Niesamowite, że ten włoski zespół
istnieje od 1992 roku, a do tej pory nic o nim nie słyszałem.
Oprócz trzech dem nagranych w latach 96-04, mają na koncie debiut
„12th level” z 2005 roku, wydany cztery lata później
„Border Wild” i najnowszy ubiegłoroczny „New Rebirth” Krążek
ten został nagrany z dwoma nowymi gitarzystami jednak nie mam
niestety porównania z poprzednikami.
Tym co się rzuca w oczy od początku
to mocno zarysowana tematyka historyczna z naciskiem na postać
Giuseppe Garibaldi'ego i zjednoczenie Włoch. Nawet image zespołu
jest mocno zuniformizowany. Taka warstwa liryczna aż prosi się o
potężną i epicką oprawę muzyczną. Niestety nie do końca tak
wyszło. Oczywiście nie brakuje podniosłych, hymnicznych utworów
takich jak „September-18-1960”, „Eternity”, „Hero of Two
Worlds” przypominający Iced Earth z okresu Owensa czy „Still
United”, które należą do najlepszych na płycie, jednak mi
czasem brakuje mocy w riffach. W niektórych fragmentach przydałoby
się konkretne dojebanie do pieca, a pozostaje niedosyt. Utwory same
w sobie, a jest ich 11 plus intro i outro, są naprawdę niezłe, a
momentami wręcz bardzo dobre, jednak zbyt anemiczne brzmienie nie
pozwala im w pełni rozwinąć skrzydeł. Wokalista też nie
dysponuje zbyt potężnym głosem, mimo że dobrze wywiązuje się ze
swoich obowiązków. Pozwolił sobie nawet na puszczenie oka do
słuchaczy i w „The Undead” niemal bezbłędnie odwzorował
manierę wokalną Mustaine'a.
Scala Mercali nagrali dobry heavy
metalowy, ale nie na tyle dobry, żeby pozostał w pamięci słuchaczy
na dłużej. Na pewno na plus niektóre, szczególnie te wymienione
wyżej kawałki i historyczna tematyka. Mam nadzieję, że chłopaki
i grająca na basie kobitka popracują nad pewnymi niedostatkami i na
kolejnym krążku pokażą pełnię swoich możliwości.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz