„Virgin Sails” to drugi krążek Satan's Host po powrocie do
składu wielkiego Harry'ego „Tyrant” Conklina (Jag Panzer, Titan
Force) występującego tutaj pod pseudonimem Leviathan Thisiren.
Pomimo braku typowego hiciora jakim na poprzedniku był „Fallen
Angel” jako całość prezentuje się lepiej. Doskonałe połączenie
black/deathowej brutalności, klimatu i satanistycznej warstwy
lirycznej z heavy metalowymi zagrywkami i fenomenalnym, pełnym
dramaturgii głosem Conklina, który swoją drogą nagrał jedne z
lepszych wokali w karierze. Wszystkie numery z wyjątkiem
instrumentalnych „Akoman” i „Taromati” oraz „Reanimated
Anomalies” przekraczają 6 minut. Jednak nie ma mowy o nudzie. W
każdym kawałku dzieje się bardzo wiele, od zmian tempa począwszy,
a na motywach opartych na różnych stylach (blasty, blackowe
melodie, heavy metalowe solówki, growle) skończywszy. Pomimo pewnej
eklektyczności ta płyta stanowi monolit i z prawdziwą siłę
przedstawia jako całość. Nie każdemu podejdzie od pierwszego
przesłuchania, szczególnie tym oczekującym chwytliwych melodii i
przebojów. Zamiast tego jest mrocznie, ostro i na wskroś metalowo.
Doskonały poziom instrumentalny każdego muzyka został uwypuklony
przez selektywne, ale nie pozbawione dynamiki brzmienie. Tak naprawdę
to nie ma do czego się tutaj przyczepić. Pomimo tego, że jak już
wcześniej wspomniałem płyta najlepiej sprawdza się jako całość
to jednak kilka numerów można wyróżnić. Troszkę inny od reszty
jest „Dichotomy” mający w sobie ducha lat '70, w którym można
usłyszeć nawet zeppelinów, a wokalnie nieśmiertelnego Dio.
Natomiast moimi osobistymi faworytami są szybki, powerowy „Infinite
Impossibilities” z ciekawą linią melodyczną, w którego refrenie
pojawiają się ostrzejsze wokale oraz najlepszy według mnie
wieńczący płytę utwór tytułowy. Jest to niesamowicie
majestatyczny i pełen dramaturgii numer, który przetacza się po
słuchaczu niczym buldożer. Refren tego kawałka przywodzi mi na
myśl „Keepers of the Holy Grail” Grave Diggera. Idealne
zakończenie tej fantastycznej płyty. Satan's Host jest ewenementem
na obecnej scenie metalowej, ponieważ chyba nikomu obecnie nie udaje
się tak znakomicie połączyć metalowej klasyki z jego
brutalniejszymi bardziej radykalnymi formami. Nieoczekiwanie „Virgin
Sails” stał się jednym z lepszych wydawnictw 2013 roku. Mus dla
każdego metalowca.
5,5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz