Mam spory problem z tą płytą, bo z
jednej strony to nie do końca mój klimat, a z drugiej słucha się
tego krążka całkiem spoko. Eridanus pochodzą z Brazylii, a
„HellTherapy” jest ich debiutem, który wydali własnym sumptem w
ubiegłym roku. Istnieją od 2005 roku i do tej pory grają w
niezmienionym składzie, co zresztą słychać. Świetne zgranie
muzyków jest na pewno ich dużym atutem. A jak prezentuje się ich
twórczość? Otóż jest to dość nowocześnie brzmiący, melodyjny
metal. Nie dość, że nie jestem jakimś wielkim fanem takiego
grania, to jeszcze intro, w którym facet odgrywa rolę kobiety
wprowadziło mnie w stan lekkiego zażenowania. Tak więc już od
początku byłem na nie. Jednak po kilkukrotnym przesłuchaniu
doszedłem do wniosku, że ogólnie nie jest tak tragicznie i na
pewno fanom tego stylu może się spodobać. Czasem przynudzają jak
np. w kawałku tytułowym „Helltherapy”, gdzie mam wrażenie, że
zespół gra trochę na siłę i bez polotu oraz w „Welcome to my
Paradise”. Owszem, jest ciężko, ale wiele więcej pozytywów w
tym nie odnajduję. Natomiast łzawa balladka „My Mistakes” brzmi
jak jakiś pieprzony Him czy inny badziew. Moja dziewczyna jak to
usłyszała, określiła idealnymi słowami - „troszkę pedalskie”.
Może chłopcy mają nadzieję na zaistnienie wśród szerszej
publiki, ale ja tego nie kupuję. Eridanus zdecydowanie lepiej
sprawdza się w szybszych i melodyjnych utworach takich jak „Fell
in Lust” i „Set in on Fire”, które mają i dynamikę i fajne
chwytliwe melodie. Myślę, że w tym kierunku powinni pójść na
następnych płytach, bo wychodzi im to bardzo dobrze. Słychać, że
muzycy mają odpowiednie umiejętności, wokalista również, poza
intrem, wywiązał się dobrze ze swojej roli także nic tylko
pracować nad nowymi lepszymi kawałkami. Nie mogę dać wyższej
oceny, ale jeśli ktoś lubi takie granie może spokojnie dodać do
niej co najmniej 1 punkt.
3,3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz