Pełnometrażowy debiut Prisoner został
wypuszczony na świat w lipcu 2015 roku nakładem Slaney rec. Na „See
the Scars” znajduje się 8 kompozycji trwających łącznie 35
minut, a w programie są też wszystkie 3 numery z debiutanckiej
epki. Zespół gra to czego można było od nich oczekiwać, czyli
melodyjny speed/thrash metal. Wszystkie numery są utrzymane w tym
samym stylu i klimacie, jednak zmianie, co zrozumiałe, uległo
brzmienie. Jest czyste, selektywne i bardzo dynamiczne. Może brakuje
tu trochę tej pierwotnej dzikości, ale chłopaki nadrabiają
błyskotliwością i energią. Na początku uważałem to za wadę
jednak już przy kolejnym odsłuchu zmieniłem zdanie. Najlepsze
wrażenie robią znane z wcześniejszego wydawnictwa „Hung, Drawn
and Quartered” oraz „Risen from the Grave”. W wersjach
albumowych nabrały jeszcze większej klasy i rozmachu. Nowsze też
nie ustępują im jakością. Czy to będzie marszowy „Lifeless”,
w którym później następuje znakomite speedowe dopierdolenie do
pieca, czy „The Beast in the Mirror”, do którego zespół
nakręcił klip. W każdym numerze pojawiają się też
Anthraxowo-Exodusowe chórki i trzeba przyznać, że robią doskonałą
robotę. Pomijając fakt, że na pierwszy plan wysuwają się
zdecydowanie bardzo dobrzy gitarzyści, to wypada też pochwalić
sekcję rytmiczną, która świetnie napędza całość i stanowi
solidny fundament pod riffy. Wokalista przede wszystkim stara się
nie drzeć ryja tylko śpiewać i wychodzi mu to całkiem nieźle.
Jak jeszcze trochę poćwiczy to może być z niego niezły kozak.
Stylem śpiewania można go trochę przyrównać do Belladony, ale to
dość odległe skojarzenie.
Szybkość i dynamika połączone z
melodią to przepis Prisoner na muzykę. Olbrzymim atutem tej płyty
jest jej autentyczność, dzięki czemu obecny w każdej sekundzie
jej trwania klimat lat '80 jest taki naturalny. Nie słychać tu
kunktatorstwa czy robienia czegoś na siłę. Bardzo fajna i
sprawiająca sporo frajdy płyta.
4,5/6