Ten zespół to dość ciekawe zjawisko, a to z tego
względu, że został założony prze dwóch bliżniaków wrestlerów.
Jammer i Slammer postanowili porzucić karierę zawodowych zapaśników
i poświęcić się swojej kolejnej miłości, czyli heavy metalowi.
Ten pierwszy jest śpiewającym basistą natomiast drugi z braci
obsługuje gary. Skład uzupełnia jeszcze gitarzysta Will Wallner. W
takim składzie Brute Forcz wypuścił własnym sumptem swój debiut
„Out for Blood”, za którego produkcję odpowiadał Bob Kullick,
brat słynniejszego Bruce'a. Muzyka grana przez to trio to
przesiąknięty testosteronem rockendrollowy heavy metal. Jest prosto
do bólu i surowo, oparte na nieskomplikowanych riffach, motorycznej
sekcji i gardłowym wokalu. Słychać inspiracje Motorhead, Venom czy
Judas Priest i można powiedzieć, że Brute Forcz gra wypadkową
tych grup. Dodać jeszcze można trochę Motley Crue. Męski, chamski
i szczery jest ten krążek. Słucha się go naprawdę dobrze i na
pewno sprawdzi się świetnie jako dodatek do browca. Teksty jak
łatwo się domyśleć nie traktują o problemach egzystencjalnych
nastolatków. Jest klasycznie jak tylko może być, czyli metal, seks
i przemoc. No i bardzo dobrze. Miła odmiana po wielu
przeintelektualizowanych w treści krążkach.
4/6
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz