Jak zapewne wielu z Was uważam debiut
jaguar „Power Games” za zdecydowanie ich najlepszy album oraz
jeden z lepszych nagranych w schyłkowym okresie NWoBHM. Później
jak to się działo w większości podobnych przypadków, bywało raz
lepiej raz gorzej, jednak teraz wydaje się, że zespół wskoczył
wreszcie na właściwe tory.
„Metal X” to najlepsze co stworzył
Garry Pepperd i spółka od czasu wspomnianej legendarnej jedynki.
Takiej energii jaka bije z tego krążka może im pozazdrościć
większość młodych kapelek bawiących się w heavy metal. Masa
zajebistych riffów, wyraźny bas momentami sprawiający wrażenie,
jakby był puszczony na przyspieszonych obrotach, rozpędzona
perkusja i mnóstwo bardzo dobrych melodii to składowe muzyki
Jaguar. Tym co jeszcze uderza słuchacza podczas obcowania z „Metal
X” to bezpretensjonalność, szczerość i naturalność, które
słychać w każdym dźwięku. Momentami naprawdę mam wrażenie
jakbym cofnął się w czasie do 83 roku. Klasyczny brytyjski heavy
metal grany przez Jaguar to istny huragan. Przeważają szybkie
tempa, więc nie ma czasu na odpoczynek. Chciałbym zobaczyć jak te
utwory wypadają na żywo, bo może być naprawdę srogo.
Tak naprawdę nie ma sensu się dłużej
rozpisywać i opisywać po kolei wszystkich numerów, gdyż mija się
to z celem. Jaguar nagrał taki krążek jakiego chyba wszyscy fani
oczekiwali i to jest najważniejsze. Dla mnie jest to jedna z
przyjemniejszych niespodzianek w ostatnim czasie i wiem, że będę
regularnie wracał do tego albumu. Jaguar nagrał klasyczną płytę,
najlepszą od czasów „Power Games”, więc nie ma się nad czym
zastanawiać tylko trzeba szukać tego krążka, kupować i słuchać
głośno.
5/6