Warfect to szwedzkie thrash metalowe
trio pochodzące z miasta Uddevalla. Powstali w 2003 roku jeszcze pod
nazwą Incoma, by w 2008 zmienić szyld na obecny. Na swoim koncie
mają 2 dema nagrane jeszcze pod starym mianem i 3 pełniaki w tym
ten najnowszy, tegoroczny „Scavengers”. No i właśnie
przechodząc do sedna, czyli ostatniego krążka Warfect, to jest to
konkretny thrash metalowy wpierdol. Zespół wzoruje się na
klasykach tej brutalniejszej frakcji gatunku, czyli przede wszystkim
sceny niemieckiej w postaci Sodom, Kreator, Destruction, Exumer plus
do tego oczywiście Slayer. Do tego dodajmy trochę Deathu( zarówno
zespołu jaki i gatunku w ogóle) i mamy pełen obraz muzyki jaka
atakuje nas z głośników po odpaleniu płyty. Materiał jest bardzo
intensywny, nastawiony na nieustanny soniczny atak naszych organów
słuchowych. Zresztą nie ma co się dziwić tych bardziej brutalnych
wpływów, gdyż muzycy Warfect grali wcześniej, bądź nadal grają
w takich kapelach jak Lord Belial czy Bestial Mockery. Wrażenia
potęguje też produkcja, która pomimo ewidentnie oldschoolowych
wpływów muzycznych jest utrzymana w dzisiejszych standardach, a
odpowiada za nią sam zespół. Praktycznie całość utrzymana jest
w bardzo szybkich tempach z wyjątkiem dwóch wolniejszych,
umieszczonych pod koniec „Evil Inn” oraz „Into the Crypt”.
Dzięki temu mamy trochę urozmaicenia, bo nieustanny napierdol przez
54 minuty mógłby w pewnym momencie być trochę męczący, choć
tego też tak do końca nie udało im się uniknąć. Jedną z wad
jest moim zdaniem zbytnie podobieństwo większości wałków do
siebie. Pomimo tego, że zajebiście słucha mi się tego krążka to
ciężko jest mi sobie później przypomnieć konkretne numery. Może
ewentualnie „Watchtowers” ze względu na pewne skojarzenia z
zespołem Schuldinera. Jednak nie zmienia to faktu, że siła rażenia
„Scavengers” jest ogromna i mało, która thrashowa załoga
potrafiła tak wytarzać mną podłogę ostatnimi czasy. Tak na
szybko mogę wymienić w tej chwili tylko Exumer i Protector. I
właśnie w tym towarzystwie najbardziej bym widział Warfect. Tak
więc Szwedzi nagrali świetny, mocno kopiący jaja thrashowy wyziew
i bardzo chętnie dałbym im wyższą notę, jednak pewna delikatna
nutka monotonni i bardzo wyraźne inspiracje muszą niestety
skutkować małym minusem.
4,8/6