sobota, 22 lutego 2014

Crystal Viper - Possession (2013)

Poprzedni krążek naszej eksportowej ekipy zrobił na mnie duże i co najważniejsze bardzo pozytywne wrażenie. Pomimo tego, że tak naprawdę każda wcześniejsza płyta katowiczan mi się podobała to jednak „Crimen Excepta” był pewnym odświeżeniem formuły. Muzyka Crystal Viper stała się mroczniejsza, agresywniejsza w wyrazie i miałem nadzieję, że nowy krążek będzie utrzymany w tym samym klimacie. Począwszy od konceptu, tytułu, a na wypowiedziach muzyków skończywszy wszystko na to wskazywało. Nastawiłem się na najlepszy i najcięższy album w ich dorobku, a dostałem chyba najlżejszy i... najsłabszy? Oczywiście w dalszym ciągu jest to dobra muzyka jednak sam zespół chyba za bardzo wyostrzył mój apetyt. Płyta jest koncept albumem. Historia przedstawiona przez zespół miała ogromny potencjał jednak moim zdaniem trochę niewykorzystany. Wydaje mi się, że trochę przekombinowali. Tak więc mamy tutaj biedną, opętaną dziewczynkę, morderczego księdza chcącego jej śmierci oraz przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji. Coś w stylu filmu „czwarty stopień” plus opcja inkwizytorska. Trochę słabo się to ze sobą klei. Dobra czas przejść do kwestii muzycznych. Gdybym tę recenzję pisał miesiąc wcześniej to nie miałbym zbyt wielu ciepłych słów. Płyta wydawała mi się wtórna, płaska i po prostu nie taka jakiej oczekuje się od zespołu, który ma już swoją markę. Na szczęście dałem sobie trochę czasu i zaskoczyło. „Possession” jest w moim rankingu chyba jednak najsłabszym krążkiem Crystal Viper co nie zmienia faktu, że mimo wszystko dobrym, a momentami nawet bardzo dobrym. Zacznę od słabszych stron. Początek płyty w postaci „Voices in my Head” następującego zaraz po intro delikatnie mówiąc dupy nie urywa i myślę, że jest to jeden ze słabszych utworów katowiczan. Kolejną kwestią, która nieco zaburza mój odbiór jest akcent Marty. Jednak trzeba to już traktować jako taki trochę znak firmowy i można się do tego przyzwyczaić. Mogliby jeszcze ewentualnie dodać kapkę mocy na gitary, ale to już jest kwestia gustu. Przechodząc do pozytywów to w opozycji do wspomnianego wcześniej „Voices...” stoją „Fight Evil with Evil” z gościnnymi wokalami samego Harry'ego Conklin'a (Jag Panzer, Titan Force, Satan's Host) oraz „Prophet of the End” będące jednymi z lepszych utworów CV. Marta Gabriel, główna kompozytorka zespołu, zawsze miała talent do pisania znakomitych, chwytliwych melodii. Gwarantuję, że te utwory na długo pozostają w pamięci. Podobnie jak refren „ Why can't you listen?”. Na „Possession” zespół potrzymał tradycję nagrywania coverów i tym razem możemy posłuchać ich wersji klasycznego kawałka Riot „Thundersteel”, który wyszedł Marcie i chłopakom znakomicie. Każdy z muzyków prezentuje się bez zarzutów, nowy basista Michał Badocha, który zastąpił Toma Worynę również dobrze się wkomponował w skład. Crystal Viper dalej gra klasyczny heavy metal według najlepszych wzorców i gdyby był to ich debiut pewnie srałbym ze szczęścia. Jednak tutaj mamy do czynienia już z piątym(!!!) krążkiem, więc oczekiwałem trochę więcej. Wydaje mi się, że zespół zagrał trochę asekurancko i bezpiecznie zamiast pójść za ciosem i zagłębić się dalej w tę drogę, na którą wstąpił na „Crimen Excepta”. Słychać tu i Kinga Diamonda i Iron Maiden i Judas Priest. Słychać inspirację amerykańskim heavy i power metalem. Są tu różne urozmaicenia w postaci klawiszy czy spokojnych gitar mające za zadanie tworzyć klimat, ale jednak czegoś mi brakuje. Słuchanie tej płyty sprawia mi dużą frajdę i co jakiś czas sobie ją zapuszczam jednak uważam, że stać ich było na więcej.

4,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz