poniedziałek, 15 lutego 2016

Scala Mercalli - New Rebirth (2015)

Niesamowite, że ten włoski zespół istnieje od 1992 roku, a do tej pory nic o nim nie słyszałem. Oprócz trzech dem nagranych w latach 96-04, mają na koncie debiut „12th level” z 2005 roku, wydany cztery lata później „Border Wild” i najnowszy ubiegłoroczny „New Rebirth” Krążek ten został nagrany z dwoma nowymi gitarzystami jednak nie mam niestety porównania z poprzednikami.
Tym co się rzuca w oczy od początku to mocno zarysowana tematyka historyczna z naciskiem na postać Giuseppe Garibaldi'ego i zjednoczenie Włoch. Nawet image zespołu jest mocno zuniformizowany. Taka warstwa liryczna aż prosi się o potężną i epicką oprawę muzyczną. Niestety nie do końca tak wyszło. Oczywiście nie brakuje podniosłych, hymnicznych utworów takich jak „September-18-1960”, „Eternity”, „Hero of Two Worlds” przypominający Iced Earth z okresu Owensa czy „Still United”, które należą do najlepszych na płycie, jednak mi czasem brakuje mocy w riffach. W niektórych fragmentach przydałoby się konkretne dojebanie do pieca, a pozostaje niedosyt. Utwory same w sobie, a jest ich 11 plus intro i outro, są naprawdę niezłe, a momentami wręcz bardzo dobre, jednak zbyt anemiczne brzmienie nie pozwala im w pełni rozwinąć skrzydeł. Wokalista też nie dysponuje zbyt potężnym głosem, mimo że dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Pozwolił sobie nawet na puszczenie oka do słuchaczy i w „The Undead” niemal bezbłędnie odwzorował manierę wokalną Mustaine'a.
Scala Mercali nagrali dobry heavy metalowy, ale nie na tyle dobry, żeby pozostał w pamięci słuchaczy na dłużej. Na pewno na plus niektóre, szczególnie te wymienione wyżej kawałki i historyczna tematyka. Mam nadzieję, że chłopaki i grająca na basie kobitka popracują nad pewnymi niedostatkami i na kolejnym krążku pokażą pełnię swoich możliwości.

4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz