Karion pochodzi z Tekasasu i wcześniej działał pod nazwą
Karian. W latach 84-87 wydał 2 dema i będąc szczerym to w tym miejscu kończy
się moja wiedza na jego temat. W tym roku ukazała się debiutancka Ep
zatytułowana „Iron Shadows” i był to dla mnie pierwszy kontakt z muzyką tych
Amerykanów. Zawartość krążka to 6 utworów w stylu klasycznego US power metalu.
W uszy rzuca się doskonały warsztat muzyków. Mamy tutaj rewelacyjne pojedynki
gitarzystów, rewelacyjne solówki. Wokalista śpiewa praktycznie non stop w
wysokich rejestrach i wychodzi mu to naprawdę doskonale. Jego dramatyczna
maniera przywodzi mi na myśl Geoffa Tate’a, Johna Archa czy też momentami
młodego Dickinsona. Muzyka Karion jest dla mnie wypadkową starego Queensryche,
Iron Maiden i Metal Church. Świetne technicznie melodyjne i bardzo energetyczne
granie. Słucha się tego naprawdę wyśmienicie. Brzmienie jest typowe dla lat
’80, ale selektywne, więc bardzo dobrze słychać każdy instrument. Po raz
kolejny już nieznany mi wcześniej zespół wynurzył się z najgłębszych czeluści
amerykańskiego podziemia i uraczył zajebistym materiałem. Ile jeszcze takich
grup czeka na odkurzenie i zaprezentowanie się komuś więcej niż garstce swoich
znajomych? Na razie polecam Karion każdemu fanowi klasycznego metalu i czekam
na pełnometrażowy debiut.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz