Rodzinne zespoły nie są częstym
zjawiskiem w metalu, więc Ancillotti można uznać za swego rodzaju
ciekawostkę. Na całe szczęście oprócz więzów krwi są w stanie
zaoferować muzykę zdecydowanie lepszą niż Jonas Brothers czy
Kelly Family(taki żarcik…). Debiutancki krążek „The Chain Goes
On” ukazał się w tym roku nakładem Pure Steel rec. i zawiera
dawkę bardzo solidnego heavy metalu opartego na klasykach takich jak
Judas Priest czy Accept zbierając całkiem niezłe recenzje w
metalowym światku. Na moje pytania w większości odpowiadał jedyny
nie-Ancillotti w zespole, gitarzysta Luciano Toscani oddając głos w
kilku przypadkach wokaliście „Bud’owi” Ancillotti’emu.
HMP: Witam. Jak się czujecie po
premierze „The Chain Goes On”?
Ciano: Cóż,
czujemy się świetnie! Fani, internetowe webziny, magazyny i
wszelkie gazety papierowe dawały naszemu albumowi wysokie noty.
Największe rockowe stacje radiowe w Niemczech, Włoszech, Belgii,
Holandii, Francji, Grecji, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Norwegii,
Japonii, Stanach Zjednoczonych i tak dalej grały nasz pierwszy
singiel „Bang Your Head” i kilka innych kawałków z płyty.
Dziś, po kilku miesiącach od czasu premiery, chcemy podziękować
za wszystkie formy wsparcia naszym fanom, przyjaciołom, stacjom
radiowym, webzinom i magazynom, gazetom i oczywiście naszym
wytwórniom za kapitalną robotę – dziękujemy!
Jak doszło do powstania zespołu? Skąd
pomysł na taki rodzinny band?
Ciano: Zespół powstał około 2011
roku, ale w tamtym czasie graliśmy już całkiem długo: ja i Bud ze
Strana Officina, Bud i Bid z The Bud Tribe, a Brian grał jako
specjalny gość na wielu koncertach i projektach, także z Budem i
Bidem. Pomysłem zarzucili Bid i Bud, ale sądzę że ostatecznie
nasze ścieżki się zetknęły w jednej grupie, bo takie było
przeznaczenie. Po wielu latach jesteśmy razem z zajebistą kapelą,
zdolną do podboju świata i promocji naszego debiutanckiego „The
Chain Goes On” z wieloma fanami i przyjaciółmi, którzy nas
wspierają na każdym kroku. I tak jak mówiłem, jesteśmy za to
bardzo wdzięczni!
Jeśli chodzi o posadę gitarzysty to
czemu wybór padł akurat na Luciano? Nie mieliście jeszcze jednego
Ancillottiego, by obsadzić to stanowisko(śmiech)?
Bud: [śmieje się] Nie, nie tym razem.
Nasze prawnuki są jeszcze za młode! [śmieje się jeszcze mocniej]
Tak na poważnie, to Ciano jest znakomitym gitarzystą, wystarczy, że
posłuchasz jego roboty na „The Chain Goes On”. Wszyscy
zrozumiecie, co mam na myśli. Na świecie jest niewielu ludzi
grających tak jak on, z Cianem łączy nas braterstwo krwi i jest
nie do zastąpienia.
-W 2012 roku wydaliście ep „Down
this Road Together”. Jaki był cel tego wydawnictwa? Spełniło
swoją rolę?
Ciano: “Down this road together”
miało być wydawnictwem skierowanym tylko do promocji po
wytwórniach, ale kiedy ją skończyliśmy i usłyszeliśmy finalny
miks, postanowiliśmy się podzielić naszymi emocjami i muzyką z
tymi, którzy długo nalegali, żebyśmy wreszcie coś wydali jako
zespół. Zrealizowaliśmy tylko 300 sztuk, które sprzedały się w
ciągu dwóch tygodni. Epka „Down this road
together” wydana przez Pure Steel Records. Cztery inne
wytwórnie oferowały nam kontrakt, ale to właśnie Pure Steel
Records była pierwszą, która w nas uwierzyła i zaoferowała
najlepsze warunki.
Jak doszło do podpisania papierów z
Pure Steel rec? Jesteście zadowoleni z tej współpracy?
Ciano: Podpisaliśmy kontrakt we
Włoszech, w restauracji “Trattoria” w Bolonii, jeśli zajrzycie
na naszą stronę internetową albo Facebooka znajdziecie zdjęcia.
Potem wszystko wysłaliśmy z powrotem do Niemiec. Jesteśmy bardzo
zadowoleni z Pure Steel Records. Mieliśmy kilku różnych
współpracowników z tej wytwórni, którzy zadbali o wiele
istotnych aspektów w biznesie muzycznym i to, co dla nas zrobili i
wciąż robią, dało nam poczucie zaistnienia.
W tym roku ukazał się wasz
pełnowymiarowy debiut. Jak długo tworzyliście ten materiał?
Ciano: Bardzo szybko. Myślę, że
wszystko zamknęło się w ciągu jednego roku! Musisz wiedzieć, że
w tym czasie cały czas graliśmy na żywo i pomogło nam to w
przelaniu na album dzikości i surowości, którą sobie
zamarzyliśmy.
Wszystkie utwory, które
skomponowaliście znalazły się na płycie? Czy może zostało wam
coś jeszcze na przyszłe wydawnictwa?
Ciano: Nie, wszystko co skomponowaliśmy
znalazło się na tym albumie.
W jaki sposób powstaje muzyka
Ancillotii? Pracujecie wspólnie czy każdy odpowiada za swoją
działkę?
Ciano:
Prawie wszystkie numery zostały
napisane i zaaranżowane przez cały zespół, tylko “Victims of
the Future” została napisana przez Buda i przeze mnie, a “Devil
Inside” przez Briana. Słowa do melodii stworzonych przez Buda
napisał nasz dobry kumpel James Hogg, który z Budem pracuje od
wielu lat. Jest świetnym tekściarzem, tak więc, było to prawdziwa
praca zespołowa.
Jak to jest pracować wspólnie z
bratem i synem? Dochodzi do wielu kłótni, czy wręcz przeciwnie
dogadujecie się świetnie?
Bud: Praca z moimi synami i braćmi,
włączając w to Ciano, jest wspaniała. Jako różne zespoły
mieliśmy mnóstwo wątpliwości i sprzeczek, ale w końcu respekt i
duma wzięły górę i zwróciliśmy się do siebie. Praca z synami i
braćmi jest niesamowita i daje nam ogromną siłę do walki pod tą
samą banderą.
Bardzo podoba mi się okładka płyty.
Kto za nią odpowiada?
Ciano: Wytwórnia umożliwiła nam
pracę z niesamowitym grafikiem Dimitarem Nikolov’em, który
posłuchawszy kilku naszych kawałków z albumu i zostawszy
powiadomionym o naszej idei, kryjącej się za tytułem płyty,
wykonał znakomitą robotę i mamy nadzieję, że w przyszłości
znów będziemy z nim pracować!
Wasza muzyka to bez wątpienia
tradycyjny heavy metal, a takie utwory jak „Bang Yor Head”,
„Monkey” czy „Warrior” są tego najlepszym przykładem.
Wydaje mi się, że inspirują was przede wszystkim takie grupy jak
Judas Priest, Saxon czy Accept?
Ciano: Hmmm… Lubimy wiele zespołów
i oczywiście niektóre elementy czerpiemy z Judas Priest, Saxon czy
Accept, one płyną w naszym DNA, podobnie jak Black Sabbath i wiele,
wiele innych…
Natomiast drugą część stanowią
bardziej heavy rockowe kawałki „Victims of the Future” czy
„Legacy of Rock”, które zresztą wychodzą wam równie świetnie.
Czy przed komponowaniem mówicie sobie w jakim stylu ma być dany
utwór czy po prostu wychodzi wam to naturalnie?
Ciano: :
Absolutnie, nie. Lubimy, gdy jednocześnie jest melodyjnie i
potężnie. Zaczęliśmy od słuchania takiej muzyki lata temu
i po tych wszystkich latach kiedy zaczęliśmy pisać utwory na płytę
chcieliśmy zawrzeć w niej te element, wszystkie zmiany tempa i
emocje. I tak to się skończyło, że na albumie wszystko wyszło
jak najbardziej naturalnie.
Moim chyba ulubionym utworem z „The
Chain Goes On” jest „Devil Inside”, którego zwrotki przywodzą
mi trochę na myśl takie kapele jak...The Sisters of Mercy czy
Fields of the Nephilim. Co byś powiedział na takie skojarzenie?
Ciano: Szczerze mówiąc to nie wiem,
nie znam zbyt dobrze tych zespołów. Cóż więc mogę powiedzieć…
jeśli nasza muzyka łączy się jakoś z innymi znakomitymi grupami
to świetnie!
Na płycie jest też całkiem udana
ballada „Sunrise”. Czy postanowiliście sobie, że tego typu
utwór musi być na krążku czy może tak po prostu wyszło i nie
było to zaplanowane?
Ciano: Dla mnie “Sunrise” to bardzo
emocjonalny utwór. Kiedy go słuchaliśmy i usłyszeliśmy tę
orkiestrę – to wszyscy powiedzieliśmy: Wow!!! Ja się normalnie
popłakałem!!! To wspaniała ballada, której nie mogliśmy nie
umieścić na tym albumie.
Zastanawiam się jakie znaczenie ma
wstęp do płyty i jaki jest jego związek z następującym od razu
po nim numerem „Bang Your Head”? Co to za dźwięki i głosy?
Ciano: Intro łączy w sobie dźwięki
plemienne z dużo nowocześniejszymi odzwierciedlającymi podbijanie
kosmosu, dźwięki grzmotu… To intro jest przedłużeniem tytułu
płyty, od przeszłości do przyszłości, odzwierciedla życie w
muzyce, tak samo starą prawdę, że rock’n’roll jeszcze nie
umarł!
Zrobiliście też klip do numeru „Bang
Your Head”. Nie jest to arcydzieło, ale domyślam się, że na coś
lepszego nie mogliście sobie pozwolić.
Ciano: Cóż, to wideo zostało
wykonane z niskim budżetem, ale bardzo lubimy ten kawałek. Kiedy
napisaliśmy „Bang Your Head”, pierwszym krokiem było
natychmiastowe wrzucenie go na setlistę koncertową. Na wielu
koncertach używaliśmy go jako numer wieńczący i zawsze odbijał
się szerokim, pozytywnym echem pośród publiczności i oczywiście
pośród nas. Jest on nam szczególnie bliski, ma istotne dla nas
słowa z jasnym przekazem, melodią i siłą. Cieszę się, że wideo
zrobiliśmy właśnie do niego. Wydaje mi się, że Fabulous Studio,
gdzie mieliśmy możliwość nakręcenia go, udało się uchwycić
nas prawdziwie i szczerze. Myslimy nad zrobieniem nowego wideo, ale
obecnie zespół skupia się na trasie i by zebrać wokół jak
najwięcej fanów i podziękować im wszystkim za miesiące
wspierania.
Jak zamierzacie promować „The Chain
Goes On”? Jakaś trasa, pojedyncze koncerty?
Ciano: Oczywiście! Mieliśmy kilka
komplikacji po wydaniu albumu i wyczekiwaliśmy właściwego momentu
by rozpocząć trasę. Dziś nasza agencja bookingowa Red Lion Music
intensywnie pracuje nad europejską częścią trasy. Mamy też kilka
dat we Włoszech, ale naprawdę nie mam pomysłu na całą trasę.
Bud, jesteś też wokalistą Kultowego
zespołu Strana Officina. Co słychać w ich obozie? Od ostatniej
płyty minęły już 4 lata.
Bud: Obecnie pracujemy z grupą Strana
Officina nad kilkoma numerami po włosku I prawdopodobnie zostanie
ona połączona z książką o historii zespołu.
Moim zdaniem włoska scena heavy
metalowa prezentuje się ostatnio znakomicie. Jakie jest twoje zdanie
na ten temat? Masz jakichś swoich faworytów?
Ciano: Też tak myślę! Nie tylko w
ostatnich latach, ale i wcześniej, we Włoszech było mnóstwo
utalentowanych muzyków. Wiele zespołów gra poza Włochami i nasza
scena rośnie w siłę. Wiele z nich naprawdę lubię, niektóre, nie
w jakimś szczególnym uporządkowaniu, wymieniłbym choćby
Spitfire, Scanner, Trick or Treat, ale jest ich więcej.
Jak zachęciłbyś polskich fanów do
kupna „The Chain Goes On”?
Ciano:
Prosto, w kilku słowach. Lubicie heavy metal? Lubicie
hymny z wpadającymi w ucho refrenami zrobionymi po to, by je śpiewać
i wykrzykiwać razem z nami? Lubicie ciężkie rytmy i monumentalne
gitarowe solówki? Lubicie grzmiący bas i uderzenie perkusji? U nas
możecie tego oczekiwać i wszystko to, znajdziecie na „The Chain
Goes On”.
To już koniec z mojej strony. Czego
mógłbym życzyć tobie i reszcie zespołu?
Ciano/Bud: My
również dziękujemy Wam i raz jeszcze dziękujemy wszystkim naszym
fanom z tego pięknego kraju. Mamy nadzieję, że nasi promotorzy
zorganizują kilka dat także w Polsce! Bardzo doceniamy wasze
wsparcie, nie zapomnijcie, że jesteśmy dziedzicami rockowego ducha!
I tego też życzę. Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz