piątek, 5 stycznia 2018

Shadow Realm - War of the Archons (2017)


Kolejny krążek, który przyszło mi recenzować to debiut Australijczyków z Shadow Realm zatytułowany “War of the Archons” i wydany w listopadzie ubiegłego roku. Ten kwintet z Adelajdy powstał w roku 2012 i poza wspomnianym wyżej albumem ma na koncie także epkę “Into the Shadow Realm”(2015).

“War of...” to mój dziewiczy kontakt z muzyką tej załogi, stąd nie wiedziałem czego tak naprawdę mam się spodziewać. Muszę jednak przyznać, że zostałem solidnie zaskoczony na plus. Shadow Realm jest określany jako progresywny thrash, a jak to się ma do rzeczywistości? Moim zdaniem zdecydowanie więcej w tej muzyce słychać poweru granego na amerykańską modłę. Począwszy od mocnych riffów i melodyjnych solówek granych przez jedynego wioślarza w składzie, Matta Gillicka, poprzez mocne, trochę siłowe, często wchodzące w wysokie rejestry partie wokalne Torsha Khana, aż do rytmiki zróżnicowanych temp. Z progresji to najwięcej jest tutaj łamanych rytmów oraz przede wszystkim klawiszowych zagrywek. Parapet nie stanowi tu roli pierwszoplanowej, najczęściej jest w tle tworząc klimatyczne plamy i uzupełniając resztę instrumentów, ale zdarza się mu wysunąć też bardziej do przodu niekiedy grając równo z gitarą, a czasem osobną solóweczkę. Najważniejsze, że przy tym dość mocnym graniu klawisze doskonale wpasowały się w muzykę i styl i z pewnością wyróżniają Shadow Realm na tle innych ekip. Jeśli dodamy do tego jeszcze konkretne brzmienie, duży ciężar i moc to mamy już wszystkie składowe tego wydawnictwa. Pomimo tego, że zespół jest zwarty stylistycznie to jednak wśród tych zaledwie 7-iu utworów(a właściwie 6 plus intro) są tak różne kawałki jak krótki, szybki, bezpośredni killer w postaci “Satanic Twin”, bardziej rozbudowany “Dead Space”, czy totalnie epic doomowy “The Awakening”, który mi się trochę skojarzył z maltańskim Forsaken. Do grona moich hajlajtów dodałbym jeszcze, krótszy “Moloch's Domain”, w którym złowieszcza atmosfera tworzona głownie przez klawisz przenika się ze smakowitymi melodiami, a całość wieńczy piękne gitarowe solo.

Zespół dla mnie znikąd nagrał świetny debiut, który nie dość, że intryguje od pierwszego kontaktu to jeszcze rośnie z każdym kolejnym odsłuchem, a to już jest coś. Shadow Realm ma na siebie pomysł, odpowiednie umiejętności kompozytorskie i techniczne, a także całkiem sporą dozę oryginalności co ostatnio nie zdaża się często. Skoro już “War of the Archons” sieje takie spustoszenie to aż nie mogę się doczekać co w przyszłości zaserwuje nam tych pięciu Australijczyków. Warto mieć na nich oko.

4,8/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz