O w mordę, co za płyta! Zupełnie
niespodziewanie, ale z pewnością zbyt późno usłyszałem jeden z
lepszych heavy metalowych krążków 2015. „The Reaper's Spiral”
to debiutancki album Terminus, kwintetu wywodzącego się z Belfastu.
Psychodeliczna okładka skrywa heavy metal jaki wielbię. Grany
prosto z serca, przepełniony duchem podziemia, surowy, ale
jednocześnie potężny i epicki. Słychać tu zarówno Manilla Road,
Iron Maiden jak i trochę młodszych herosów w rodzaju Slough Feg,
Ironsword czy Isen Torr. Ta muzyka ma ogromną moc. Duża w tym
zasługa basu, który jest głośny i stanowi solidny podkład pod
ostre jak brzytwa riffy. Zdarzają się też patataje, ale takie
mające siłę szarżującej husarii. Te numery są niesamowicie
dynamiczne i porywają słuchacza od pierwszego przesłuchania, a
krążek mija błyskawicznie pozostawiając uczucie niedosytu. Dobrą
robotę wykonał też wokalista, który może nie posiada wielkiego
głosu, ani perfekcyjnej techniki, jednak jego partie utrzymane w
większości średnich rejestrach pasują tu znakomicie, słychać w
nich emocje i niosą ze sobą epickiego ducha. Do tego cała płyta
jest wypełniona fantastycznymi melodiami, które są niewątpliwie
ogromnym atutem tego materiału i parę razy wywołały u mnie ciary
co nie zdarza się zbyt często. Nie ma tutaj żadnych
ekwilibrystycznych zagrywek ani „ambitnego” poszukiwania nowych
horyzontów, jest za to prawdziwy heavy metal, który każdy fan tej
muzyki powinien usłyszeć. Nie będę się bawił w opisywanie
poszczególnych kawałków, gdyż każdy z nich jest po prostu
zajebisty. Chciałbym je kiedyś usłyszeć na żywo, to musi być
prawdziwie metalowy huragan. Znakomitym uzupełnieniem całości jest
warstwa liryczna obracająca się w klimatach Sci-Fi i doskonale
wpasowująca się w klimat tej muzyki. „The Reaper's Spiral”
wydała Stormspell records, więc zamawiajcie od nich ten krążek, a
z pewnością tego nie pożałujecie.
5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz