poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Evil-Lÿn - The Night of delusions (2012)



Ostatnio nieźle mi się przyfarciło i trafiły mi się do zrecenzowania same znakomite lub bardzo dobre materiały. Czasem naprawdę chciałbym tak dla odmiany zjechać jakąś płytkę od góry do dołu, bo ileż można wymyślić synonimów słowa dobry (śmiech)? Jednak z drugiej strony nie jestem aż tak obłąkany, by szukać słabych płyt. Na pewno taką nie jest debiutancka ep fińskiego Evil-lÿn. Już podczas pierwszego przesłuchania doszedłem do wniosku, że mam do czynienia z zespołem dużego kalibru. Wszystko jest tutaj na miejscu, muzycy i wokalistka prezentują wysoki poziom, a utwory porażają energią i chwytliwością. Melodie tworzone przez ten zespół zostają w głowie na długo i jest to ich olbrzymi atut. Wokalistka Johanna momentami brzmi podobnie do Marty z Crystal Viper. Nie jest to dokładnie ten sam głos, ale podobna barwa i styl śpiewania. Wyróżnić trzeba także gitarzystów, wymiatających riffy z dużym feelingiem i tnących uszy słuchacza znakomitymi solami. Każdy kawałek jest klasą samą w sobie więc żaden nie wybija się ponad i tak zajebiście wysoki poziom. Morda sama się cieszy człowiekowi przy takiej muzyce. Na program płyty składają się: „The Four Horsemen”, „The Night od Delusions”, „Last of My Kind”, „Crossroads” oraz „Silver Bullets”. Tylko 5 utworów, więc niedosyt pozostaje ogromny. Na szczęście Finowie (i jedna Finka) pracują obecnie nad pełnometrażowym debiutem i uważam, że może to być spora sensacja na scenie tradycyjnego heavy metalu.
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz