Cztery lata przerwy między płytami to
jak na tak młody stażem zespół naprawdę dużo. No ale w końcu
po ciężkich bojach trzeci album Screamer „Hell Machine” ukazał
się na rynku. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich, za
wydanie odpowiada High Roller records. W międzyczasie w zespole
doszło do pewnych zmian kadrowych. Otóż śpiewającego basistę
Christoffera Svenssona zastąpiło dwóch muzyków. Wokalista Andreas
Wikstrom i basista Fredrik Svensson Carlstrom udanie wkomponowali się
w skład i dzięki temu nie ma mowy o porażce.
Screamerzy o swoim nowym dziele mówią
w samych superlatywach i można z tych wypowiedzi wywnioskować, że
uważają „Hell Machine” za swoje największe muzyczne
osiągnięcie. Nie jestem do końca przekonany czy tak jest, ale z
pewnością w stosunku do dwóch poprzednich lotów nie obniżyli.
Ten kto słyszał wcześniejsze materiały Screamer ten wie czego
oczekiwać po ich nowym dziecku. Szwedzi w dalszym ciągu grają swój
klasyczny, melodyjny heavy metal oparty na najlepszych wzorcach.
Słychać tu przede wszystkim ducha NWoBHM na co zresztą wskazuje
już sama okładka. Inspiracje są bardzo oczywiste, czyli choćby
pierwsze nasuwające się na myśl nazwy takie jak Maiden czy Priest.
Płyta trwa niecałe 39 minut, a składa się na nie 8 utworów. Jak
dla mnie odpowiednia długość . Przede wszystkim nie zdąży
wynudzić, ma się ochotę nacisnąć repeat, a do tego jeszcze nie
ma miejsca na wypełniacze. Wszystkie wałki utrzymane są w tych
samych, raczej szybkich tempach. Nie ma tu ani ballad, ani epickich
walców, tylko ognisty, zagrany z dużą energią heavy metal. Na
pewno takie numery jak „On My Way”, „Monte Carlo Nights” czy
przede wszystkim „Lady of the Night” zagoszczą na pewien czas na
waszych playlistach. Reszta też nie jest gorsza, co tylko świadczy
o tym jak równy jest to materiał.
Nie wydaje mi się, by trzeci album
Szwedów jakoś diametralnie zmienił ich pozycję na scenie, bo też
nie jest to jakieś mega dzieło. Jest to po prostu dobry heavy
metalowy krążek, którego słucha się z dużą przyjemnością.
Prawdę mówiąc to właśnie takie były moje oczekiwania związane
z „Hell Machine”. Zresztą Screamer nie wyróżnia się
specjalnie spomiędzy wielu innych młodych zespołów grających
heavy metal. Na razie jeszcze mi to nie przeszkadza, póki to co
robią, robią dobrze, to jest ok. Tym bardziej, że w tej muzyce nie
ma zbyt wiele miejsca na eksperymenty. Chodzi tylko o to, by pisać
dobre numery, a z tego jak na razie chłopaki wywiązują się chyba
nieźle, prawda?
4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz