału nie potrzebujesz
aż tyle czasu, zazwyczaj trwa to mniej niż rok. Jednak prócz
komponowania, spędzamy dużo czasu na próbach, nagraniach i
produkcji każdego nowego albumu. Nie ma możliwości, abyśmy
zabrali się za nagrywanie lub wydanie nowego albumu, dopóki nie
jesteśmy naprawdę pewni i usatysfakcjonowani co do rezultatu.
Jak
wyglądał proces twórczy „Bullethead”? Nowe
utwory pisały się łatwo czy musieliście się trochę z nimi
pomęczyć?
Zazwyczaj
pojawia się pomysł, na przykład refren albo riff, potem staramy
się zbudować utwór, dopasować do tego odpowiednie słowa i
melodie. Tym razem włożyliśmy sporo wysiłku, aby zachować proste
kompozycje, bez zbędnych partii. Dużo również pracowaliśmy nad
gitarą prowadzącą. Chcieliśmy, aby słyszano ją jako miniaturowe
kompozycje pomiędzy utworami, a nie jako powtórzenia głównych
melodii.
Czemu
nazwaliście ten krążek właśnie „Bullethead”?
Nazwa
została zaczerpnięta z okładki. Chcieliśmy prostej, czysto
metalowej okładki, a kiedy ją ujrzeliśmy, czaszkę gryzącą
pociski, automatycznie nazwaliśmy ją „Bullethead”! Brzmiało to
wtedy świetnie, tytuł nie tylko odpowiedni do okładki, ale również
do muzyki zawartej na albumie.
Utwory
z nowej płyty można podzielić na dwie kategorie. Pierwszą z nich
stanowią szybsze rockery takie jak „Spread Your Wings”, „Tooth
N Nail” czy „Predators”. Natomiast druga to ta bardziej epicka
reprezentowana choćby przez „Son of Thunder,” „Dark Legion”
i „The Fall”. Który styl bardziej wam
odpowiada?
Nie
mamy faworyta pomiędzy tymi dwoma stylami, czerpiemy radość
zarówno z grania szybkich, mocnych i ciężkich kawałków, jak i z
grania ośmiominutowych epickich kompozycji. Wprawdzie, uważamy że
nasz styl jest właśnie kombinacją tych dwóch.
Jeśli
chodzi o te szybsze wałki to na co kładziecie główny nacisk?
Dynamikę, agresję, dobry riff czy może chwytliwy refren?
Dynamika
jest częścią nagrań, na która zawsze zwracamy uwagę,
szczególnie w tych szybszych kawałkach, o których wspomniałeś.
Również bardzo ważne jest miksowanie, do tych utworów
potrzebowaliśmy czystego dźwięku każdego instrumentu.
Refren
w „Dark Legion” przypomina mi zarówno Sabaton jak i Grave
Digger. Co powiecie na taką opinię?
Lubimy
muzykę obu tych zespołów. Koncertowaliśmy już z Sabaton i
naprawdę uwielbiamy albumy Grave Digger! Jednak nagrywając „Dark
Legion” chcieliśmy brzmieć epicko, bardziej w stylu starego
Manowar.
Moim
ulubionym numerem jest chyba „The Fall”, a czy wy macie jakiegoś
faworyta?
Kompozycja,
z której cieszyliśmy się najbardziej podczas nagrań to „Son of
Thunder”, tak więc jest chyba naszą ulubioną z nowej płyty!
Wasze
utwory nie są zbyt skomplikowane przez co bezpośrednio trafiają do
słuchacza. Czy takie mieliście założenie?
Tak,
chcieliśmy aby nasze utwory były jasne i na temat. Naszym celem
było stworzenie albumu z agresywnymi, ale atrakcyjnymi riffami oraz
z nadającymi się do śpiewania refrenami, które utknęłyby w
głowach słuchaczy.
Czym
według was różni się „Bullethead” od poprzedników? Gdzie
widzicie największe różnice poza wokalistą?
Każda
płyta ma własny charakter. „Bullethead” ma prostsze i
agresywniejsze utwory, „Sense of Metal” posiada nastawienie lat
80-tych, „1821” jest konceptem epickim, „Life” ma bardziej
melodyjne kompozycje, podczas gdy „Face the Mirror” oraz „Elegy
of Blood” są bardziej power metalowe.
Na
„Bullethead” możemy usłyszeć nowego wokalistę Nikosa
Atonoyiannakisa. Jak doszło do tego, że dołączył do zespołu i
czemu odszedł Alexandros Kostarakos?
Alexandros
Kostarakos jest świetnym wokalistą i bardzo dobry przyjacielem,
jest jak brat. Niestety, musiał zrezygnować z gry w zespole z
powodów osobistych. Nikos zaśpiewał dwie piosenki z albumu „Face
the Mirror”, nagrał je i wysłał nam próbkę. Kiedy usłyszeliśmy
jego głos, poczuliśmy, że jest odpowiednim kandydatem i pasuje do
stylu naszego nowego materiału, zrobiliśmy razem parę prób i
mieliśmy rację! Jego głos perfekcyjnie pasował do nowych utworów,
tak więc zaczęliśmy nagrywanie nowego albumu.
Czy
Nikos miał jakiś wkład w powstawanie nowego materiału, czy po
prostu zaśpiewał swoje partie do już gotowej muzyki?
Kiedy
Nikos dołączył do zespołu, muzyka była już napisana. W
prawdzie, partie wokalne były oryginalnie wymyślone i śpiewane
przez Alexandrosa, jednak pokierowaliśmy Nikosa jak śpiewać te
partie, a on poradził sobie znakomicie.
Zmianie
nie uległa natomiast wytwórnia Pitch Black. Jak mniemam współpraca
z nimi was zadowala?
Tak,
od wielu lat znamy ludzi z Pitch Black i świetnie współpracuje się
nam z nimi. Jesteśmy całkowicie usatysfakcjonowani!
W
jaki sposób zamierzacie jeszcze promować „Bullethead”? Klip,
trasa?
Teledysk
nie jest raczej w naszych planach. Mamy kilka koncertów w następnym
miesiącu, jednak nie jest to tournee. Może w przyszłości.
Nagraliście
cover „Metal Gods” Judas Priest, a wcześniej także „Children
of the Damned” Iron Maiden na składanki poświęcone tym legendom.
Osobiście wybieraliście te numery? Jeśli tak to czy rozważaliście
jeszcze inne?
Osobiście
wybraliśmy oba te utwory, naprawdę je kochamy. O ile, co do coveru
Iron Maiden byliśmy pewni „Children of the Damned”, to do wyboru
coveru Judas Priest, mieliśmy bardzo trudne zadanie. Mają zbyt
wiele świetnych utworów, zwłaszcza z ery lat siedemdziesiątych,
zastanawialiśmy się pomiędzy „Metal Gods”, „Tyrant” i
„Hell Bent for Leather”. Ostatecznie wybraliśmy „Metal Gods”,
ponieważ pasowało to do naszego nowego materiału. Prostota,
agresywność i świetny refren. Również pasował Nick’owi.
Obie
te składanki zostały dołączone do greckiego Metal Hammera. Jak u
was prezentuje się ten magazyn? Polska wersja to jakaś parodia.
Grecki
Metal Hammer istnieje od wielu lat, można w nim znaleźć wiele
artykułów z zespołami grającymi grecki metal i ogólnie z
greckiej sceny. Zachował swój metalowy charakter.
Grywacie
te lub jakieś inne covery podczas koncertów?
Nie,
rzadko gramy jakiś cover. Ostatnim, jaki zagraliśmy był utwór
Twisted Sister „You Can’t Stop Rock’N’Roll”, jednak w
przeszłości wykonywaliśmy „Balls to the Wall” oraz „Thor”
(The Powerhead).
Istniejecie
już ponad ćwierć wieku, nagraliście sześć pełnych krążków.
Jak byście podsumowali ten czas? Czy jesteście w tym miejscu, w
którym chcieliście być?
To
trudne pytanie. Kiedy zaczynaliśmy, nie spodziewaliśmy się wydać
sześć płyt. Teraz, kiedy patrzymy wstecz, niektóre rzeczy mogły
być lepsze, gdybyśmy nie mieli tylu zmian w składzie.
Grecja
kojarzy się z oddanymi idei metalu fanatykami. Sam poznałem kilku z
nich podczas różnych festów. Jak to wygląda z waszej strony? Czy
faktycznie jest u was tylu fanatycznych metalowców?
Rzeczywiście,
Grecja ma wielu wiernych fanów metalu, jednak chyba nie aż tak dużo
jak w przeszłości. Wraz z upływem lat, uważam, że nie ma za
wielu nowych fanów, są jednak ci starsi, którzy utrzymują ten
płomień.
Swego
czasu wydawało się, że grecka scena może stać się mocnym
graczem na rynku. Mam tu na myśli przede wszystkim epicki i
tradycyjny metal. Jednak w pewnym momencie gdzieś to wszystko jakby
się zatrzymało. Jakie były tego przyczyny?
Kryzys
ekonomiczny w Grecji jest jednym z głównych powodów, przez które
epickiej/tradycyjnej scenie nie udało się daleko zajść. Wiele
zespołów jak i ich członkowie mieli naprawdę ciężki okres przez
ostatnie lata. Obecnie również wielu fanów metalu przerzuciło się
na bardziej ekstremalne metalowe dźwięki. Nie wiem dlaczego.
A
jakie miejsce na tej scenie zajmuje dzisiaj Marauder?
Generalnie,
Marauder jest jedynym greckim zespołem heavy/tradycyjnej metalowej
sceny, który wydał sześć albumów i jednym z pierwszych greckich
metalowych zespołów.
Mam
jeszcze pytanie dotyczące kapeli Arpyian Horde, w której gra wasz
basista Thodoris Paralis oraz muzycy z takich załóg jak Wrathblade,
Battleroar czy Wishdoom. Do tej pory wydali tylko jeden singiel w
2004 roku, ale zauważyłem na Metal Archives, że zespół jest
aktywny. Czy można spodziewać się, że jeszcze kiedykolwiek
nagrają coś nowego?
Parę
lat temu napisali dwa-trzy kawałki, jednak nigdy ich nie nagrali.
Obecnie Arpyian Horde nie jest aktywnym zespołem.
Ok,
to już wszystkie pytania z mojej strony. Chcielibyście jeszcze
dodać coś na koniec?
Dzięki
za wywiad! Pewnego dnia chcielibyśmy zagrać w waszym pięknych
kraju. Klasyka nigdy nie przeminie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz