Ten pochodzący z San Francisco zespół nie zdobył jak dotąd zbyt dużej popularności mimo, że muzyka, którą tworzy jest na naprawdę wysokim poziomie. Teraz wydaje się, że nadszedł wreszcie odpowiedni moment ku temu, by to się wreszcie zmieniło. "17th Street" to już szósty album grupy (poprzedni "Fields / Church of Broken Glass" był albumem podwójnym), ale pierwszy wydany w barwach Metal Blade records. Można mieć więc nadzieję, że zespół będzie miał wreszcie odpowiednią promocję, ba którą z pewnością zasłużył. Hammers of Misfortune nie nagrał nigdy słabej płyty, więc do nowego dzieła podchodziłem raczej ze spokojem. Już poprzedni album pokazał, że nawet bez tak doskonałego muzyka i kompozytora jakim jest Mike Scalzi(Slough Feg), który był w składzie na trzech pierwszych płytach, grupa jest w stanie sobie świetnie dać radę. Rzut oka na okładkę, która przedstawia zacienione sylwetki muzyków na tle panoramy miasta, jakże inną od dotychczasowych obrazków zdobiących wydawnictwa zespołu, dał mi troche do myślenia. Może muzyka też będzie całkowicie odmienna od wcześniejszych nagrań? Do tego jeszcze dwóch nowych muzyków w składzie... Gdy popłynęły pierwsze dźwięki utworu "317" ,wiedziałem już, że to jest ten sam Hammers of Misfortune, który znam. Ciężko jest zdefiniować styl w jakim gra zespół. Słychać tutaj typowo doomowe patenty jak ww. "317",czy w "Staring (The 31st Floor)". Znajdziemy tu również utwory szybsze tj. tytułowy czy niemalże thrashowy "Romance Valley", oraz takie w których słychać wpływy Queen czy też późnego Savatage jak "Summer Tears". To wszystko wymieszane z Heavy Metalem i doprawione progesją. Na tej płycie zespół zrezygnował z folkowych elementów, ale nie odczuwa się ich braku. Nowy wokalista Joe Hutton jest godnym zastępcą Scalzi'ego, nawet śpiewa podobnie. Wspierany jest też przez kobiecy głos Sigrid Sheie. Lider zespołu John Corbett udowadnia jak znakomitym jest kompozytorem co słychać bardzo dobrze w fenomenalnym "The Grain". Warto również zwrócić uwagę na teksty dotyczące wielu codziennych problemów jak np. bezdomność, o czym możecie przeczytać w wywiadzie. Jeśli ktoś lubi muzykę ambitną, oryginalną i zmuszającą do refleksji to ta płyta jest dla was. Fantastyczny album.
5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz