Ostatnimi czasy scena epic metalowa cierpi na poważny
deficyt nowych dobrych zespołów i płyt. Szczególnie jest to widoczne w Europie,
gdzie poza uznanymi markami (m.in. Ironsword, Battleroar, Wotan,
Doomsword), które na domiar złego nie grzeszą dużą częstotliwością
wydawania płyt, nie dzieje się zbyt wiele. Na szczęście co raz mocniej zaczyna
dawać o sobie znać Ameryka południowa. Po fenomenalnym chilijskim Battlerage
dostajemy kolejny diament z tej części świata. Brazylijski Clenched fist
to miód (najlepiej dwójniak) na serce każdego fanatyka barbarzyńskiego,
epickiego heavy metalu. „The Gift of Death” jest drugą płytą zespołu. Z
debiutem jak dotąd niestety nie dane mi było się zapoznać, ale po tym co
usłyszałem na dwójce, będę zmuszony naprawić ten wielki błąd.
Zakochałem się w tej płycie od pierwszego
przesłuchania. Znalazłem na niej wszystko czego szukam w heavy metalu. Surowe,
ale potężne brzmienie, podniosłą i bitewną atmosferę, znakomite melodie i
unoszący się nad wszystkim duch Manilla Road. Znajdziemy tutaj zarówno
utwory agresywne, grane w szybszym tempie („Spirit of the Death”, „Burning
the Holy Gates”, „Asgard” czy „Speed Metal Attack”), jak i
wolniejsze, bardziej nastrojowe i epckie hymny (fantastyczny „Medieval Land”,
Hate of Dogmas” czy „Old School Avenger”). Maniera wokalna Vagnera
Fidelis’a jest bardzo zbliżona do sposobu śpiewania Marka Sheltona,
a momentami słychać nawet trochę Marcolina.
Reszta muzyków również doskonale wykonała swoją robotę. Podoba mi się gra
perkusisty, który fantastycznie napędza tą wojenną machinę. Dużo przejść i
akcentowania na blachach. Wystarczy posłuchać takiego „Hate of Dogmas”.
Gitarzyści oprócz znakomitych riffów częstują nas solówkami, które nie są tylko
wypełnieniem utworu, a stanowią jego bardzo ważną, integralną część, doskonale
podkreślając klimat. Nie ma tutaj może wielu technicznych fajerwerków czy
instrumentalnych popisów. I bardzo dobrze! Heavy metal to skóry, łańcuchy, pot
i krew, a nie muzyczny onanizm.
Clenched Fist
dzięki tej płycie wskoczył na bardzo wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu.
„The Gift of Death” ukaże się nakładem francuskiej Inferno rec. Jak
tylko będziecie mieli okazję, kupujcie ten album. Już niedługo w podziemiu może
być o nich bardzo głośno.
5,5/6