piątek, 2 czerwca 2017

Legionnaire - Dawn of Genesis (2017)

Scena heavy metalowa w krainie tysiąca jezior staje się co raz mocniejsza o czym świadczą kolejne znakomite zespoły stamtąd wychodzące. Jednym z nich jest też założony w 2012 roku Legionnaire. Kwartet po nagraniu dwóch demówek wszedł do studia w celu nagrania debiutu i oto właśnie dostaliśmy efekt finalny.

Muzykę zawartą na „Dawn of Genesis” można opisać jako po prostu tradycyjny heavy metal. Jednak jest to wypadkowa wielu różnych stylów, a jako drogowskazy mogą posłużyć Iron Maiden, Brocas Helm, Liege Lord czy wczesny Running Wild. Oczywiście wymieniać można jeszcze bardzo długo, ale nie ma to za bardzo sensu. Legionnaire z tych wszystkich składników potrafiło stworzyć bardzo smakowitą, klasyczną potrawę. Zaledwie 8 utworów trwających tylko 30 minut przelatuje jak z bicza strzelił, a dzięki bardzo dużej słuchalności i chwytliwości zapętla się na bardzo długo. Jest to zasługa po części sympatycznych melodii, ale także organicznego brzmienia, które nadaje dużej dynamiki tym kompozycjom. Czasami ma się wrażenie jakby były nagrywane na żywo. Instrumentalnie bez zarzutu, czuć tę młodzieńczą pasję, zaangażowanie i brak kalkulacji. Podstawę stanowi tu gitarowy duet przerzucający się melodyjnymi riffami i solówkami. Naprawdę świetnie się tego słucha. Jedynym mankamentem są dla mnie dość amatorskie wokale. Nie przeszkadzają w odbiorze, a po pewnym czasie nawet nabierają pewnego uroku, ale z mocniejszymi partiami ta muzyka kopała by dupsko zdecydowanie bardziej.

Podsumowując jest to świetny album, który z pewnością zrobi niezłe zamieszanie wśród fanów podziemnego heavy metalu zakorzenionego w latach '80. Legionnaire jest kolejną załogą z Finlandii, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie swoim debiutem, więc nie pozostaje nic innego jak bardzo uważna obserwacja tamtejszej sceny. Oby jak najwięcej krążków takich jak „Dawn of Genesis”.


4,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz