piątek, 6 maja 2016

Minotaur - Beast of Nations (2016)

Twórcy kultowego „Power of Darkness” stanowczo za długo nie dawali znaku życia.
Przecież ich ostatni i drugi w ogóle pełny album „God May Show You Mercy... We Will Not” ukazał się już siedem lat temu. Niestety „Beast of Nations” to tylko czteroutworowa epka, ale trzeba się cieszyć z tego co jest. Tym bardziej, że te kawałki to thrashowe petardy zagrane w tradycyjnym germańskim stylu. Możecie się więc spodziewać bezpośredniego pierdolnięcia bez zbędnych wygibasów i instrumentalnej masturbacji. Momentami jest wręcz punkowo, ale właśnie ta prostota stanowi o sile przekazu Minotaur. To jest dokładnie taki thrash jaki powinien być i jaki nasi zachodni sąsiedzi opanowali do perfekcji. Słychać tu przede wszystkim wierność korzeniom i podziemnemu metalowi. Nie macie co szukać tutaj jakichkolwiek innowacji ani wizjonerstwa. To nie o to chodzi w Minotaur. Tutaj liczy się tylko pierwotna thrashowa siła. Główne drogowskazy, jakby ktoś nie wiedział to stary Kreator, Protector, Exumer, Necronomicon czy nawet Iron Angel. Jak już wspominałem wcześniej szkoda, że „Beast of Nations” trwa tylko niecałe 15 minut, ale myślę, że wtajemniczeni nie będą długo zastanawiać się nad nabyciem tego materiału. Radzę się pospieszyć, bo High Roller wypuściła go w limicie 500 winyli i tyle samo cd. Mam nadzieję, że na ich trzeci krążek przyjdzie nam poczekać zdecydowanie krócej.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz