Od czasu wydania świetnego debiutu
„Mask of the Devil” minęły już dwa lata, więc najwyższa pora
na jego następcę. Miałem spore oczekiwania co do tego krążka i z
pełnym przekonaniem stwierdzam, że zostały zaspokojone.
„With Whips and Chains” zawiera
ten sam obskurny heavy metal co poprzednik z tym, że jest chyba
nawet ciut lepszy. Savage Master rozwinęli się kompozytorsko i
nagrali bardziej wyrównany materiał. Muzycy nie są żadnymi
wirtuozami, ale przy pomocy prostych środków piszą przebojowe i
zostające na długo w głowie numery. Gitarzyści grają z
zajebistym feelingiem dzięki czemu ta muzyka wręcz miota
słuchaczem. Tym razem mamy przewagę utworów szybkich, wśród
których są takie ciosy jak „Path of the Necromancer”,
„Vengeance is Steel” czy „Ready to Steel”. Na poprzedniej
płycie zdecydowanie bardziej wchodziły mi te wolniejsze kawałki i
tutaj też takie są. Przede wszystkim tytułowy hymn „With Whips
and Chains” będący jednym z najlepszych w ich dorobku. Wpływy są
oczywiste czyli Sabbs, Mercyful Fate, Judas Priest, Angel Witch czy
nawet Exciter. Zostały one doskonale wymieszane i stworzyły zwartą
całość z własnym charakterem i duszą. Pozostając przy zaletach
nie sposób nie wspomnieć o Stacey Peak, której wokale
przypominające Wendy 'O Williams dodają tej muzyce drapieżności i
są niewątpliwie ogromnym atutem. Reszta zespołu wspiera ją
niekiedy chórkami i wtedy brzmi to naprawdę mocno. Całe szczęście,
że nie zaczęli kombinować z brzmieniem, bo to, które jest pasuje
do nich idealnie. Jest surowe, organiczne i autentyczne. Prawdziwy
miód na uszy po niektórych przeprodukowanych, plastikowych gównach.
Savage Master nagrał kolejny zajebisty
krążek, który mam nadzieję zostanie należycie doceniony przez
fanów. Ja się nim niesamowicie jaram i zdecydowanie polecam
wszystkim. Teraz tylko pozostaje przekonać się jak wypadają na
żywo/
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz