wtorek, 31 marca 2015

Ancillotti - Walka pod tą samą banderą

Rodzinne zespoły nie są częstym zjawiskiem w metalu, więc Ancillotti można uznać za swego rodzaju ciekawostkę. Na całe szczęście oprócz więzów krwi są w stanie zaoferować muzykę zdecydowanie lepszą niż Jonas Brothers czy Kelly Family(taki żarcik…). Debiutancki krążek „The Chain Goes On” ukazał się w tym roku nakładem Pure Steel rec. i zawiera dawkę bardzo solidnego heavy metalu opartego na klasykach takich jak Judas Priest czy Accept zbierając całkiem niezłe recenzje w metalowym światku. Na moje pytania w większości odpowiadał jedyny nie-Ancillotti w zespole, gitarzysta Luciano Toscani oddając głos w kilku przypadkach wokaliście „Bud’owi” Ancillotti’emu.

HMP: Witam. Jak się czujecie po premierze „The Chain Goes On”?

Ciano: Cóż, czujemy się świetnie! Fani, internetowe webziny, magazyny i wszelkie gazety papierowe dawały naszemu albumowi wysokie noty. Największe rockowe stacje radiowe w Niemczech, Włoszech, Belgii, Holandii, Francji, Grecji, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Norwegii, Japonii, Stanach Zjednoczonych i tak dalej grały nasz pierwszy singiel „Bang Your Head” i kilka innych kawałków z płyty. Dziś, po kilku miesiącach od czasu premiery, chcemy podziękować za wszystkie formy wsparcia naszym fanom, przyjaciołom, stacjom radiowym, webzinom i magazynom, gazetom i oczywiście naszym wytwórniom za kapitalną robotę – dziękujemy!

Jak doszło do powstania zespołu? Skąd pomysł na taki rodzinny band?

Ciano: Zespół powstał około 2011 roku, ale w tamtym czasie graliśmy już całkiem długo: ja i Bud ze Strana Officina, Bud i Bid z The Bud Tribe, a Brian grał jako specjalny gość na wielu koncertach i projektach, także z Budem i Bidem. Pomysłem zarzucili Bid i Bud, ale sądzę że ostatecznie nasze ścieżki się zetknęły w jednej grupie, bo takie było przeznaczenie. Po wielu latach jesteśmy razem z zajebistą kapelą, zdolną do podboju świata i promocji naszego debiutanckiego „The Chain Goes On” z wieloma fanami i przyjaciółmi, którzy nas wspierają na każdym kroku. I tak jak mówiłem, jesteśmy za to bardzo wdzięczni!


Jeśli chodzi o posadę gitarzysty to czemu wybór padł akurat na Luciano? Nie mieliście jeszcze jednego Ancillottiego, by obsadzić to stanowisko(śmiech)?

Bud: [śmieje się] Nie, nie tym razem. Nasze prawnuki są jeszcze za młode! [śmieje się jeszcze mocniej] Tak na poważnie, to Ciano jest znakomitym gitarzystą, wystarczy, że posłuchasz jego roboty na „The Chain Goes On”. Wszyscy zrozumiecie, co mam na myśli. Na świecie jest niewielu ludzi grających tak jak on, z Cianem łączy nas braterstwo krwi i jest nie do zastąpienia.



-W 2012 roku wydaliście ep „Down this Road Together”. Jaki był cel tego wydawnictwa? Spełniło swoją rolę?

Ciano: “Down this road together” miało być wydawnictwem skierowanym tylko do promocji po wytwórniach, ale kiedy ją skończyliśmy i usłyszeliśmy finalny miks, postanowiliśmy się podzielić naszymi emocjami i muzyką z tymi, którzy długo nalegali, żebyśmy wreszcie coś wydali jako zespół. Zrealizowaliśmy tylko 300 sztuk, które sprzedały się w ciągu dwóch tygodni. Epka „Down this road together” wydana przez Pure Steel Records. Cztery inne wytwórnie oferowały nam kontrakt, ale to właśnie Pure Steel Records była pierwszą, która w nas uwierzyła i zaoferowała najlepsze warunki.

Jak doszło do podpisania papierów z Pure Steel rec? Jesteście zadowoleni z tej współpracy?

Ciano: Podpisaliśmy kontrakt we Włoszech, w restauracji “Trattoria” w Bolonii, jeśli zajrzycie na naszą stronę internetową albo Facebooka znajdziecie zdjęcia. Potem wszystko wysłaliśmy z powrotem do Niemiec. Jesteśmy bardzo zadowoleni z Pure Steel Records. Mieliśmy kilku różnych współpracowników z tej wytwórni, którzy zadbali o wiele istotnych aspektów w biznesie muzycznym i to, co dla nas zrobili i wciąż robią, dało nam poczucie zaistnienia.

W tym roku ukazał się wasz pełnowymiarowy debiut. Jak długo tworzyliście ten materiał?

Ciano: Bardzo szybko. Myślę, że wszystko zamknęło się w ciągu jednego roku! Musisz wiedzieć, że w tym czasie cały czas graliśmy na żywo i pomogło nam to w przelaniu na album dzikości i surowości, którą sobie zamarzyliśmy.

Wszystkie utwory, które skomponowaliście znalazły się na płycie? Czy może zostało wam coś jeszcze na przyszłe wydawnictwa?

Ciano: Nie, wszystko co skomponowaliśmy znalazło się na tym albumie.

W jaki sposób powstaje muzyka Ancillotii? Pracujecie wspólnie czy każdy odpowiada za swoją działkę?

Ciano: Prawie wszystkie numery zostały napisane i zaaranżowane przez cały zespół, tylko “Victims of the Future” została napisana przez Buda i przeze mnie, a “Devil Inside” przez Briana. Słowa do melodii stworzonych przez Buda napisał nasz dobry kumpel James Hogg, który z Budem pracuje od wielu lat. Jest świetnym tekściarzem, tak więc, było to prawdziwa praca zespołowa.


Jak to jest pracować wspólnie z bratem i synem? Dochodzi do wielu kłótni, czy wręcz przeciwnie dogadujecie się świetnie?

Bud: Praca z moimi synami i braćmi, włączając w to Ciano, jest wspaniała. Jako różne zespoły mieliśmy mnóstwo wątpliwości i sprzeczek, ale w końcu respekt i duma wzięły górę i zwróciliśmy się do siebie. Praca z synami i braćmi jest niesamowita i daje nam ogromną siłę do walki pod tą samą banderą.


Bardzo podoba mi się okładka płyty. Kto za nią odpowiada?

Ciano: Wytwórnia umożliwiła nam pracę z niesamowitym grafikiem Dimitarem Nikolov’em, który posłuchawszy kilku naszych kawałków z albumu i zostawszy powiadomionym o naszej idei, kryjącej się za tytułem płyty, wykonał znakomitą robotę i mamy nadzieję, że w przyszłości znów będziemy z nim pracować!


Wasza muzyka to bez wątpienia tradycyjny heavy metal, a takie utwory jak „Bang Yor Head”, „Monkey” czy „Warrior” są tego najlepszym przykładem. Wydaje mi się, że inspirują was przede wszystkim takie grupy jak Judas Priest, Saxon czy Accept?

Ciano: Hmmm… Lubimy wiele zespołów i oczywiście niektóre elementy czerpiemy z Judas Priest, Saxon czy Accept, one płyną w naszym DNA, podobnie jak Black Sabbath i wiele, wiele innych…


Natomiast drugą część stanowią bardziej heavy rockowe kawałki „Victims of the Future” czy „Legacy of Rock”, które zresztą wychodzą wam równie świetnie. Czy przed komponowaniem mówicie sobie w jakim stylu ma być dany utwór czy po prostu wychodzi wam to naturalnie?

Ciano: : Absolutnie, nie. Lubimy, gdy jednocześnie jest melodyjnie i potężnie. Zaczęliśmy od słuchania takiej muzyki lata temu i po tych wszystkich latach kiedy zaczęliśmy pisać utwory na płytę chcieliśmy zawrzeć w niej te element, wszystkie zmiany tempa i emocje. I tak to się skończyło, że na albumie wszystko wyszło jak najbardziej naturalnie.



Moim chyba ulubionym utworem z „The Chain Goes On” jest „Devil Inside”, którego zwrotki przywodzą mi trochę na myśl takie kapele jak...The Sisters of Mercy czy Fields of the Nephilim. Co byś powiedział na takie skojarzenie?

Ciano: Szczerze mówiąc to nie wiem, nie znam zbyt dobrze tych zespołów. Cóż więc mogę powiedzieć… jeśli nasza muzyka łączy się jakoś z innymi znakomitymi grupami to świetnie!


Na płycie jest też całkiem udana ballada „Sunrise”. Czy postanowiliście sobie, że tego typu utwór musi być na krążku czy może tak po prostu wyszło i nie było to zaplanowane?

Ciano: Dla mnie “Sunrise” to bardzo emocjonalny utwór. Kiedy go słuchaliśmy i usłyszeliśmy tę orkiestrę – to wszyscy powiedzieliśmy: Wow!!! Ja się normalnie popłakałem!!! To wspaniała ballada, której nie mogliśmy nie umieścić na tym albumie.


Zastanawiam się jakie znaczenie ma wstęp do płyty i jaki jest jego związek z następującym od razu po nim numerem „Bang Your Head”? Co to za dźwięki i głosy?

Ciano: Intro łączy w sobie dźwięki plemienne z dużo nowocześniejszymi odzwierciedlającymi podbijanie kosmosu, dźwięki grzmotu… To intro jest przedłużeniem tytułu płyty, od przeszłości do przyszłości, odzwierciedla życie w muzyce, tak samo starą prawdę, że rock’n’roll jeszcze nie umarł!


Zrobiliście też klip do numeru „Bang Your Head”. Nie jest to arcydzieło, ale domyślam się, że na coś lepszego nie mogliście sobie pozwolić.

Ciano: Cóż, to wideo zostało wykonane z niskim budżetem, ale bardzo lubimy ten kawałek. Kiedy napisaliśmy „Bang Your Head”, pierwszym krokiem było natychmiastowe wrzucenie go na setlistę koncertową. Na wielu koncertach używaliśmy go jako numer wieńczący i zawsze odbijał się szerokim, pozytywnym echem pośród publiczności i oczywiście pośród nas. Jest on nam szczególnie bliski, ma istotne dla nas słowa z jasnym przekazem, melodią i siłą. Cieszę się, że wideo zrobiliśmy właśnie do niego. Wydaje mi się, że Fabulous Studio, gdzie mieliśmy możliwość nakręcenia go, udało się uchwycić nas prawdziwie i szczerze. Myslimy nad zrobieniem nowego wideo, ale obecnie zespół skupia się na trasie i by zebrać wokół jak najwięcej fanów i podziękować im wszystkim za miesiące wspierania.


Jak zamierzacie promować „The Chain Goes On”? Jakaś trasa, pojedyncze koncerty?

Ciano: Oczywiście! Mieliśmy kilka komplikacji po wydaniu albumu i wyczekiwaliśmy właściwego momentu by rozpocząć trasę. Dziś nasza agencja bookingowa Red Lion Music intensywnie pracuje nad europejską częścią trasy. Mamy też kilka dat we Włoszech, ale naprawdę nie mam pomysłu na całą trasę.


Bud, jesteś też wokalistą Kultowego zespołu Strana Officina. Co słychać w ich obozie? Od ostatniej płyty minęły już 4 lata.

Bud: Obecnie pracujemy z grupą Strana Officina nad kilkoma numerami po włosku I prawdopodobnie zostanie ona połączona z książką o historii zespołu.


Moim zdaniem włoska scena heavy metalowa prezentuje się ostatnio znakomicie. Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Masz jakichś swoich faworytów?

Ciano: Też tak myślę! Nie tylko w ostatnich latach, ale i wcześniej, we Włoszech było mnóstwo utalentowanych muzyków. Wiele zespołów gra poza Włochami i nasza scena rośnie w siłę. Wiele z nich naprawdę lubię, niektóre, nie w jakimś szczególnym uporządkowaniu, wymieniłbym choćby Spitfire, Scanner, Trick or Treat, ale jest ich więcej.


Jak zachęciłbyś polskich fanów do kupna „The Chain Goes On”?

Ciano: Prosto, w kilku słowach. Lubicie heavy metal? Lubicie hymny z wpadającymi w ucho refrenami zrobionymi po to, by je śpiewać i wykrzykiwać razem z nami? Lubicie ciężkie rytmy i monumentalne gitarowe solówki? Lubicie grzmiący bas i uderzenie perkusji? U nas możecie tego oczekiwać i wszystko to, znajdziecie na „The Chain Goes On”.


To już koniec z mojej strony. Czego mógłbym życzyć tobie i reszcie zespołu?

Ciano/Bud: My również dziękujemy Wam i raz jeszcze dziękujemy wszystkim naszym fanom z tego pięknego kraju. Mamy nadzieję, że nasi promotorzy zorganizują kilka dat także w Polsce! Bardzo doceniamy wasze wsparcie, nie zapomnijcie, że jesteśmy dziedzicami rockowego ducha!


I tego też życzę. Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz