środa, 4 listopada 2015

Killen - Killen (1987) (2015)

Serii reedycji Cult Metal Classics ciąg dalszy. Tym razem na tapecie mamy nowojorski Killen i ich debiutancki i w sumie jedyny album „Killen” z 1987 roku. Na zawartość tego krążka składa się 9 podstawowych kawałków, wersje koncertowe trzech z nich oraz trzyutworowe demo „Restless is the Witch” z 89. A co z najważniejszą sprawą czyli muzyką? Tutaj jest naprawdę dobrze. Klasyczny amerykański power/heavy metal przepełniony podziemnym duchem i dość ciemną atmosferą, a surowe brzmienie jeszcze uwypukla te wrażenia. Mam wrażenie, że zbyt wypolerowana produkcja mogłaby zabić naturalność tej muzyki, która słyszalna jest nawet w trochę amatorskich i jakby niedbałych wokalach Vica Barrona. Czuć tu chwilami ten barbarzyński klimat znany z wielu innych płyt z tamtych czasów. Posłuchajcie przede wszystkim „The Marauder”, „Soldiers in Steel” czy „Victima”. Reszta też nie odstaje, ale te trzy wałki na dzień dzisiejszy robią mi najlepiej. Chociaż taki „Stricken by Darkness” też mnie porwał swoją melodią i klimatem. Piękny jest też „Birth of a King” z dema kojarzący się trochę z szybszymi numerami Manowar. Jak to w power metalu podstawą muzyki Killen są gitary. Nawet mimo surowej produkcji słychać moc w riffach i ogień w solówkach. Oprócz wymienionych wyżej „Królów Metalu” da się tu gdzieniegdzie usłyszeć coś z Hallow's Eve, Liege Lord czy nawet debiutu Slayer tyle, że zagranego w wolniejszych tempach. Do tego mnóstwo skojarzeń z wieloma innymi nazwami, których chyba nie ma sensu wymieniać, bo każdy z was pewnie domyśla się o kogo chodzi. Killen to kolejny zaginiony w odmętach historii band, który niestety nie miał dostatecznie dużo szczęścia, żeby wybić się wyżej i zaistnieć w świadomości większej ilości fanów. Znakomita choć zapomniana i niedoceniona płyta. Podejrzewam, że to wydawnictwo zainteresuje tylko prawdziwych maniaków podziemia, a szczególnie sceny amerykańskiej.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz