środa, 2 kwietnia 2014

Blade Killer - Blade Killer (ep) (2014)



Wszystkie płyty ze znakiem Stormspell rec, które do tej pory trafiły w moje łapska prezentowały dobry lub bardzo dobry poziom, więc powolutku ta kalifornijska wytwórnia wyrasta w moich oczach na potentata w dziedzinie podziemnego heavy i thrash metalu. Blade Killer i ich debiutancka epka również potwierdzają tę regułę. Zespół ten pochodzi z Los Angeles i powstał w 2012 roku z inicjatywy dwóch byłych gitarzystów thrashowego Armory, Jay’a Vazquez’a i Jonathana Rubio, basistki Kelsey Wilson oraz wokalisty Carlosa Gutierreza znanego pewnie części z was z bębnienia we Fueled by Fire. Niestety nie jest podane kto siedział za garami podczas nagrywania tej epki, ale na całe szczęście była to raczej żywa istota, a nie maszyna, a przynajmniej tak to brzmi. To co Blade Killer zaprezentowało na debiucie to miks tradycyjnego metalu z NWoBHM, w którym słychać wpływy Iron Maiden, Tokyo Blade czy Cloven Hoof. Znakomita praca gitar, dużo dobrych harmonii i melodii, klasyczne sola oraz doskonale pasujący do całości wokal. Carlos śpiewa drapieżnie i w odróżnieniu od wokalistów choćby takiego Enforcer czy Skull Fist słychać, że te dźwięki produkuje facet. Poza tym ma całkiem ciekawą barwę głosu.  Zdecydowanie słychać, że zespół ma dużą lekkość grania i komponowania, a do tego sprawia im to ogromną frajdę. Wszystkie cztery utwory przelatują przez słuchacza niczym tornado i nie pozostaje nic innego jak włączyć przycisk repeat. Pomimo, że zespół jawnie odnosi się do lat ’80 i wyraźnie słychać jakimi kapelami się inspiruje to jednak te numery posiadają własną tożsamość, więc nie ma się wrażenia słuchania kolejnych, wprawdzie zdolnych, ale tylko kopistów. Co raz więcej w podziemiu młodych heavy metalowych grup i co najważniejsze prezentujących wysoki poziom muzyczny. Blade Killer z całą pewnością i pełną świadomością zaliczam do tego grona. Mam ogromną ochotę na ich pełny album, bo 13 minut takiej muzyki to stanowczo za mało.
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz