W dwa lat po debiucie Wild postanowili przypomnieć fanom o swoim
istnieniu, więc na rynek wypuścili 4-utworową epkę. W tej chwili
nie sądzę, żeby to był jakiś niesamowicie smakowity kąsek dla
fanów, a to z tego względu, że dwa utwory w postaci tytułowego
oraz „Furia en el Cielo” znalazły się również na drugiej
płycie zespołu wydanej rok później. Oczywiście oba są bardzo
sympatyczne. Klasyczny heavy metal, ostre, ale melodyjne gitary,
chwytliwe refreny, czyli to wszystko co mieliśmy na jedynce, z tym,
że słychać tutaj pewien krok naprzód. Niby to samo, a jednak
lepiej. Jeśli chodzi o brzmienie, to jest ono mocniejsze niż to
bywało wcześniej i dzięki temu Wild adekwatnie do nazwy zaczyna
pokazywać się z bardziej drapieżnej strony. Resztę programu
wypełniają „El Final del Camino”, który wcześniej pojawił
się na demo z 2005 roku „Juicio Final” oraz niezły cover
klasyka Grim Reaper czyli „See You in Hell”. Płytka w momencie
wydania miała swoją rolę do spełnienia i zapewne jej się to
udało. Mianowicie przypomnieć o zespole i dać namiastkę nowego
materiału. Całkiem przyjemna jest ta epka, ale nie ma sensu więcej
się na jej temat rozpisywać, kiedy na horyzoncie już pojawiał się
nowy pełniak. Tym razem bez oceny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz