czwartek, 26 listopada 2015

The Rods - Havier than Thou (1986)

Klasyczny skład nowojorskiej legendy heavy metalu The Rods to żelazne trio: David „Rock” Feinstein (git/voc), Gary Bordonaro (bas/voc) i Carl Canedy (dr/voc). Oni to w latach 1980-1984 wypuścili 5 krążków, które zdobyły mniejszą lub większą popularność. Jednak przed wydaniem 6-ego albumu doszło do pewnych zmian w wydawałoby się stałym składzie. Odszedł Bordonaro, którego zastąpił Craig Gruber, na pozycję wokalisty wskoczył znany choćby z Picture czy Horizon Shmoulik Avigal. Poza tym do The Rods dołączyła też Emma Zale obsługująca klawisze. W tym składzie zespół wydał w 1986 roku album „Havier than Thou”, który jest moim osobistym faworytem jeśli chodzi o dyskografię grupy. Przede wszystkim dlatego, że jest to kwintesencja stylu The Rods i tego wszystkiego co było najlepsze w amerykańskim tradycyjnym heavy lat '80. Są tu prawdziwe power metalowe petardy atakujące słuchacza ognistymi riffami, kanonadą bębnów i mocnym, przejmującym śpiewem. Do tego grona trzeba zaliczyć „Make Me a Believer”, „Angels Never Run” oraz „Chains of Love”. Z drugiej strony są bardziej tradycyjne rockery będące prawdziwymi koncertowymi hymnami jak „I'm Gonna Rock” czy przezajebisty i jeden z moich ulubieńców „Born to Rock”. Spokojniejszą stronę „Havier than Thou” reprezentuje znakomita ballada „Crossroads” oraz „Fool for Your Love”. Płyta mimo wspomnianych wyżej różnic między poszczególnymi utworami tworzy zwarty monolit i uderza w pysk z całą swoją mocą. Mnóstwo fantastycznych melodii, energia, radość grania i zajebiste kompozycje składają się na dzieło kompletne w swoim gatunku. Nie mogę się nadziwić czemu dzisiaj nie wymienia się go jednym tchem z innymi klasykami z tamtych lat. Kryminalnie nie doceniona płyta i nie wykorzystany potencjał. Jest to moim nieskromnym zdaniem szczytowe osiągnięcie The Rods i chyba nigdy nie uda im się przebić tego materiału. Niestety po jego wydaniu zespół przestał istnieć jako The Rods, ale wydał jeszcze jeden krążek pod innym szyldem. To już jednak temat na kolejną recenzję. W tym roku ukazała się reedycja tego krążka nakładem, jakże by inaczej, Cult Metal Classics. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że warto mieć „Havier than Thou” w swojej kolekcji?
5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz