Jednym z głównych punktów zapalnych
nowej fali thrash metalu było to co działo się kilka lat temu w
kaliforni, a szczególnie w okolicach Los Angeles, na które z co raz
większym zaciekawieniem zwracały się oczy całego metalowego
świata. Zespoły takie jak Merciless Death, Warbringer, Bonded by
Blood czy Fueled by Fire bez kompleksów stanęły do walki w imieniu
prawdziwego metalu. No właśnie, Fueled by Fire. Ich debiut "Spread
the Fire" jest dla mnie symbolem nowej fali. Jest albumem, który
wywołał tak ogromny apetyt u wydawców, że każda większa,
szanująca się wytwórnia metalowa zapragnęła mieć w swoim
katalogu jakiś młody thrashowy zespół. Pierwszą wersję "Spread
the Fire" zespół wydał nakładem Annialation w 2006 roku,
jednak rok później Metal Blad rec. wypuścił ten materiał z dwoma
dodatkowymi numerami oraz nową okładką. Muzyka zawarty na tej
płycie to niesamowicie żywiołowy thrash/speed metal z klasycznymi
solówkami i sporą dawką melodii. Od pierwszych dźwięków słychać
ten młodzieńczy bunt i chęć pokazania całemu światu, że
"Thrash is Back" jak głosi jeden z najlepszych numerów.
Wystarczy spojrzeć na inne tytuły takie jak "Striking Death",
"Spread the Fire", "Metal Forever" czy "Command
of the Beast" by poczuć się jak w '85. Tutaj nie ma żadnych
kalkulacji i kunktatorstwa, tylko młodość, energia i thrash metal.
Nawet pewne niedociągnięcia czy to brzmieniowe czy techniczne mają
swój urok. Do tego teksty, w których króluje Metal i Diabeł, a
pozerskie ścierwo ścieli się gęsto. Czyż to nie jest piękne?
4,8/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz