Ostatnio mam konkretną zajawkę na scenę
chilijską. Co rusz jakiś zespół z tamtych rejonów kładzie mnie na łopatki, więc
miałem nadzieję, że z Demona będzie podobnie. A gdy jeszcze zobaczyłem, że
grają speed metal to już byłem kupiony na starcie. Grupa obecnie po
przeprowadzce działa w Kanadzie i z połączenia tych dwóch scen powinien wyjść
majstersztyk. Zespół od 2007 roku wydał milijon epek, demówek i splitów, aż
wreszcie w ubiegłym roku pojawił się pierwszy pełnowymiarowy album. Zawarta na
nim muza to oldskulowy, energiczny speed metal, który naprawdę miał szanse
konkretnie zaistnieć na scenie. Czemu miał? Otóż jest pewien feler, a jest nim
główna dowodząca, śpiewająca (jęcząca? zawodząca? sapiąca?) gitarzystka Tanza.
Ta podobno całkiem sympatyczna niewiasta po prostu nie umie śpiewać. O ile gra
na instrumencie (hehe) nie sprawia jej problemów to już głos tak. Z początku
myślałem, że ona tak celowo, że niby takie założenia. Nie mogłem uwierzyć, że
nikt jej nie powiedział, że coś jest nie tak. Czasem brzmi jakby coś ją bolało,
a czasem jakby miała ruję. Może jakimś dewiantom będzie się podobało, ja
podziękuję. Gdyby nie te nieszczęsne wokale to byłoby bardzo dobrze, a gdy w
tytułowym kawałku śpiewają gościnnie inni wokaliści to robi się wręcz
znakomicie. Dziewczyno, skup się na gitarze, bo gra na niej wychodzi Ci
naprawdę dobrze, dokooptuj wokalistę/wokalistkę z prawdziwego zdarzenia i świat
stanie przed Wami otworem. na razie za muzykę 5, za wokal 1. Tak więc wychodzi
3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz