Ciekawą i dość swojsko brzmiącą nazwę wybrali sobie ci Kolumbijczycy . Jednak nie chodzi o nasze poczciwe traktory, tylko o niedźwiedzia, Zespół powstał w 2001 roku w stolicy kraju Bogocie. 3 lata temu wydali swój debiutancki krążek „Hijos del Metal” (2008), którego niestety nie było mi dane słyszeć. W tym roku Ursus zaatakował nowym albumem „fuerza Metal”Mamy tutaj do czynienia ze Speed/Thrash Metalem zagranym raczej prosto i mpcno osadzonym w latach 80’. Nie znajdziemy tutaj skomplikowanych zagrań, riffy słyszeliśmy już wielokrotnie wcześniej na płytach innych zespołów, a brzmienie też jest typowo undergroundowe ( to akurat jak dla mnie zaleta). Tempa są szybkie lub średnie, momentami perkusista gra niemalże punkowo. Wokalista śpiewa nisko, gardłowo, a w jednym fragmencie pojawiają się nawet growl. Mimo pewnych zastrzeżeń słucha się tego bardzo przyjemnie. Zwłaszcza podobać się mogą chwytliwe refreny, które dodają pewnej przebojowości, szczególnie w takich utworach jak „Infamia Tauricida” i „Larga Vida”. Moim ulubionym utworem jest najdłuższy (05:12) „Marioneta de la Guerra”. Zaczynający się bardzo spokojnie, balladowo, rozwija się w bardzo fajny speedowy numer. Ursus raczej sceny nie zawojuje i pozostanie gwiazdą własnego podwórka, zresztą chyba za bardzo ich to nie wzrusza. Grają naprawdę szczerą muzykę doskanale się przy tym bawiąc i chyba o to właśnie chodzi. Płytę wydała niemiecka Pure Steel Records, więc myślę że zainteresowani zespołem nie powinni mieć problemu ze zdobyciem krążka. „fuerza Metal” to niezły speed/thrash Metal dobry na kilka przesłuchań, ale nie wydaje mi się aby ten materiał zagościł na dłużej w odtwarzaczach i głowach maniaków. Chociaż mogę się mylić.
3,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz