wtorek, 10 lipca 2012

Forté


Prędkość, moc i melodia

 



Niektóre zespoły pomimo wysokiej jakości granej przez nich muzyki, szacunku fanów i dziennikarzy, nie zdołały osiągnąć tyle na ile zasługiwaly. Do tej grupy niewątpliwie należy zaliczyć również power/thrashowców z Oklahomy – Forte. Mający na koncie cztery bardzo dobre albumy wydane w latach ’90, przypominają o sobie reedycją debiutu „Stranger than fiction” i szykują się do nagrania premierowego materiału. O tym wszystkim opowie wam pełen nadziei i wiary w świetlaną przyszłość, perkusista zespołu – Greg Scott.


Witam. Może na początek parę słów na temat powstania Forté. Jak wyglądały wasze początki?


Greg Scott: Mój brat Jeff i ja zaczęliśmy grać, gdy byliśmy młodsi, około 1982 roku. Pierwszymi utworami, które opanowaliśmy były „Green Manalishi” Judas Priest, „Rock Brigade” Def Leppard i chyba „Princess of the Night” Saxon. Przez kilka lat kontynuowaliśmy granie coverów, głównie z metalowego podziemia tamtych czasów. W 1985 roku znaleźliśmy wokalistę - Ralph’a Lund’a. Początkowo, na przełomie 83’ i 84’, nazywaliśmy się Purgatory, następnie Wrath Child…opcja typowa dla młodych zespołów. Pierwsze poważne kroki już jako Forte , zaczęliśmy stawiać pod koniec 1986 roku. Koncertować zaczęliśmy w kwietniu 1987 roku, wypracowaliśmy sobie dobrą renomę jako live band, więc zagraliśmy kilka świetnych koncertów, otwierając Fates Warning, Helix, Gammacide, Powerlord i wiele innych.

Wasze pierwsze demo „Dementia by Design” z 1989 jest już kultowe w niektórych kręgach. Jaki był wtedy odzew na te utwory?

Po wyjściu “Design”, dostaliśmy noty 5/5 i 10/10 w każdym niemieckim metalowym magazynie. Co więcej, wieści o naszych wyczynach na żywo bardzo szybko się rozniosły. Graliśmy razem z Watch Tower, Overkill, Pantera, Savatage, Flotsam & Jetsam i Trouble.

Według mnie to demo brzmi lepiej od waszego debiutu. Jest bardziej mięsiste i gęste. Czym to jest spowodowane? A może nie zgadzacie się z tą opinią?

Demo zostało nagrane w Dallas Sound Labels, w maju 1990 roku. Mieliśmy już wtedy 9, czy10 oryginalnych kawałków, jednak stwierdziliśmy, że te 5 utworów najlepiej reprezentuje nasz styl - mieszankę melodyjności, speedu i poweru. Jak na tamte czasy, niesamowitym faktem była cyfrowa produkcja materiału. Zgadzam się z Tobą, co do naszego debiutu, nagrywaliśmy go w Niemczech, w bardzo dziwnych okolicznościach, co jak widać, udzieliło się na płycie. Album w dalszym ciągu uważany jest za klasyk gatunku, jednak bardzo ciężko było go zrealizować. Randal stracił głos, mieliśmy również problemy techniczne. Wielki wysiłek…jednak zarówno ja, jak i wiele innych osób to jednak demówki ceni za bardziej organiczne brzmienie.

Wasza muzyka niewątpliwie zawsze stała na bardzo wysokim poziomie. Czego zabrakło wam do osiągnięcia sukcesu? Może zbyt późne wydanie debiutu? 1992 rok to już był schyłek popularności klasycznego metalu...W latach 90’ wydaliście 4 duże płyty dla massacre records. Jak wspominacie współpracę z nimi? Chyba mogło być lepiej?

Celne spostrzeżenie, kontrakt podpisaliśmy w listopadzie 1991 roku, byliśmy wtedy w Niemczech. W styczniu 1992 roku Nirvana i ten cały grunge’owy ruch całkowicie opanowały Stany i w bardzo szybkim tempie przeniosły się także na Europę. Podczas nagrywania koncertowaliśmy w Niemczech, w tym czasie prowadziliśmy również rozmowy z distro Massacre Records, którym było wtedy Intercord. Mówili mi, że sprzedaż największych produkcji Metalowych drastycznie spadła, porównywalnie do roku poprzedniego. Wydaje mi się, że podpisaliśmy kontrakt pod koniec tego metalowego zrywu początku lat 90’. Massacre rozpoczęli bardzo silną promocję, niemniej jednak, tak jak mówiłem, był to czas ciągłych zmian dla muzyki. Wytwórnia władowała kupę kasy w kilka kapel, które poniosły klęskę i nagle wszystko się posypało. Dużym ciosem dla zespołu było nie odbycie się obiecanej europejskiej trasy promującej „Stranger than Fiction”. Album był ewidentnym hitem, z ocenami 5/5 i 10/10 w każdym magazynie. W tamtym czasie współpraca układała się względnie stabilnie. Kolejny album „Division” zadebiutował czwartą pozycją na listach magazynu Rock Hard. Jednak jak w każdym małżeństwie, i tutaj nastąpiły pewne komplikacje w relacji zespół – wytwórnia. Mogło być zdecydowanie lepiej. Wytwórnia nie dołożyła należytych starań, jeśli chodzi o promocję „Destructive” z 1997 roku oraz „Rise Above” z 1999. Mimo wszystko płyty sprzedawały się dobrze i cały czas graliśmy koncerty z takimi kapelami jak Suicidal Tendencies, Sepultura, Manowar, King Diamond, Morbid Angel, etc. Również w tym samym czasie Massacre przerzuciła się na klimaty synth-popowe, takie jak Theatre of Tragedy.

W tym roku została wydana reedycja waszego debiutu „Stranger than Fiction” Wzbogacona o dwa  dema, wspomniane wcześniej „Dementia by Design” oraz demo z 1991 roku. Jest to fantastyczna rzecz dla fanów. Kto wpadł na pomysł tego wydawnictwa?

W 2010 r. skontaktował się ze mną Matt Rudziński z Divebomb. Razem stworzyliśmy plan re-edycji albumu z nową okładką, 10 kawałkami z demówki, nową, rozszerzoną wersją wkładki i pełnym remasteringiem materiału. Wyszło świetnie. Wydanie można zamówić przez Divebomb Recordings w sieci lub kontaktując się z nami mailowo.

Na tą reedycje nagraliście również ponownie wasz kultowy numer „Dementia by Design”, który brzmi fantastycznie. Czy chcieliście zaprezentować jak brzmi Forte ad. 2011?

Nigdy nie postrzegaliśmy Forte jako trendu, bardziej jako styl sam w sobie. Tak jak wcześniej mówiłem, prędkość, moc i melodia to kluczowe elementy naszego grania. Utwory były i są w dalszym ciągu oparte na riffach gitarowych mojego brata, Jeff’a oraz mojej perkusji wespół z bassem Revs’a. Dużo riffów w stylu karabinu maszynowego, podwójna stopa i melodie wokalne. „Unholy War” jest prawdopodobnie najszybszym i najcięższym materiałem, jaki udało nam się do tej pory wyprodukować.

Planujecie też podobne wydanie waszych pozostałych albumów?


Jesteśmy zajęci promowaniem re-edycji „Stranger than fiction” i przygotowywaniem do wydania „Unholy War” w styczniu 2012. Jednak mam już plany na przyszły rok, dotyczą one kolejnych 3 w pełni zremasterowanych materiałów.

W ubiegłym roku wydaliście własnym sumptem ep. „Vae Solis”. Możecie powiedzieć kilka słów na temat tej ep.?

Są to 3 kawałki z “Unholy War” nagrane w zeszłym roku, powstało tylko 100 kopii, które bardzo szybko się rozeszły. Wszystko po to, żeby ludzie mieli rozeznanie jak obecnie brzmi Forte i na dowód tego, w jak dobrej kondycji powracamy na scenę.


Tworzycie nowy materiał. Kiedy można spodziewać się płyty? W jakim kierunku zamierzacie pójść? Jeśli w takim jak na wspomnianej ep. to już nie mogę się doczekać.

Jak najbardziej. Jeśli podobają ci się numery z EP, pokochasz resztę albumu. Pozostały materiał jest równie mocny i zróżnicowany. To solidna dawka porządnego metalu, żadnych słabych punktów - tak właśnie pracujemy!

Czy będą to całkowicie nowe utwory, czy też odkurzycie również jakieś stare niepublikowane nagrania?

Wszystkie numery powstawały na przestrzeni ostatnich 3 lat, ale mamy w planach nagrać ponownie niektóre ze starszych kawałków i umieścić je na EP, którą planujemy wydać w przyszłym roku.

W 2008 roku graliście na moim ulubionym festiwalu „Keep it True”. Jak wam się podoba atmosfera i sama idea tego wydarzenia?

Niestety finalnie nie byliśmy w stanie się tam pojawić. Nasz basista Rev Jones, oprócz grania z MSG, Steelheart i Forte, dołączył jeszcze do legendarnej rockowej kapeli Mountain, grając u boku Leslie West’a. Będąc w trasie przez cały rok uniemożliwił naszą obecność na festiwalu. Zaproszono nas na kolejną edycję w 2012 roku, jednak przez względy finansowe, jest to na chwilę obecną niewykonalne.

Jak wygląda wasz koncertowy set? Gracie utwory z wszystkich płyt, czy może skupiacie się bardziej na nowych numerach?

Obecnie pół na pół - materiał z pierwszego i najnowszego albumu, świetnie razem brzmią. Jednak zapewniam, że w którymś momencie będziemy grać również pozostałe numery.

A jaki koncert wspominacie najlepiej z całej waszej historii?


Było ich zbyt dużo, żeby wyszczególnić ten jeden…granie u boku naszych przyjaciół z Pantery, otwieranie koncertu Manowar, spędzanie wolnego czasu z Dream Theater, to wszystko jest dla mnie wspomnieniem wspaniałych czasów oraz ciężkiej pracy. Nie żałuję niczego.

Ok, z mojej strony to wszystko. Dzięki wielkie za ten wywiad i życzę wam wszystkiego najlepszego.

P.S. Do wszystkich naszych fanów i przyjaciół z całego świata, Dzięki! I do tych, którzy jeszcze nas nie znają, zapraszam na Myspace.com/fortemetal lub Facebook.com/gregscottforte. CHEERS TO YOU ALL …..  Greg Scott

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz