Podejrzewam,
że niewielu czytelników byłoby w stanie wymienić nazwę jakiegoś
izraelskiego zespołu reprezentującego tradycyjną stronę metalu.
Owszem, pewnie niektórzy znają takie grupy jak Orphaned Land czy
Salem, ale to jednak trochę inna bajka. Pod koniec ubiegłego roku
nakładem Killer Metal ukazał się debiutancki album Switchblade,
kwintetu z Hajfy. “Heavy Weapons” zawiera prawie 40 minut
klasycznego heavy metalu wzorowanego przede wszystkim na scenie
brytyjskiej z bardzo dobrym brzmieniem i niezłymi kompozycjami.
Zapraszam do wywiadu z wokalistą Liorem Steinem.
HMP:
Witam. Zaczniemy od standartowego pytania o początki
grupy. Jak doszło do powstania Switchblade?
Lior
Stein: Zasadniczo, zespół zaczął się od kilku domowych
nagrań, które zrobiłem jeszcze w czasach, kiedy byłem gitarzystą.
Przyjaciel zaoferował mi wtedy, żebym wyraził je lepiej w formie
zespołu. Spodobał mi się ten pomysł. Kilka tygodni później
odbyła się pierwsza próba, pierwszego składu Switchblade.
Chciałem wtedy stworzyć zespół thrash/power metalowy, coś
podobnego do amerykańskich zespołów metalowych z lat ’80 a’la
Metal Church i Vicious Rumors.
Czemu
zdecydowaliście się grać akurat klasyczny heavy metal?
Rok
2010 rozpoczął bardziej profesjonalne lata dla Switchblade,
oczywiście po wielu znaczących zmianach w składzie. Razem ze mną,
Yurim Sabovem (był wtedy naszym głównym gitarzystą, który grał
ze mną od 2006 roku), Federiciem Taichem (gitary) i Saschą Latmanem
(bas), a na początku 2011 roku z Moshem Sabachem (perkusja)
nieformalnie postawiliśmy fundamenty dla Switchblade jako zespołu
heavy metalowego. Myśląc o tym, z całą moją tęsknotą do
ciężkości amerykańskiego metalu lat ’80, nie było nic lepszego
niż postawienie na heavy metal, głównie brytyjski, z licznymi
starymi amerykańskimi elementami. Podjęliśmy taką decyzję ze
względu na to, że prawie cały lineup inspirował się heavy
metalem.
Jakie
zespoły miały największy wpływ na was i na Switchblade ogólnie?
Myślę,
że Iron Maiden i coś z ruchu NWOBHM było dla nas główną
inspiracja i kierunkiem. Oczywiście doceniamy również niemiecki i
amerykański metal. Osobiście (mój gust jest mniej lub bardziej
zgodny z gustem zespołu) jestem wielkim fanem Iron Maiden, ale też
Metal Church, Vicious Rumors, Accept, Judas Priest itp.
Jak
wygląda scena tradycyjnego metalu w Izraelu? Przyznam się, że
jesteście jedynym zespołem z waszego kraju reprezentującym ten
rodzaj grania, który dane mi było usłyszeć.
Z
tego co pamiętam z wcześniejszych czasów sceny izraelskiej, przez
lata było tylko kilka hard rockowych zespołów. Jednym z nich był
Stella Maris, który z czasem stał się czymś co jest nazywane
hard‘n’heavy a’la lata osiemdziesiąte. Był też zespół,
który nazywał się Masteriff, bardziej heavy/tharsh na początku
ostatniej dekady, ale nic z tego nie może być jednoznacznie nazwane
tradycyjnym metalem. Mogę przyznać, że prawdopodobnie jesteśmy
jedyni, chociaż myślę, że powstaną też inne, ale nie mogę
naprawdę powiedzieć, że my byliśmy pierwsi.
Zanim
ukazał się „Heavy Weapons” , oprócz kilku dem wydaliście aż
pięć singli. Skąd taki pomysł?
W
przeciwieństwie do “Infernal Paradise”, który został wydany
jako utwór promujący “Heavy Weapons”, pozostałe single były
wymierzone w scene metalową, żeby pokazać, że jesteśmy,
pracujemy nad nowym materiałem i oczywiście promują nasz obecny
kierunek w metalu. „Endless War/Euphoria” i „Metalista” z
2012 roku zapieczętowały nową erę dla zespołu, gdzie heavy metal
płonie głęboko w naszych duszach. Ogólnie rzecz biorąc myślę,
że ostanie cztery single stworzyły idealne warunki do pojawienia
się „Heavy Weapons”, który składa się z tych samych kawałków,
ale w wiele lepszej produkcji i klimacie.
Jak
długo powstawał materiał na debiut?
Zanim
zaczęliśmy proces pisania/komponowania “Heavy Weapons”, trzy
kawałki były już gotowe. Praca nad pozostałymi utworami trwała
około sześciu do ośmiu miesięcy.
W
jaki sposób powstaje wasza muzyka? Pracujecie wspólnie czy macie
jednego kompozytora?
Jeżeli
chodzi o “Heavy Weaons”, Fede i ja spotkaliśmy się w studio i
rzucaliśmy pomysłami na potencjalne utwory. Fede zaproponował
riffy, o których myślał już wcześniej i zaprezentował je.
Prawdę mówiąc, prawie każdy riff trafił prosto na album, bo
zawsze czułem, że Fede wiedział czego chcę jeżeli chodzi o
muzykę zespołu. Później, tak jak to już robiliśmy wcześniej
przy singlach, Fede komponował riffy i ogólna strukturę
kompozycji, podczas gdy ja dodawałem teksty i linie wokalu. „Lost
Lovers Unite” i „Endless War”, w porównaniu do innych utworów,
są wynikiem połączonej pracy z naszym byłym basistą, Saschą
Latmanem, który dodał linie jakie zaproponował. Co do obecnego
stanu rzeczy, proces tworzeni może się zmienić na następnym
albumie, ze względu na nowych muzyków.
O
czym traktuje warstwa liryczna? Może kilka słów na ich temat?
“Heavy
Weapons”, utwór otwierający, wszystko może być ciężkie i jak
płynny metal, ale jest w stylu, jaki znalazłbyś w glam metalu
połowy i końca lat osiemdziesiątych, ery Motley Crue, coś w
rodzaju melodii zorientowanych na seks. „Euphoria” jest jak
pobudka, uderzenie w policzek, znak ostrzegający, informacja dla
tych, którzy nie widzą, albo nie podejrzewają, że są
manipulowani przez innych, którzy nimi żądzą, żyją swoim życiem
nie myśląc o niebezpieczeństwach, które mogą na nich czekać.
„Metalista”, jak można było podejrzewać, jest kawałkiem o
kobiecie, paskudnej maszynie seksu, maniakalnej zabójczyni, to
kobieca wersja Jacka The Rippera. „Lost Lovers Unite”, było
napisane dla mojej żony, to krótka opowieść o kochankach i ich
zjednoczeniu, silnie związanych swoim uczuciem, aż do pewnego dnia,
kiedy mroczne siły rozdzieliły ich od siebie, wypędziły, każde w
daleki zakątek świata. Musieli znaleźć siebie jeszcze raz, nie
poddając się. „Curse Of The Father, Sins Of The Son”, mała gra
słów znanego wyrażenia „Sins Of The Father”, nic o
królewskości i wielkości, ojciec jest przeklęty za swoje uczynki,
piętnuje swojego syna tymi samymi grzechami, które sam kiedyś
popełnił, podczas gdy jego syn nie może z tym nic zrobić.
„Infernal Paradise” krzyk środowiska naturalnego do tych,
którzy myślą, że długo pozostaniemy na Ziemi. „Into The
Unkonown” to naturalny niepokój o tajemnicę, która może być
przerażającym, niewyjaśnionym fenomenem, walką z czyjąś istotą,
żeby zaakceptować lub odrzucić możliwości, które mogą
zakończyć ryzyko. „Endless War” to nic więcej jak utwór
gloryfikujący zwycięstwo heavy metalu, hołd i podziw dla tego
gatunku.
Muszę
pochwalić brzmienie, które jak na debiut jest naprawdę znakomite.
Odpowiedzialny za nie jest wasz gitarzysta Federico Taich. Jesteście
z niego zadowoleni? W przyszłości też planujecie tak pracować czy
może spróbujecie kogoś z zewnątrz?
Myślę,
że produkcja Fede’a w tym albumie jest świetna i naprawdę
uwielbiam słuchać jej w kółko. W porównaniu do wielu wydawnictw,
których słuchałem przez lata, niezależnie od tego czy był to
mały lub biedny zespół, Fede, bez tych wszystkich bombowych i
kosztownych sprzętów w studiu potrafił osiągnąć wyższy poziom,
co mam nadzieję zrobi z niego producenta dla innych zespołów heavy
metalowych. Jeżeli chodzi o heavy metal, szczególnie pochodzący z
lat ’80, Fede wiedział jak znaleźć idealną linię pomiędzy
miksowaniem starego typu i trochę bardziej współczesnymi
brzmieniami. Rozmawialiśmy o zatrudnieniu do produkcji kogoś z
zewnątrz na kolejnym albumie, ale prawdopodobnie będzie to tylko
przy masteringu, ale kto wie? Może na szczycie tego projektu będzie
w całości Fede...
”Heavy
Weapons” wydaliście nakładem niemieckiej Killer Metal Records.
Jak doszło do tej współpracy? Jesteście z niej zadowoleni?
Około
marca/kwietnia zacząłem poszukiwania wytwórni, z którymi
moglibyśmy podpisać kontrakt na “Heavy Weapons”. Wtedy album
był dopiero na początkowym etapie masteringu i wyciągaliśmy z
niego dema dla zwrócenia uwagi. Jens Hafner z Kill Metal Records był
jednym z managerów wytwórni, którzy byli entuzjastycznie
nastawieni do naszego dzieła. Wybraliśmy Killer Metal Records, bo
czuć od niej oldschoolowym metalem i szukaliśmy platformy, która
będzie odpowiednia dla tego albumu. Killer Metal Records wykonuje
dobrą robotę promując album i mamy nadzieję, że dotrze do
każdego miejsca na świecie.
Przeszliście
sporo zmian składu szczególnie na pozycjach basisty i bębniarza
było ich sporo. Dlaczego tak się działo? Czy obecny skład jest
już na tyle mocny by przetrwać dłuższy czas?
Na
początku, daleko mi było do zrozumienia czego chcę od członków
zespołu, nie trzeba dodawać, że postawy i profesjonalizmu. Jeżeli
chodzi o basistów, natknąłem się na ludzi, którzy ostatecznie
nie wiedzieli jak dopasować się do zespołu, albo tak jak w tym
przypadku, do zespołu metalowego. Musiałem być odporny na pewnego
rodzaju dziecięce zachowania, które, gdyby nie moja cierpliwość,
od razu bym wyrzucił. Ponadto, musiałem zdobyć się na wiele
kompromisów, bo jesteśmy zespołem z północnego Izraela, gdzie
scena metalowa jest raczej mała i nie może być porównywana z tą
w Tel Avivie i pobliskich terenach, obok faktu, że Switchblade
brakowało inspiracji, dlatego w większości przypadków musiałem
rozliczyć się z członkami, którzy zwolnili się sami, albo
zostali szybko zwolnieni. Dzisiejszy skład to ludzie, którzy
rozumieją, co to znaczy być w rozwijającym się zespole i są
całkowicie oddani swoim zadaniom.
W
waszej muzyce słychać uwielbienie dla lat '80 ubiegłego wieku. Czy
było to celowe działanie, żeby oddać ducha złotej dekady heavy
metalu?
Jak
już powiedziałem, heavy metal, szczególnie dla mnie i Fede, zawsze
płynął w naszych żyłach, głęboko zakorzenionym podziwem dla
wczesnych bogów tego gatunku i do nacji, która go zapoczątkowała.
Nic nie było w żaden sposób celowe, po prostu czysty ukłon w
stronę esencji Tradycyjnego metalu, który tak bardzo lubimy i
wspieramy od samego początku, aż po dzisiaj.
W
lutym będziecie supportować Iced Earth na ich koncercie w Izraelu.
Jakie oczekiwania? Co sądzicie o ekipie Jona Schaffera?
Iced
Earth jest jednym z moich najbardziej ulubionych zespołów
wszechczasów, pamiętam jak miałem 17 lat i po raz pierwszy
doświadczyłem gęstych i ciężkich brzmień ich czterech
pierwszych albumów. Osobiście, jestem więcej niż wstrząśnięty
i podekscytowany, to duży krok dla Switchblade, że będzie
supportować zagraniczny zespół po raz pierwszy w swojej karierze i
oczywiście, dla mnie, zobaczenie tych amerykańskich gigantów na
żywo. Spodziewam się, że będą tak sprawni jak zawsze. Nowy album
zespołu jest bardzo imponujący, bliższy klasykom z ich
przeszłości. Schaffer jest inspiracją jako założyciel zespołu i
oczywiście jako muzyk, biznesmen, który przekształcił swój
zespół w główne osiągnięcie.
Tak
poza tym to jak często w ogóle gracie na żywo? Planujecie jakieś
koncerty poza Izraelem?
W
ciągu ostatniego roku nie występowaliśmy wiele ze względu na
pracę nad „Heavy Weapons”, a także czas w studiu, powody
osobiste i zmiany w składzie zespołu. Nasz obecny plan to dostać
się na scenę przynajmniej raz na miesiąc, żeby rozwijać naszą
bazą fanów i upewnić się, że nasza muzyka jest znana, inaczej
niż promowanie jej w różnego typu mediach. Jeżeli chodzi o
koncerty poza Izraelem, wierzę, że będziemy próbowali znaleźć
idealny moment dla nas w tym roku, szczególnie ze względu na powody
związane z pracą i wydatkami na wydanie albumu. Jest jednak
możliwe, że w 2015 roku dostaniemy się na jakieś festiwale.
Jakie
płyty zrobiły na Was największe wrażenie w ubiegłym roku?
Saxon – Sacrifice
Rotting Christ - Kata Ton Daimona
Eaytoy
A Pale Horse Named Death - Lay My
Soul To Waste
Voodoo Highway – Showdown
Monster Truck – Furiosity
Unsouled – Evolve
Nergard – Memorial For A Wish
Taberah – Necromancer
Eden's Curse - Symphony Of Sin
Alter Bridge – Fortress
Thaurorod – Anteinferno
Jakie
plany na rok 2014?
Wspieranie
“Heavy Weapons” jak tylko się da, głównie przez lokalne
koncerty, mamy tez nadzieję na kolejny zagraniczny support. W środku
roku prawdopodobnie zaczniemy pracę nad drugim albumem, nagrywając
i dając koncerty w tym samym czasie.
To
już wszystko z mojej strony. Ostatnie słowa należą do was.
Chciałbym
podziękować wam, HMP, za ten wywiad i za poświęcenie czasu na
ułożenie pytań dla nas. Ponadto chciałbym podziękować ludziom,
którzy nas wspierają, lokalnie i na całym świecie oraz wszystkim
metalowcom, którym podoba się nasz debiutancki album.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz