wtorek, 16 maja 2017

Pessimist - Call to War (2010) (2016)

„Call to War” to debiut niemieckich thrasherów z Pessimist, który pierwotnie był wydany własnym sumptem w roku 2010. W 2016 po podpisaniu papierów z labelem MDD records pojawiła się jego reedycja wzbogacona o 5 utworów z pierwszego demo „Nuclear Holocaust”.

Zaczniemy może od dupy strony czyli od bonusów. Słychać, że na początku swojej działalności kapela nie urywała moszny. Kawałki te są poprawne, ale nic ponadto. Najlepszy z nich jest najkrótszy „Nuclear Holocaust” oraz kojarzący się trochę z doomowym death metalem z lat '90 w rodzaju Asphyx „Armagedon”. Zresztą obok typowo thrashowych wpływów słychać tu też trochę klimatów w stylu Death czy Obituary, a skojarzenia te wzmaga jeszcze ryk wokalisty.

Co do właściwego programu „Call to War” to jest to dość wyraźny krok na przód zarówno pod względem kompozytorskim jak i brzmieniowym. Jest to ewidentnie thrash metal, ale tak naprawdę ciężko wskazać jakieś główne inspiracje, a to się chwali. Utwory są w większości agresywne, utrzymane w szybkich tempach, ale nie brak tu też urozmaiceń w postaci zmian tempa czy spokojniejszych fragmentów. Mnóstwo świetnych riffów i idealnie dopasowanych solówek. Słychać, że muzycy kombinują i nie idą na łatwiznę i dzięki temu da się wyczuć w tych dźwiękach dużą dozę indywidualizmu. Nie jest to w żadnym wypadku jakieś progresywne męczenie buły tylko naprawdę konkretne thrash metalowe jebnięcie, ale jebnięcie przemyślane i dobrze wymierzone. Pessimist nie napieprzają dla samego napieprzania tylko ewidentnie wiedzą co chcą grać i dążą do tego celu z pełną świadomością. Pojawiają się tu też czasem melodyjne motywy, ale nie takie w stylu ostatniego Kreator tylko bardziej, pozostając w kręgu kapeli Petrozzy, „Coma of Souls”. Niektóre numery takie jak między innymi „Death by Torture” czy „The Massacre of Nanking” są po prostu wyborne. Inne też nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu i dzięki temu Pessimist wyszedł naprawdę dobry album. Wspomnę tylko jeszcze, że obecnie w składzie grupy, poza wokalistą, nie ma już żadnego muzyka biorącego udziału w nagrywaniu i tworzeniu tego materiału.

Nie wiem czy będę wracał do „Call to War', a to z tego względu, że jest co raz więcej muzyki do słuchania, a czasu jakby mniej, ale przynajmniej przez jakiś czas jeszcze mi z odtwarzacza nie wyjdzie. Thrashowi maniacy z pewnością jeszcze bardziej docenią ten krążek, więc jeśli jeszcze któryś z was go nie zna to radzę jak najszybciej poprawić ten błąd.


4,8/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz