środa, 3 grudnia 2014

Maltese Falcon - Głupki z Kerrang...niech się pieprzą!

Na pewno część czytelników HMP kojarzy ten band, a tym, którym ta nazwa nic nie mówi powiem, że był to jeden z głównych reprezentantów duńskiej sceny metalowej pierwszej połowy lat '80. Zespół niestety po wydaniu jednego albumu “Metal Rush” popadł w niebyt. W 2012 roku nakładem greckiej No Remorse ukazały się dwa wydawnictwa Maltese Falcon, które zapewne ucieszyły niezmiernie kolekcjonerów i fanów zespołu. Pierwszym z nich był zbiór wszystkich demówek, ale najciekawszy materiał zawiera drugi krążek, a mianowicie nie wydany wcześniej album. Pierwotnie miał wyjść po “Metal Rush”, a nagrany został w latach 85-86. Zawiera mnóstwo znakomitej muzyki i jest po prostu lepszy od “jedynki”. Mam wrażenie, że gdyby ta płyta ukazała się w tamtych latach nazwa Maltese Falcon mogłaby być znacznie większa niż jest obecnie. O historii zespołu, problemach z Roadrunner i kilku innych rzeczach opwiada mocno rozgoryczony i niezbyt wygadany wokalista Søren Peter "Charlie" Jensen.

HMP: Przed Maltese Falcon były zespoły White Horse i Deadline. Czy to był ten sam styl co Maltese Falcon? Zachowały się jakieś nagrania tych grup?
Søren Peter "Charlie" Jensen: Masz rację. Hall grał na basie w White Horse. Nie wiem czy zachowały się jakiekolwiek nagrania tego zespołu. Martin i ja graliśmy w Deadline. Graliśmy kawałki Judas Priest, AC/DC i Van Halena, może ze dwa, trzy własne. To był raczej zespół z rodzaju tych ”po szkole”. Byliśmy wtedy bardzo młodzi i niedoświadczeni.

Podobno pomysł na nazwę podsunął wam Lars Ullrich, zanim jeszcze wyjechał do USA? Podobno byliście dobrymi znajomymi?
To zabawna historia. Nie jest też tak, że od tej historii wszystko się zaczęło. Z tyłu albumu „Metal Rush” mieliśmy listę podziękowań. Wiele tam zostało napisane, ale „Podziękowania dla Larza za nazwę, Maltese Falcon” odnosi się do Larza, perkusisty Deadline, a nie Larsa Ulricha. Larsa Ulricha i resztę członków Metalliki znaliśmy poprzez wspólnego znajomego Kena Anthony’ego. Ken był w Danii znanym gościem, Metallica przesiadywała wtedy w jego apartamencie kiedy bywali w Skandynawii, koncertując albo nagrywając. Poznaliśmy Larsa i resztę tych kolesi kiedy nagrywali „Ride the Lightning” w kopenhaskim studio Sweet Silence. Ich sprzęt zagubił się gdzieś w Londynie, a wtedy nie mieli kasy, my także nie mieliśmy, więc pożyczyli sprzęt od nas i od Artillery, ponieważ byliśmy wówczas w tym studio i także nagrywaliśmy.

Jakie grupy były wtedy dla Was największą inspiracją?
NWOBHM....

Jak wyglądała w tamtych latach scena duńska? Byli oczywiście Mercyful Fate, ale jak wyglądała reszta?
W Danii było sporo zespołów we wczesnych latach 80-tych. Był Pretty Maids, Artillery, Hero, Wasted, Witch Cross, Alien Force, Disneyland After Dark (obecnie D.A.D.) i wiele innych. Duńska scena wówczas była jak wrzący kocioł. Swoją drogą pierwszy koncert Maltese Falcon zagrała z D.A.D. w jednym z młodzieżowych klubów, obie grupy zagrały tam swój debiutancki występ, a wieczór zakończył się ogromną bójką, jak w starych westernach… to była zabawa!

Zapewne słyszeliście, że wasz debiut został nazwany przez Kerrang jednym z najgorszych metalowych albumów w historii. Jaka była wasza reakcja? Pomijając już moją opinię na temat tej gazety i samą absurdalność tego stwierdzenia uważam, że to świetna reklama (śmiech).
Byłem o tym poinformowany, bo byłem wówczas w Londynie i promowałem wydawnictwo i nie zadbałem oto, żeby przeprowadzić wywiad dla Kerranga. Byłem bliskim kumplem Bernarda Doe, który wówczas publikował dla takich magazynów metalowych jak Hot Rocking. Głupki z Kerrang byli wkurwieni właśnie z tego powodu. Więc, cóż… niech się pieprzą!

Zanim wyszedł debiut nagraliście trzy dema. Jaki był odzew ze strony wydawców? Długo czekaliście na propozycje?
Nie kontaktowaliśmy się z żadną wytwórnią w kwestii naszych pierwszych demówek. Dystrybuowaliśmy je sami pomiędzy fanami i lokalnymi stacjami radiowymi. Mieliśmy wiele pozytywnego odzewu, nawet w Brazylii i Japonii.

Jak doszło do podpisania papierów z Roadrunner? Byliście zadowoleni z tego co dla was robili?
Podpisaliśmy kontrakt na pięć lat i pięć wydawnictw. Nie byliśmy zadowoleni z tego, co zrobili w kwestii promocji, bo nie zrobili nic. Absolutnie nic. Po pierwszym roku chcieliśmy się od nich wynieść, zerwać kontrakt, ale nie mogliśmy. Kontrakt, który podpisaliśmy, nie przewidywał takich sytuacji, więc musieliśmy ogłosić rozwiązanie zespołu, żeby się od nich wynieść. Nie byliśmy ani trochę szczęśliwi z Roadrunnerem.

Jaki był wtedy odzew sceny na „Metal Rush” pomijając oczywiście ten nieszczęsny Kerrang (śmiech)?
Mieliśmy wiele pozytywnego odzewu z całego świata. Na zestawieniach stacji radiowych figurowaliśmy nawet na w pierwszej piątce, ale kiedy poszliśmy rozmawiać z Roadrunnerem o zestawieniach ze sprzedaży album, skłamali, że nie sprzedało się ich za wiele. Nie uwierzyliśmy w żadne słowo, które nam wówczas powiedzieli.

Wasza muzyka była dość ostra i dodatkowo ubrana w surowe brzmienie. Czy uważacie, że to też miało jakiś wpływ na brak sukcesu?
Nagrań dokonano w duńskim studio i żaden z członków zespołu nie był zadowolony z uzyskanego brzmienia i miksu. Nie brzmiało to zupełnie jak to, co sobie wyobraziliśmy, więc owszem, uważam, że miało to znaczący wpływ.

Jak w zespole wyglądał podział obowiązków? Dochodziło między wami do kłótni czy też może wszyscy chcieli iść w tym samym kierunku?
Nie kłóciliśmy się wcale o naszą muzykę, ale mieliśmy trochę problemów ze startem nie mając żadnej kasy od Roadrunnera. Wówczas trochę między nami było nieprzyjemnie.

Jak długo powstawał materiał na „Metal Rush”? Jak dzisiaj oceniacie ten krążek?
Nagrywaliśmy go przez cztery dni, a przez jeden dzień odbywały się miksy. Nie mieliśmy nawet żadnego wpływu na te miksy. Rany, cóż to było za dni...

Mieliście napisanych więcej utworów niż te osiem, które trafiło na krążek. Według jakiego klucza wybieraliście numery na debiut?
O tym jakie utwory znalazły się na albumie decydował Roadrunner i Kess Wessels.

Czemu na płycie nie ma takiego znakomitego numeru jak „Maltese Falcon”? Napisaliście go już po rejestracji „Metal Rush”?
"Maltese Falcon" był pierwszym napisanym przez nas utworem. Patrz odpowiedź wyżej…

Jak wyglądała wasza działalność koncertowa? Graliście jakieś spektakularne koncerty? Z kim dzieliliście scenę?
Byliśmy koncertowym zespołem bardziej niż studyjnym, więc wszystkie nasze koncerty były spektakularne. Graliśmy przed Manowar i Garym Moore’em.

Dlaczego, pomimo posiadanego materiału nie udało wam się nagrać drugiego albumu, a zespół po prostu się rozpadł?
Ponownie jak wyżej, wszystko przez jaja z Roadrunnerem.

Moim zdaniem „dwójka” zawiera dojrzalszy, potężniejszy i po prostu lepszy materiał. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Masz rację! Nie mogę się nie zgodzić. Myślę, że gdybyśmy zostali ze sobą jako zespół dłużej i dojrzeli bardziej, moglibyśmy być dziś jedną z czołowych kapel. To żałosne, że musieliśmy się rozwiązać.

Słychać, że w tym okresie wpływ na was musiał mieć US power i choćby takie zespoły jak Savatage. Zgadza się czy też wyszło to zupełnie przypadkowo?
W znacznej mierze inspirowaliśmy się Birds, ale naturalnie czerpaliśmy też z wielu innych zespołów.

Co robiliście po rozpadzie zespołu? Większość pewnie wie co się działo z Halem Patino, który jest kojarzony przede wszystkim z gry u Kinga Diamonda, ale co się stało zresztą składu?
Carsten przestał grać na gitarze. Martun grał dalej w cover bandzie. Flemming pracuje jako perkusista techniczny dla Larsa z Metalliki. Kiedy jest w domu gra ze mną. Ja wciąż gram w dwóch zespołach. Jeden z nich to Release, drugi jest cover bandem, gdzie Flemming gra na perkusji. Gramy w nim w większości Deep Purple i Black Sabbath.

Jakie wydarzenia z waszej historii wyryły wam się najbardziej w pamięci?
Nie pamiętam. Dla mnie, na pewno wyryła się gorąca praca dla Manowar. Byliśmy na scenie, w pewnym momencie spojrzałem w bok. Dio stał gdzieś tam i z uśmiechem podnosił kciuki w górę. Wow, to było niesamowite. Był w mieście, bo grał koncert dzień po nas. My byliśmy zaproszeni jako goście specjalni. Nawet z nim pogadaliśmy. Cóż za wspomnienie.

W 2012 roku nakładem No Remorse Records. Ukazały się dwie kompilacje. Pierwsza zawierająca trzy pierwsze dema, a kolejna nigdy nie wydany drugi album. Mieliście wpływ na ostateczny kształt tych wydawnictw?
Tak.

Oba wydawnictwa są limitowane do 500 sztuk i zawierają sporo ciekawostek dla fanów. Możecie opowiedzieć coś więcej na ich temat?
Nie, nie możemy.

W dobie reaktywacji wielu zasłużonych grup z lat 80-tych nie myśleliście by spróbować ponownie pograć razem? Może niekoniecznie nowy album, ale chociaż jakieś okolicznościowe koncerty?
Tak. Hall i ja rozmawialiśmy o tym wielokrotnie.

Które z waszych utworów były najlepiej odbierane przez publikę, a które wy lubicie najbardziej i dlaczego?
Moimi ulubionymi są wszystkie z drugiego albumu. Z ”Metal Rush” byłby to ”I Fancey Heavy And Loud” i tytułowy.

Śledzicie jeszcze scenę metalową? Są może jakieś nowsze grupy, który wywierają na was duże wrażenie?
Nie, niespecjalnie.

Chcielibyście na koniec przekazać coś polskim fanom?
Kochajcie, nie wojujcie i bądźcie dobrzy dla wszystkich ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz