Jak
to jest możliwe, że w czasach, gdy sprzedaż płyt drastycznie
spada i potencjalni słuchacze po kilka razy zastanawiają się z nim
wydadzą pieniądze na płytę wytwórnie często wydają niesamowite
gnioty, a takie zespoły jak Rotengeist wciąż pozostają bez
wydawcy? Ich druga płyta „Start to Exterminate” zbiera zewsząd
same dobre lub bardzo dobre recenzje i w sumie nic w tym dziwnego.
Jest to kawał porządnie kopiącego po mordzie thrash metalu. Na
pytania odpowiadał Piotr Winiarski (git/voc).
HMP:
Na początek gratuluję bardzo udanej nowej płyty. Jesteście w
pełni zadowoleni ze "Start to Exterminate"?
Piotr
Winiarski:
Dziękuję! Jesteśmy zadowoleni, bo przede wszystkim osiągnęliśmy
zamierzony efekt w kwestii produkcji. Album miał mieć kopa, ale
brzmieć naturalnie i to się udało. Do pełni szczęścia brakuje
dobrego kontraktu.
Nie
słyszałem waszego debiutu "Fear is the Key". Jakbyście
go porównali ze "Start..."? Bardzo rozwinęliście się od
tego czasu?
Uważam,
że bardzo. Na tej płycie po prostu usłyszysz zespół, który wie
jak chce grać i brzmieć. Kompozycje nadal nie są banalne, ale nie
tak przekombinowane jak na debiucie. W przypadku „Start...”
wszystko ma swoje miejsce. Tutaj zależało nam, żeby wszystko
pasowało idealnie. Dlatego przed wejściem do studia nagraliśmy
sobie we własnym zakresie demo tej płyty, żeby móc ją przetrawić
i nanieść ostateczne poprawki aranżacyjne.
Płytę
nagrywaliście w Studio Underground. W tym samym miejscu co
Kat&Roman, jednak Wy brzmicie zdecydowanie lepiej. Brzmienie jest
mocne, dynamiczne, gęste, ale bardzo selektywne i naturalne. Każdy
instrument jest doskonale słyszalny. Kto jest za nie odpowiedzialny?
Dzięki,
cieszy mnie Twoja opinia! Byliśmy trochę ograniczeni budżetem więc
topowe studia w naszym kraju odpadały. Zresztą nie przygnębiało
nas to zbytnio, bo w tych miejscach powstają dość plastikowo
brzmiące rzeczy (śmiech). Jak usłyszeliśmy ostatniego Kata to
wiedzieliśmy, że Underground to właściwe miejsce. Szczerze mówiąc
miks nam zbytnio nie siedział, ale po prostu było słychać, że da
się tam fajnie nagrać instrumenty. Do tego studio oddalone o rzut
beretem od naszego rodzinnego miasta więc czego chcieć więcej.
Początkowo chcieliśmy tam tylko nagrać graty, a na miks wybrać
inne studio, ale tak się dobrze pracowało z Przemkiem Rzeszutkiem
(realizator i współwłaściciel Underground), że zrobiliśmy tam
cały album. Przemek podobnie jak my hołduje starej szkole, ale
potrafi połączyć stare z nowym dzięki czemu nasz album brzmi
naturalnie, ale ma nowoczesne jebnięcie.
O
czym opowiadają teksty? Sądząc po tytule raczej nie jest
optymistycznie. Czyja to działka?
W
większości teksty pisałem sam, ale do kilku numerów liryki
dostaliśmy od Alka koleżanki Alicji Kaczmarskiej. Tematyka jakiej
dotyczą to w sumie nic nowego w tym gatunku. Tytuł płyty odnosi
się do tego, że raczej bliżej nam do końca niż dalej. Odliczanie
się już zaczęło. Każdą kolejną wojną czy niegodziwością
skracamy swój czas. Taki mniej więcej treści niosą te teksty. W
otwierającym płytę krótkim utworze "Hypnotic Walk"
przeplatają się głosy Stalina, Hitlera, bin Ladena czyli osób,
które wyrządziły światu wiele zła i potrafiły złem zarażać
innych.
Okładka
albumu jest naprawdę znakomita i bardzo klimatyczna. Jej autorem
jest Jarosław Jaśnikowski.
Dokładniej
to okładka została stworzona na podstawie obrazu Jarosława
Jaśnikowskiego. Delikatnej obróbki graficznej dokonał nasz
perkusista Ziemek Gawlik. Głównie polegała ona na zmianie barw.
Nic więcej.
Możecie
powiedzieć parę słów na temat tego człowieka, bo jest to dość
ciekawa postać? Jakie jest przesłanie tego obrazu?
Jarosław
Jaśnikowski jest jednym z czołowych twórców realizmu
fantastycznego w Polsce. Jego prace z roku na rok stają się coraz
bardziej popularne, a tym samym droższe. Jego obrazy pokazał nam
nasz przyjaciel Darek Mazurkiewicz (pozdrawiamy), który jest jego
wielkim fanem. Darek namówił nas, żeby po prostu skontaktować się
z Panem Jarkiem i najzwyczajniej w świecie poprosić o namalowanie
obrazu na okładkę naszej płyty (śmiech). Tak też zrobiłem i ku
mojemu totalnemu zaskoczeniu autor po krótkiej rozmowie zgodził się
bez wahania! Sam obraz nie powstał „na pałę”. Artysta najpierw
poznał naszą płytę, zapytał czego sami byśmy oczekiwali
następnie przedstawił nam swoją wizję. Głównym motywem obrazu
jest rozpadająca się katedra, która jest podobna do tej z okładki
debiutu czyli mamy tu pewną kontynuację. Obraz ma tytuł „Pierwsza
noc po końcu świata”. Mega czad!
W
jaki sposób tworzycie Wasze utwory? Jest to praca zespołowa czy
ktoś ma patent na stronę kompozytorską?
Robiąc
muzykę na tą płytę postawiliśmy na wspólną pracę. W przypadku
poprzedniego albumu głównie sklecaliśmy numery z Alkiem i gotową
kompozycję pokazywaliśmy Ziemkowi. Tym razem od początku do końca
komponowaliśmy razem.
Na
"Start..." znalazł się jeden utwór z demo, a mianowicie
"Death with a Milkmaid". Czemu akurat ten numer? Czy reszta
materiału jest całkowicie nowa czy też odświeżyliście jakieś
kawałki?
Decyzję
o zamieszczeniu akurat tego kawałka z demo podjęliśmy na totalnym
spontanie. W momencie ogrywania na próbie tych najniżej strojonych
z płyty czyli „Success of a Pill” i „Landscape of Dust” jako
przerywnik zagraliśmy sobie, w tym samym niskim stroju, właśnie
"...Milkmaida". Zabrzmiał tak zajebiście, że
postanowiliśmy jednogłośnie, że wchodzi na płytę (śmiech).
Pozostałe utwory są już w 100% nowe.
Mieliście
dość długą przerwę między albumami. Co robiliście w
międzyczasie?
Teoretycznie
to nie tak długą, bo do studia weszliśmy dokładnie trzy lata po
nagraniu „Fear...”. To chyba największa zaleta braku kontraktu,
bo tak naprawdę nic nie musimy (śmiech). Nie gonią nas żadne
terminy itp. Przez te trzy lata to tak całkiem nie próżnowaliśmy,
bo trochę koncertowaliśmy, jakieś kilkanaście sztuk na rok no i
na spokojnie składaliśmy do kupy materiał na „Start to
Extermiante”. Poza tym każdy z nas udziela się też w innych
projektach no i ma wiele innych zajęć takich jak praca czy rodzina.
Wobec tego na nadmiar wolnego czasu nie narzekamy.
Jakie
macie plany wobec "Start..."? Jak zamierzacie promować ten
materiał?
Niestety
koncertowo to obecnie jesteśmy wyłączeni, bo nasz bębniarz musiał
poszukać sobie pracy zagranicą, ale to ma się zmienić w drugiej
połowie roku i wtedy na pewno będziemy chcieli nadrobić stracony
czas. Koncerty to mimo wszystko najlepsza promocja.
Mimo
znakomitego materiału wciąż nie macie na niego wydawcy. Dla mnie
jest to niepojęte. Kontaktowały się z wami jakieś label'e?
Dla
mnie też i przyznam się, że przez taki stan rzeczy przez chwilę
miałem ochotę rzucić to w cholerę. Dostaliśmy kilka odpowiedzi
(to i tak dobrze) o treści mniej więcej takiej, że nagraliśmy
bardzo dobry album, ale nie mieszczący się w profilu danego labela
(śmiech). Wiesz, ja staram się mieć do tego zdrowe podejście i
próbować zrozumieć takich wydawców. Czas jest ciężki, bo płyty
się nie sprzedają więc trudno jest odrobić zainwestowane
pieniądze. Póki co to płytę rozesłaliśmy gdzie się da i
czekamy…
Jaki
jest odzew na "Start..." jak dotąd? Dochodzą do Was
jakieś głosy spoza Polski?
Bardzo
miłą niespodzianką były dla nas w większości bardzo pozytywne
reakcje. Wiedzieliśmy, że powinno być lepiej, bo się
przyłożyliśmy do tego albumu, ale jesteśmy naprawdę zaskoczeni.
Z zagranicy tych opinii było raptem kilka, ale również bardzo ok
Dwa
wasze utwory mają się ukazać na składance "Thrashing
Damnation vol.2", która ma się ukazać w czerwcu. Co to będzie
za wydawnictwo i jakie numery Rotengeist się na nim znajdą?
Tak,
dostaliśmy się na tą kompilację. Ma ona zawierać po około dwa
utwory naszych rodzimych thrashowych załóg. My udostępniliśmy
kawałki „End Point Blank” i „Rise of the Machines”.
Wydawcą
ma być Defense Records, a nakład ma wynieść 1000 szt. Ciekawostką
jest też to, że powstanie dodatkowy nakład, który będzie
dołączony
do 6 numeru Oldschool Metal Maniac, który ukaże się na przełomie
lipca i sierpnia.
W tym
samym numerze OMM wyjdzie pierwsze od 13 lat wydawnictwo Sarcofago
więc to dla nas na pewno dodatkowy walor promocyjny.
Z
podobnych tematów to wchodzimy też na składankę „Budząc
Umarłych vol.3” wydawaną przez Musick Magazine. Zamieścimy tam
kawałek „This Emptiness”. Jeśli na razie nie możemy wydać
całej płyty to robimy to po kawałku (śmiech).
Oprócz
Thrash Metalu słychać również w Waszej muzyce całkiem sporo
deathu. To celowe działanie? Przyznam, że ta mieszanka wychodzi Wam
bardzo smakowicie. Co sądzicie na temat tego gatunku?
Czy
celowe to chyba nie. Tak wyszło w praniu (śmiech). W sumie każdy z
nas lubi ten gatunek, a szczególnie Ziemowit. Wydaje mi się, że
niektóre rzeczy właśnie przez niego tak brzmią, bo zwykłym
riffom Ziemal potrafi nadać deathowego sznytu.
Jakie
są Wasze największe inspiracje? Które zespoły mają na Was
największy wpływ?
Na
mnie największy wpływ ma i będzie miał Dave Mustaine. Dzięki
niemu gram na gitarze. Ogromny wpływ na nas wszystkich ma z
pewnością Slayer. Poza tym słuchamy bardzo różnej muzyki. To na
pewno procentuje przy pracy nad własnymi kompozycjami, bo przez to
nie są tak jednorodne. Tak przynajmniej mi się wydaje (śmiech).
Bardzo fajnie wyszedł nam utwór „Success of a Pill”, bo w
ciekawy sposób połączyliśmy tam kilka gatunków. W połowie
kawałek zaczyna lecieć w stronę klimatów Meshuggah, której
Ziemal szczerze nienawidzi, a zrobił pod te riffy bardzo fajne
rytmy.
Od
zawsze gracie we trzech i jak słychać w studio doskonale Wam to
wychodzi. jak jednak to wygląda na koncertach? Niektóre numery aż
się proszą o grę na dwie gitary. Nie myśleliście o dołączeniu
kogoś na drugie wiosło?
Gramy
od początku w niezmienionym składzie i raczej nie będziemy
rozglądać się za drugim gitarzystą. To zawsze rodzi pewne
problemy zwłaszcza natury logistycznej. My się już zdążyliśmy
dotrzeć i wiemy czego się po sobie spodziewać. Gramy przeważnie w
małych klubach, a tam jedna gitara to raczej atut. Jeśli zobaczysz
nas kiedyś na żywo przekonasz się. Gwarantuję (śmiech). Zresztą
my tak zaaranżowaliśmy gitarę z basem, że momentami ciężko jest
stwierdzić co kto gra dlatego może się wydawać, że drugie wiosło
jest niezbędne.
Nagraliście
klip do utworu "Spiritual Collapse" z debiutu. Kto był
pomysłodawcą scenariusza? jak Wam sie pracowało? Planujecie jakiś
klip do któregoś numeru ze "Start to Exterminate"?
Pomysł
jest nasz, zdjęcia zrobił Irek Janion z Solfernus z Przemyśla, a
montażem zajął się Ziemek. Obrazek kręciliśmy w sumie ok 5
godzin montaż trwał już trochę dłużej. Wprawdzie bez przygód
się nie obyło, bo nasz kandydat na księdza okazał się za duży
do sutanny, którą dysponowaliśmy, ale osobiście uważam, że
wyszło świetnie. Jeśli chodzi o nową płytę to plany na razie
kiełkują.
Jak
przedstawia sie kwestia Waszych koncertów? Często gracie na żywo?
jaki występ wspominacie najlepiej?
Jak
tylko pozwala na to czas to staramy się łupać jak najczęściej.
Bywało tak, że graliśmy co tydzień, a czasem jest tak, że nie
gramy nic przez kilka miesięcy. Tak jak wspomniałem wcześniej
pierwsze półrocze tego roku odpuściliśmy choć zagraliśmy jedną
sztukę w lutym. Był to koncert w Krośnie z Decapitated i chyba
właśnie ten wspominamy najlepiej. Zagraliśmy dużo nowego
materiału na co publika zareagowała świetnie. Na pewno to nas
jeszcze bardziej ukierunkowało na robienie podobnego materiału.
Dostaliście
jakieś propozycje występów z zagranicy?
Do
tej pory zagraliśmy kilka sztuk na Ukrainie. Na razie nic poza tym.
Jak
wygląda dzisiejsza scena w Przemyślu? Przyznam się, że oprócz
Was i starszego Cryptic Tales ciężko tak na miejscu skojarzyć
jakieś inne grupy.
Jest
jeszcze Sacrifer w którym gramy z Ziemkiem i Black Snake. Wiem też,
że powstało parę młodych ekip, ale niespecjalnie o nich głośno
i do końca nie wiem jaki poziom prezentują. Niestety w Przemyślu
zawsze było jakoś tak dziwnie, że 10 kapel tworzyły te same osoby
tylko zamieniali się instrumentami (śmiech).
Jakie
plany na drugą połowę 2013 roku?
Zagrać
jak najwięcej koncertów. Będziemy starać się ruszyć z produkcją
klipu no i najważniejszy temat to premiera albumu. Jak płyta
zostanie wreszcie wydana to można będzie spokojnie pracować nad
następną (śmiech).
Na
koniec jaj byście zareklamowali "Start to Exterminate"
naszym czytelnikom?
Klasyczny,
energetyczny i pikantny w szczegółach thrash metal! „Start to
Exterminate” to album na którym została idealnie wyważona moc i
motoryka z finezją w aranżach. Myślę, że tak można by określić
to co udało nam się stworzyć. Pozdrawiamy czytelników HMP!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz