„Call to War” to debiut niemieckich
thrasherów z Pessimist, który pierwotnie był wydany własnym
sumptem w roku 2010. W 2016 po podpisaniu papierów z labelem MDD
records pojawiła się jego reedycja wzbogacona o 5 utworów z
pierwszego demo „Nuclear Holocaust”.
Zaczniemy może od dupy strony czyli od
bonusów. Słychać, że na początku swojej działalności kapela
nie urywała moszny. Kawałki te są poprawne, ale nic ponadto.
Najlepszy z nich jest najkrótszy „Nuclear Holocaust” oraz
kojarzący się trochę z doomowym death metalem z lat '90 w rodzaju
Asphyx „Armagedon”. Zresztą obok typowo thrashowych wpływów
słychać tu też trochę klimatów w stylu Death czy Obituary, a
skojarzenia te wzmaga jeszcze ryk wokalisty.
Co do właściwego programu „Call to
War” to jest to dość wyraźny krok na przód zarówno pod
względem kompozytorskim jak i brzmieniowym. Jest to ewidentnie
thrash metal, ale tak naprawdę ciężko wskazać jakieś główne
inspiracje, a to się chwali. Utwory są w większości agresywne,
utrzymane w szybkich tempach, ale nie brak tu też urozmaiceń w
postaci zmian tempa czy spokojniejszych fragmentów. Mnóstwo
świetnych riffów i idealnie dopasowanych solówek. Słychać, że
muzycy kombinują i nie idą na łatwiznę i dzięki temu da się
wyczuć w tych dźwiękach dużą dozę indywidualizmu. Nie jest to w
żadnym wypadku jakieś progresywne męczenie buły tylko naprawdę
konkretne thrash metalowe jebnięcie, ale jebnięcie przemyślane i
dobrze wymierzone. Pessimist nie napieprzają dla samego napieprzania
tylko ewidentnie wiedzą co chcą grać i dążą do tego celu z
pełną świadomością. Pojawiają się tu też czasem melodyjne
motywy, ale nie takie w stylu ostatniego Kreator tylko bardziej,
pozostając w kręgu kapeli Petrozzy, „Coma of Souls”. Niektóre
numery takie jak między innymi „Death by Torture” czy „The
Massacre of Nanking” są po prostu wyborne. Inne też nie schodzą
poniżej przyzwoitego poziomu i dzięki temu Pessimist wyszedł
naprawdę dobry album. Wspomnę tylko jeszcze, że obecnie w składzie
grupy, poza wokalistą, nie ma już żadnego muzyka biorącego
udziału w nagrywaniu i tworzeniu tego materiału.
Nie wiem czy będę wracał do „Call
to War', a to z tego względu, że jest co raz więcej muzyki do
słuchania, a czasu jakby mniej, ale przynajmniej przez jakiś czas
jeszcze mi z odtwarzacza nie wyjdzie. Thrashowi maniacy z pewnością
jeszcze bardziej docenią ten krążek, więc jeśli jeszcze któryś
z was go nie zna to radzę jak najszybciej poprawić ten błąd.
4,8/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz