niedziela, 10 sierpnia 2014

Hitten - First Strike with the Devil (2014)

Hitten to heavy metalowy kwintet pochodzący z hiszpańskiej Murcii. Istnieje od 2011 roku i od tego czasu rok po roku wypuszczał kolejno demo, singiel i epkę. W roku bieżącym pojawił się pełnowymiarowy debiut „First Strike with the Devil”. Na początku nie byłem zbyt pozytywnie nastawiony do tego materiału. Bardzo możliwe, że po części też przez chujową okładkę, która wygląda jak malowana przez niezbyt uzdolnionego dzieciaka. Jednak przede wszystkim chodziło o to, że ostatnimi czasy kapel grających w tym stylu pojawiło się multum, a większość z nich niestety nie wybija się ponad przeciętność. Jednak już w okolicach mniej więcej trzeciego odsłuchu zacząłem się wciągać w ten krążek. 8 utworów w 40 minut to odpowiednia długość, żeby nie odczuć znużenia. Do tego przede wszystkim dobre utwory. Hitten gra muzykę wzorowaną na NwoBHM z naciskiem na pierwsze dwie płyty Maiden i łączy to ze speed metalową energią i motoryką znaną chociażby z Exciter czy Overkill . Jest to podobne granie do Enforcer tylko, że Hitten jest jednak trochę bardziej drapieżny. Jest szybko, melodyjnie i bardzo heavy metalowo. Znakomity gitarowy tandem jest wspierany przez dynamiczne bębny i wyraźny melodyjny i wysoki bas. Do tego wokalista dysponujący niezłym głosem śpiewający najczęściej w średnich rejestrach. Obok typowo speedowych strzałów w postaci „Evil Power”, „Running over Fire” czy „Punished by Speed” są też bardziej klasycznie heavy metalowe „Demons”, Looking for Action” i „Stand and Fight”. Jest jeszcze „Ladykillers”, który w zwrotkach kojarzy mi się totalnie z Metalucifer, przede wszystkim przez wokal. Jako ostatni na płycie został umieszczony prawdziwy brylant, a mianowicie „Nightmares come True”. Rozpoczynający się klimatycznym wejściem przechodzi później w prawdziwie heavy metalowe tornado. No i ten refren, który jak się do mnie raz przyczepił to tak został do tej pory i chyba zostanie jeszcze dłużej. Zdecydowanie hicior. Debiut Hitten pokazał, że pojawił się na scenie kolejny mocny zawodnik, z którym trzeba się będzie liczyć. Ale to chyba nie jest powód do smutku, prawda?


5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz