poniedziałek, 2 listopada 2015

Obsession - Carnival of Lies (2006) (2015)

Jakże miło było przypomnieć sobie po kilku latach ten wspaniały krążek, a stało się tak dzięki tegorocznej reedycji Inner Wound rec. Pierwotnie „Carnival of Lies” ukazał się w 2006 roku i podejrzewam, że każdy kto go słyszał podziela mój zachwyt nad nim. Znakomity US power metal mający w sobie wszystko to za co kocha się ten gatunek. Dynamikę, ogniste riffy i solówki, mocne i wysokie wokale oraz świetne melodie. Jak dla mnie ten krążek w niczym nie ustępuje tym nagranym przez Obsession w latach '80. Jeśli chodzi o muzyczne skojarzenia to najbliżej chyba jest do Riot i Judas Priest jednak plagiatu nie uświadczymy. Podobnie jak słabej kompozycji, bo wszystkie prezentują się doprawdy doskonale. Niektóre petardy w rodzaju tytułowego „Carnival of Lies”, „In for the Kill” czy „Pure Evil” rozrywają na strzępy. Zresztą wałek tytułowy jest totalnym hiciorem i pomimo bardzo melodyjnego charakteru nie traci nic na swojej metalowej mocy. Nowa wersja podobnie jak wznowienie z 2007 zawiera dwie dodatkowe kompozycje, których nie było na pierwotnym wydaniu i trzeba przyznać, że zarówno „Judas” jak i „Panic in the Streets” nie odstają od reszty, a wręcz ten pierwszy jest według mnie jednym z najlepszych na krążku. O stronę techniczną można być spokojnym, gdyż jak wiadomo tak doświadczony skład był gwarancją wysokiej jakości. Wokalista Michael Vescera powinien być znany większości czytelników, a to z tego względu, że można go usłyszeć na płytach wielu różnych mniej lub bardziej bandów, ale chyba najbardziej z powodu współpracy z Yngwie Malmsteenem. Reszta muzyków nagrała wcześniej razem z Michaelem krążek jego projektu MVP w 2003 roku, więc o zgranie nie trzeba się było martwić. Krążek został zremasterowany i zremiksowany przez samego Vescerę. Brzmienie co prawda jest raczej współczesne, ale nie razi plastikiem co jest jego ogromną zaletą. Ta reedycja posiada również zmienioną okładkę, a efekt końcowy wskazuje, że była to chyba jednak dobra zmiana. Podsumowując, „Carnival of Lies” to power metal zagrany bez żadnych zbędnych dodatków oparty na klasycznym rockowym instrumentarium, czyli taki jaki ja lubię najbardziej. To prawdziwa kopalnia metalowych hitów i prawdziwa uczta dla fanów gatunku. Miłośnicy klawiszowych, lukrowanych melodyjek nie znajdą tutaj wiele dla siebie. Znakomity album.

5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz