Ile jeszcze diamentów skrywają bezdenne czeluście metalowego
podziemia lat ’80? Za każdym razem gdy wydaje mi się, że słyszałem już wszystko
co powinienem usłyszeć moja pycha zostaje skarcona. Taka sytuacja miała miejsce
w przypadku holenderskiego Blackout.
Zespół ten powstał w !983 roku w miejscowości Zwolle i wydał demo oraz
opisywany tutaj debiut „Evil Game”,
którego reedycja ukazała się na rynku via Metal
Mind. Jaką muzykę zawiera ten album? Znakomitą! Rockendrollowy Heavy/Speed Metal, w którym
słychać trochę Motorhead („Bleeding Moon”), trochę Saxon („Motorcycle Bitch”, „Demon
Eye Woman”). Ogólnie przeważają inspiracje sceną brytyjską. Materiał
jest bardzo zwarty, równy i niezwykle przebojowy ( oczywiście według metalowych
kryteriów). Każdy numer to potencjalny hit. Speedowe „black out”, „Victim of the
Night” , „Ice Age Hunter” z
chwytliwym refrenem, wolny, ciężki i zdecydowanie bardziej mroczny „Evil Game” oraz nastrojowy instrumental
„Roadie” przypominający mi odrobinę
„51” TSA. Znakomici instrumentaliści ze wskazaniem na gitarzystów,
ogromne pokłady energii oraz bardzo dobre soczyste brzmienie to wielkie atuty
tego krążka. Jak znajdziecie gdzieś „Evil
Game” to nie zrażajcie się mało ciekawą okładką tylko bierzcie w ciemno, bo
muzyka jest zdecydowanie bardzo ciekawa. Słuchając takich zespołów jak Blackout zawsze nachodzi mnie refleksja
na temat niesprawiedliwości rynku muzycznego i powracam do pytania, które
zadałem na początku recenzji.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz