Reedycji klasycznych płyt bogów
epickiego metalu ciąg dalszy. Tym razem Golden Core records
wypuściło chyba najsłynniejszy krążek Manilla Road, czyli
„Crystal Logic”. O tej płycie napisano już wszystko, więc cóż
mógłbym jeszcze dodać od siebie? Jak wiadomo to właśnie tutaj
objawiła się światu ta Manilla, którą fani po dziś dzień darzą
fanatycznym uczuciem. Wszystko, począwszy od niesamowitej,
mistycznej atmosfery, a kończąc na genialnych utworach jest tutaj
perfekcyjne. Czy jest ktoś kto nie zna takich hymnów jak
„Necropolis” Crystal Logic” czy „Flaming Metal System”? Czy
znajdzie się chociaż jeden fan Manilli, któremu nie przebiegną po
grzbiecie ciary podczas słuchania kolosów w postaci „The Veils of
Negative Existence” czy „Dreams of Eschaton? Nie sądzę. Ten
krążek to nieśmiertelny klasyk, któremu hołd będą oddawać
kolejne pokolenia metalowców.
Oprócz stałego programu do płyty
dołączone są 4 bonusy w postaci surowych bądź alternatywnych
wersji utworów, które tak naprawdę należy potraktować tylko jako
ciekawostkę i uzupełnienie. Natomiast na program drugiego krążka
składają się nieznane wersje kilku starszych numerów znanych z
wcześniejszych płyt, czyli „Time Trap”, Venusean Sea”, „Black
Lotus” czy „Afterschock”. Dostajemy też jeden nigdy nie
publikowany wcześniej utwór „Upon the Wings of Fate”, który
jest również utrzymany w tym najwcześniejszym, bardziej
progresywno rockowym stylu Manilli. Oprócz tego możemy posłuchać
koncertowej wersji „Crystal Logic” zarejestrowanej podczas
festiwalu Hammer of Doom w 2011 roku, oraz „Flaming Metal System”
z gościnnym udziałem Marty Gabriel. Ciekawym zabiegiem jest
umieszczenie na końcu „Dreams of Eschaton” w wykonaniu
nieistniejącego już niemieckiego Viron. Na pewno wpływ na to miał
fakt, że jest to były zespół bębniarza Manilla Road Neudi'ego,
ale i tak jest to rzadko spotykana sytuacja.
Na pewno jest to wydawnictwo, które
zadowoli zarówno die hard fana jak i początkującego adepta heavy
metalu. „Cystal Logic” to krążek, którego obecność na półce
powinna być obowiązkiem. Widać, że zespół i wytwórnia włożyli
masę wysiłku, żeby nie była to kolejna zwykła reedycja, co widać
po ilości bonusowego materiału. Ciekawe czym zaskoczą nas przy
okazji kolejnych wznowień? Wielki album i bardzo udane,
dopracowane wydawnictwo.
6/6