poniedziałek, 12 października 2015

Poligon - Vremya (2013)

Nie jestem zbyt obeznany z obecną rosyjską sceną thrashową, więc ze sporą ciekawością podszedłem do debiutanckiego krążka Poligon. Jednak podmoskiewska załoga nie zrobiła na mnie zbyt dużego wrażenia. Thrash metal w ich wykonaniu jest poprawny, ale nie porywa i nie wywołuje chęci ponownego odsłuchu. Nie mogę powiedzieć, że 40 minut trwania tego krążka to czas stracony tym bardziej, że słucha się go nieźle, jednak bardzo szybko te dźwięki ulatują z głowy. Słychać spore inspiracje Annihilatorem, pojawiają się czasem ciekawe melodie, a teksty wyśpiewywane przez wokalistę w jego rodzimym języku dodają trochę indywidualnego charakteru. Nie ma tutaj szaleńczych temp, obłędnego napierdolu i szatana. Są za to nieźle napisane kompozycje w większości średnich tempach, a gardłowy stara się śpiewać, chociaż potrafi też wydrzeć ryja. Brzmieniowo jest bardzo współcześnie i Poligon potrafi czasem kopnąć w dupę. Poza tym muzycy wiedzą do czego służą instrumenty, więc w kwestii technicznej nie można im nic zarzucić. To czego im brakuje to większa wyrazistość i ciekawsze, bardziej zapamiętywalne numery. Na program „Vremyi” składa się 9 autorskich kawałków i cover rosyjskiej nowofalowej grupy Kino. Jak na debiut jest naprawdę ok, ale to nie do końca jest ten rodzaj thrashu, o który walczyłem. Można z ciekawości posłuchać, ale żeby w dzisiejszych czasach zaistnieć w tym gatunku potrzeba czegoś więcej niż tylko poprawności. „Vremya” ukazała się już w 2013 roku, więc chyba czas na kolejny materiał. Na pewno nie będę na niego czekał z niecierpliwością, ale jeśli kiedyś jakimś sposobem wpadnie mi w łapy to z ciekawości nie omieszkam posłuchać.

3,8/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz