Kolejny krążek,
który przyszło mi recenzować to debiut Australijczyków z Shadow
Realm zatytułowany “War of the Archons” i wydany w listopadzie
ubiegłego roku. Ten kwintet z Adelajdy powstał w roku 2012 i poza
wspomnianym wyżej albumem ma na koncie także epkę “Into the
Shadow Realm”(2015).
“War of...” to
mój dziewiczy kontakt z muzyką tej załogi, stąd nie wiedziałem
czego tak naprawdę mam się spodziewać. Muszę jednak przyznać, że
zostałem solidnie zaskoczony na plus. Shadow Realm jest określany
jako progresywny thrash, a jak to się ma do rzeczywistości? Moim
zdaniem zdecydowanie więcej w tej muzyce słychać poweru granego na
amerykańską modłę. Począwszy od mocnych riffów i melodyjnych
solówek granych przez jedynego wioślarza w składzie, Matta
Gillicka, poprzez mocne, trochę siłowe, często wchodzące w
wysokie rejestry partie wokalne Torsha Khana, aż do rytmiki
zróżnicowanych temp. Z progresji to najwięcej jest tutaj łamanych
rytmów oraz przede wszystkim klawiszowych zagrywek. Parapet nie
stanowi tu roli pierwszoplanowej, najczęściej jest w tle tworząc
klimatyczne plamy i uzupełniając resztę instrumentów, ale zdarza
się mu wysunąć też bardziej do przodu niekiedy grając równo z
gitarą, a czasem osobną solóweczkę. Najważniejsze, że przy tym
dość mocnym graniu klawisze doskonale wpasowały się w muzykę i
styl i z pewnością wyróżniają Shadow Realm na tle innych ekip.
Jeśli dodamy do tego jeszcze konkretne brzmienie, duży ciężar i
moc to mamy już wszystkie składowe tego wydawnictwa. Pomimo tego,
że zespół jest zwarty stylistycznie to jednak wśród tych
zaledwie 7-iu utworów(a właściwie 6 plus intro) są tak różne
kawałki jak krótki, szybki, bezpośredni killer w postaci “Satanic
Twin”, bardziej rozbudowany “Dead Space”, czy totalnie epic
doomowy “The Awakening”, który mi się trochę skojarzył z
maltańskim Forsaken. Do grona moich hajlajtów dodałbym jeszcze,
krótszy “Moloch's Domain”, w którym złowieszcza atmosfera
tworzona głownie przez klawisz przenika się ze smakowitymi
melodiami, a całość wieńczy piękne gitarowe solo.
Zespół dla mnie
znikąd nagrał świetny debiut, który nie dość, że intryguje od
pierwszego kontaktu to jeszcze rośnie z każdym kolejnym odsłuchem,
a to już jest coś. Shadow Realm ma na siebie pomysł, odpowiednie
umiejętności kompozytorskie i techniczne, a także całkiem sporą
dozę oryginalności co ostatnio nie zdaża się często. Skoro już
“War of the Archons” sieje takie spustoszenie to aż nie mogę
się doczekać co w przyszłości zaserwuje nam tych pięciu
Australijczyków. Warto mieć na nich oko.
4,8/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz