środa, 22 lutego 2017

Ranger - Speed & Violence (2016)

Jeśli ktoś jeszcze nie miał styczności z Finami z Ranger to wystarczy mu jeden rzut oka na okładkę i już wiadomo z czym będzie miał do czynienia. Czysty i mocny jak spirytus rektyfikowany speed metal zagrany tak jak to się robiło na początku ósmej dekady 20 wieku.

Wszystkie kawałki utrzymane w szybkim tempie, praktycznie zero zwolnień, klasyczna dla gatunku melodyka, palce lizać. Wokalista swoim zachrypniętym głosem z obowiązkowymi górkami w stylu młodego Schmiera również przywraca ducha tamtych lat. Tutaj nie ma nic oryginalnego, każdy kto słucha klasyki speed metalu wie już na pewno jak brzmi Ranger. Podam dla porządku drogowskazy takie jak Exciter, Razor, debiut Slayer, stary Motorhead, Agent Steel, Destruction etc. Tutaj nawet brzmienie jest mocno oldschoolowe i sprawia, że ta muzyka ma klimat. 10 utworów wśród których znajdują się takie ciosy jak „Lethal Force” czy „Demon Wind” to soniczny i duchowy orgazm dla każdego fanatyka gatunku. Zresztą wystarczy wyjąć obojętnie jaki kawałek ze „Speed & Violence” i będzie poniewierał tak samo. Uważam, że Rangersi swoim drugim materiałem przebili udany debiut i razem z niemieckim Vulture są w moim speedowym top roku 2016.

Nie ma sensu opisywać muzyki, którą każdy siedzący w klimacie doskonale zna. W tym gatunku raczej innowacji nie będzie na całe szczęście. Jednak speed można grać słabo lub dobrze, a Finowie są zdecydowanie w tej drugiej grupie. Nagrali 10 metalowych numerów na jakie mieli ochotę i jakie czuli, do tego świetnie się przy tym bawiąc. Chyba o to właśnie chodzi w tej całej zabawie, prawda?


5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz