Gdy tylko dowiedziałem się, że
legendarny Ostrogoth nagrywa nowy materiał byłem przeszczęśliwy.
Jednak śmierć głównego gitarzysty i kompozytora Rudy'ego
„Whiteshark” Vercruysse'a zmąciła ten radosny nastrój. Na
chwilę obecną w składzie zespołu jest tylko jeden oryginalny
muzyk i współzałożyciel, czyli perkusista Mario „Grizzly”
Pauwels. Oprócz niego w Ostrogoth nie ma obecnie żadnego muzyka
związanego z tą kapelą w przeszłości, a jedynie samych nowych,
którzy dołączali do składu w latach 2011-14. Wobec tego poważnie
zastanawiałem się nad tym czy jest w ogóle sens grania pod tą
samą nazwą, ale skoro „Grizzly” postanowił to dalej ciągnąć
to widocznie tak ma być.
Nowy materiał „Last Tribe Standing”
to cztery premierowe kawałki plus cała kultowa epka „Full Moon's
Eyes” zarejestrowana na żywo w nowym składzie. Na temat numerów
live napiszę tylko tyle, że oczywiście są znakomite jednak w
porównaniu z oryginałem zabrakło w nich magii i tego młodzieńczego
szaleństwa. Przejdźmy jednak do sedna płyty czyli nowych utworów.
Ostrogoth w roku 2015 brzmi bardzo heavy metalowo, jednak słychać,
że w zespole grają inni muzycy. Brakuje tym kawałkom trochę
własnej tożsamości i czegoś co by je wyróżniało. Nie są złe,
ba są całkiem dobre, a taki „Clouds”, który jest heavy
metalową petardą utrzymaną w szybkim tempie, nawet świetny.
Jednak, gdybym nie widział loga na okładce to nie poznałbym, że
to Ostrogoth. Wystarczy posłuchać takiego „Return to Heroes
Museum”, w którym mamy znakomity główny riff, ale też bardzo
wyraźnie słychać Stormwitch, szczególnie w liniach melodycznych.
Podoba mi się brzmienie instrumentów, które jest przestrzenne,
mocne i selektywne jednak chwilami mam wrażenie, że wokal jest za
cicho.
Ogólnie słucha się tego dobrze
jednak przynajmniej u mnie pozostało spore uczucie niedosytu. Jeśli
Ostrogoth planują nagrywać kolejne płyty to mam nadzieję, że
będą lepsze, a „Last Tribe Standing” jest dopiero rozgrzewką
podczas której nowy skład może się ze sobą zgrać oraz pokazać
fanom. Na pewno warto sprawdzić ten krążek i usłyszeć nowe
wcielenie legendy belgijskiej i europejskiej sceny.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz