Sinister
Realm jest dla mnie jednym z najlepszych obecnie zespołów na
scenie. Znakomite połączenie klasycznego heavy z epickim doom
metalem przyniosło piorunujący efekt. W tym roku wyszedł już
trzeci album Amerykanów zatytułowany „World of Evil” i jest
równie genialny co dwa poprzednie. Reakcje na niego są niesamowite,
więc pozostaje mieć nadzieję, że przełoży się to na jakieś
wymierne efekty i zespół wreszcie osiągnie pozycję na jaką z
całą pewnością zasługuje. Przed Wami rozmowa z mózgiem i
głównym kompozytorem Sinister Realm, basistą Johnem Gaffney'em
oraz z wokalistą Alexem Kristof'em.
HMP:
Witam. Na początek gratuluję nagrania kolejnej już znakomitej
płyty. Jak Wasze samopoczucie?
Alex
Kristof:
Dziękuję bardzo za twoje miłe słowa. Ciężko jest opisać, jak
wielki, dumny i zaszczycony czuję się będąc częścią tak
znakomitego zespołu i jego nowego albumu.
John
Gaffney:
Dzięki za miłe słowa! Czujemy się świetnie i jesteśmy bardzo
szczęśliwi, że ludziom podoba się album.
Reakcja
sceny na "World of Evil" jest rewelacyjna. Jak dotąd nie
słyszałem żadnej złej opinii. Spodziewaliście się tego czy
jednak jest to dla was zaskoczenie?
Alex
Kristof:
Po pierwsze przyjmuję to z pokorą, to błogosławieństwo, że
jesteśmy takimi szczęściarzami. John Gaffney wykonał świetną
robotę komponując utwory na "World Of Evil”. Zespół
wykonał spektakularną pracę w studiu. Tak, spodziewałem się
wspaniałej reakcji ze strony krytyków, którzy raczyli poświęcić
swój czas na posłuchanie i podzielenie się swoimi przemyśleniami
na temat tego CD. Dodatkowo, mamy szczęście w zakresie złych
opinii. Jak dotąd otrzymaliśmy trzydzieści dwie recenzje ze
średnią oceną 4,5 na 5 lub 9,5 na 10 i 88 na 100. Jestem pewny,
że dla niektórych nie jesteśmy tym co tygrysy lubią najbardziej,
ale krytycy wydają się zgadzać, że „World Of Evil” jest
doskonałym metalowym albumem.
Płyty
wydajecie regularnie co dwa lata. Założyliście tak sobie wcześniej
czy po prostu wychodzi to naturalnie?
John
Gaffney:
To naturalne. Wydajemy coś, a później spędzamy sześć-osiem
miesięcy grając na żywo, a później zazwyczaj czujemy, że czas
popracować nad czymś nowym, więc zaczynamy cały proces pisania,
prób i nagrywania. Spójrz wstecz na sposób, w jaki zespoły w
latach ’70 i ’80 wydawały muzykę. To niesamowite jak co roku
wydawali album i okazjonalnie wypuszczali album "live"
sześć miesięcy, albo coś koło tego, po wydaniu albumu
studyjnego. Chciałbym dostać się w taki harmonogram, ale dwa lata
to chyba najkrótszy czas w jakim jesteśmy w stanie wypuszczać
nagrania.
Ile
czasu zajęło wam napisanie materiału na "World of Evil",
a ile sesja nagraniowa?
John
Gaffney:
Powiedziałbym, że aby napisać nowy materiał zajmuje nam to
cztery-sześć miesięcy. Zawsze mam jakieś fragmenty pomysłów i
tematy tekstów pod ręką. To tylko kwestia zebrania wszystkiego
razem i znalezienia odpowiednich kompozycji, które będą do całości
albumu. Nagrywanie i miksowanie albumu rozciąga się na około dwa
miesiące. Nie wchodzimy do studia codziennie, ja np. bardzo łatwo
się wypalam jeżeli jestem w studiu przez dziesięć godzin dziennie
i tak samo nasz technik. Żeby utrzymać świeżość i odpowiednią
perspektywę, szczególnie przy miksowaniu, spędzamy kilka godzin
jednego dnia i może trochę dłużej następnego, albo robimy sobie
dzień wolnego i dopiero wtedy wchodzimy do studia.
Album
ponownie nagrywaliście w tym samym studiu i z tym samym producentem
Mark J. Anthony'm. Widać, że doskonale się tam czujecie? Jesteście
zadowoleni z końcowego rezultatu?
John
Gaffney:
Tak, jestem zadowolony z ostatecznego rezultatu. Nigdy nie jestem w
stu procentach zadowolony, ponieważ zawsze znajdzie się coś do
poprawienia we wszystkim co robisz, ale na to co osiągnęliśmy w
czasie jaki mieliśmy, myślę, że wyszło nam świetnie. Bardzo
wygodnie pracuje się z Brianem, a ponieważ jest to trzeci album
Sinister Realm z nim, znaleźliśmy bardzo fajny system pracy. Zanim
zaczęliśmy ostatnie dwa albumy zawsze siadaliśmy i rozmawialiśmy
o tym, co chcieliśmy zrobić inaczej lub lepiej niż na ostatnim
nagraniu i co staraliśmy się osiągnąć w zakresie brzmienia.
John,
odpowiadasz zarówno za muzykę jak i za teksty. Czy reszta muzyków
może czasem dorzucić coś od siebie i mieć większy wpływ na
kompozycje czy też jesteś raczej typem dyktatora (śmiech)?
John
Gaffney:
Nie, nie jestem dyktatorem, a przynajmniej staram się, (śmiech)!
Robię dema wszystkich utworów używając automatu perkusyjnego,
nagrywam gitarę i śpiewam. Robię proste wersje, które zostawiają
miejsce do popisu dla pozostałych chłopaków, żeby dołożyli coś
od siebie do kompozycji. Kiedy przeprowadzamy próby muzycy wyrażają
swoje sugestie. Staram się, żeby każdy coś dodał od siebie oraz
miał wpływ na to co będzie się działo z utworem. Czasami mówią,
że coś po prostu nie pasuje, więc na nowo aranżuję lub w ogóle
zmieniam kawałek i próbujemy jeszcze raz. Czasami po prostu coś
nie wychodzi i wtedy odrzucamy pomysł. To proces prób i błędów,
który obejmuje wszystkich.
Zadając
poprzednie pytanie chodziło mi również o kwestę solówek, które
w przypadku Sinister Realm zawsze uważałem za znakomite, idealnie
oddające klimat danego utworu i niejednokrotnie wywołujące u mnie
ciarki. Czy w tym przypadku również sugerujesz, dajesz wskazówki
jak powinny być zagrane czy jednak zostawiasz wolne pole do popisu
gitarzystom?
John
Gaffney:
Zazwyczaj zostawiam większość solówek gitarzystom. Mogę
zaproponować swoje sugestie lub wskazówki, tak przy okazji, albo
jakieś pomysły do spróbowania, ale w większości solówki należą
do nich. Natomiast, jak wyłapiesz w naszej muzyce harmonię partii
gitarowych, to staram się mieć w tym udział, jak np. partie
gitarowe w „Cyber Villain”. Napisałem to oraz trochę linii
melodii gitary na początku „World Of Evil”.
Jak
dotąd wszystkie płyty wydaliście w barwach Shadow Kingdom Records.
Jest to chyba idealna wytwórnia dla was pod względem ideologicznego
podejścia do metalu? Jak oceniasz współpracę z nimi?
John
Gaffney:
W ogóle to bardzo dobra wytwórnia! Fakt, Shadow Kingdom bardzo
dobrze do nas pasuje, ponieważ wydają wiele świetnego metalu w
klasycznym stylu lat ’80. Bardzo nas wspierają w tym co robimy i
robią co mogą, żeby dostarczyć muzykę do metalowców na całym
świecie.
Wasza
muzyka zdecydowanie zasługuje na większy rozgłos. Mieliście może
jakieś propozycje z większych wytwórni?
John
Gaffney:
Jeszcze nie, ale mamy nadzieję, że kiedyś to nadejdzie.
Jak
wygląda promocja "World of Evil"? Szykujecie jakieś
konkretne uderzenie? Szkoda było by nie wykorzystać potencjału tej
płyty.
Alex
Kristof:
Czuję, że Shadow Kingdom Records wykonało świetną pracę przy
promocji “World Of Evil”. Wytwórnia ukierunkowała nas na kilka
kluczowych obszarów w metalowej scenie.
Skoro
"World of Evil" to wasz trzeci album to muszę zapytać o
ten mityczny syndrom trzeciej płyty. Wierzysz, że naprawdę może
okazać się dla was przełomem?
Alex
Kristof:
Myślę,
że ten album jest dla nas przełomowy.
Dzięki niemu na zespól zwróciło uwagę więcej ludzi niż
kiedykolwiek.
John
Gaffney:
Myślę, że ten album jest dla nas zdobyciem kolejnego poziomu, a
zawsze staramy się być lepszymi i iść do przodu. Mamy nadzieję,
że z każdym albumem możemy dotrzeć do coraz większej
publiczności. Myślę, że „World Of Evil” było dobrym krokiem
naprzód.
Na
waszych dwóch poprzednich płytach znajdowały się bardzo dobre
instrumentalne kawałki zawierające w tytułach nazwę Sinister
Realm ("Enter the Sinister Realm" oraz "Battle for the
Sinister Realm"). Myślałem, że na kolejnych wydawnictwach
będziecie kontynuować ten zabieg. Czemu tym razem zabrakło takiego
kawałka?
John
Gaffney:
Nosiłem się z takim zamiarem i rzeczywiście miałem "instrumental"
o nazwie “Escape From The Sinister Realm”, ale pomyślałem, że
może będzie zbyt przewidywalne zrobić to na trzech albumach z
rzędu. Kocham utwory instrumentalne, ale przy pierwszych dwóch
albumach wydawało mi się, że ludzie nie zwracają na nie takiej
uwagi jak ja. Postanowiłem więc, że może zrobimy sobie przerwę z
długimi instrumentalnymi kawałkami. Podejrzewam, że powrócą na
kolejnym albumie, więc nie przejmuj się.
Pomimo
tego, że wszystkie wasze płyty są utrzymane w tej samej stylistyce
to jednak zauważa się wasz rozwój. Jakby tak porównać "World
of Evil" do debiutu to da się wychwycić, że w waszej muzyce
jest co raz mniej elementów klasycznie doomowych, a więcej typowego
heavy metalu. Takie mieliście założenie podczas tworzenia tej
płyty czy też wszystko wyszło spontanicznie?
John
Gaffney:
Wyszło to naturalnie. Staram się nie myśleć zbyt mocno lub
przepychać czegoś na siłę podczas pisania. Robię to co wydaje
się naturalne, kiedy sprawy się rozwijają zaczynam patrzeć na
pełny obraz i myśleć „Cóż, może teraz potrzebujemy czegoś
wolniejszego”. Nigdy nie lubiłem jednostajnych albumów, w całości
szybkich lub wolnych. Po prostu nudzę się , jeżeli wszystko jest w
jednym tempie. Patrzę wstecz na albumy, jak „Heaven And Hell”,
to są na nim szybkie i wolne utwory oraz te w średnim tempie. Dla
mnie to właśnie sprawia, że album jest dobry i zapewnia
słuchaczowi emocje.
Zarówno
tytuły utworów jaki teksty mają raczej pesymistyczny wydźwięk.
Możesz jako ich autor w kilku słowach opisać jakie tematy
poruszasz w swoich lirykach i co chcesz w nich przekazać?
John
Gaffney:
Na moje teksty ma wpływ prawdziwe życie. Sposób w jaki traktujemy
innych i ziemię może być bardzo zasmucający i sądzę, że używam
Sinister Realm jako sposób wyrażenie tego. Lubię także
średniowieczną i fantastyczną sztukę oraz horrory z lat ’70 o
tematyce nadprzyrodzonej, więc one też na mnie wpływają. Od czasu
do czasu lubię też stare dobre piosenki bojowe w stylu „dobry
gość pokonuje złych gości” i właśnie z czegoś takiego
narodziło się „Dark Angel Of Fate”.
Uważasz
"World of Evil" za wasze największe dokonanie? Jak dzisiaj
z perspektywy kilku lat oceniasz "Sinister Realm" i "The
Crystal Eye"?
John
Gaffney:
Myślę, że “World Of Evil” był najlepszym albumem jaki
mogliśmy zrobić w tym czasie z tym, co mieliśmy do pracy w miarę
naszego budżetu i czasu. Nic nie jest idealne i nie wiem czy
kiedykolwiek osiągasz swoje „największe dokonanie”. Częścią
bycia artystą jest to, że zawsze próbujesz rozwinąć się i stać
się lepszym. Trudno mi porównać albumy ze sobą, ponieważ każdy
reprezentuje dany moment w czasie. Z każdym albumem nasza forma
przekazu jest coraz lepsza. Powiedziałbym więc, że lubię każdy
album odrobinę bardziej od poprzedniego.
Nagraliście
klip do utworu tytułowego z "World of Evil". Gdzie go
nagrywaliście? Możesz powiedzieć kilka słów na ten temat?
Alex
Kristof:
Filmowaliśmy to wideo lokalnie, tutaj w Pensylwanii. Naprawdę
podobają mi się zdjęcia, jakie zrobiliśmy podczas kręcenia.
Jak
wygląda sprawa koncertów? Z tego co widziałem to grywacie trochę
pojedynczych gigów, zagracie chociażby z Raven. Planujecie jakąś
większą trasę promującą nowy materiał? Macie w planach wizytę
w Europie?
Alex
Kristof: Okno
możliwości jest szeroko otwarte. Z chęcią wrócilibyśmy do
Europy. Koncerty na żywo są nasza pasją! Nie możemy sie doczekać
lokalnych koncertów i podróżowania za granicę dla wspaniałych
fanów z Europy.
Jak
byś porównał waszą pozycję w USA i w Europie? Podejrzewam, że
więcej odbiorców macie na starym kontynencie?
John
Gaffney:
Wydaje się, że tradycyjny metal ma większą publiczność w
Europie. Tutaj, w Stanach nadal są jego fani, ale wsparcie dla niego
na froncie koncertowym nie jest już takie duże. Nie mamy nigdzie
nawet podobnej ilości świetnych metalowych festiwali jak w Europie.
Trudno jednak powiedzieć, ponieważ dostajemy listy od fanów z
zewsząd, więc nie wiem skąd pochodzi większość naszych fanów.
Który
ze wszystkich waszych numerów jest najlepiej przyjmowany przez fanów
na koncertach? Które lubicie najbardziej? Mnie ostatnio opętało
"The Tower is Burning". Natomiast z nowej płyty będą to
chyba numer tytułowy i "Cyber Villain". Chociaż tak
naprawdę słabych utworów u was nie stwierdziłem (śmiech).
Alex
Kristof:
Z moich obserwacji wynika, że nasza publiczność wydaje się
przyjmować całą naszą muzykę podobnie, od naszych wolnych
utworów, aż po szybkiego typu hymny śpiewane razem z
publicznością.
Nagraliście
również "Forged in Fire" z repertuaru legendarnego Anvil
na poświęcony im album "Strong as Steel, A Tribute to Anvil".
Jak doszło do waszego udziału w tym przedsięwzięciu? Sami
wybraliście sobie utwór? Muszę uczciwie przyznać, że wybór jak
i wykonanie rewelacja. Ciężko byłoby znaleźć numer z ich
repertuaru, który by bardziej pasował do waszego stylu.
John
Gaffney:
Bart Gabriel ze Skol Records skontaktował się z nami i poprosił,
żebyśmy to zrobili. Zawsze kochałem utwór „Forged In Fire”,
ponieważ miał bardzo ciężki groove i trochę mroczne zacięcie,
więc był idealnym kawałkiem dla nas. Nie musieliśmy za dużo
pracować przy niej, ponieważ granie jej było dla nas czymś
naturalnym, co było fajne. Myślę, że wyszło nam bardzo dobrze, a
całe CD jest niesamowite, z dużą ilością świetnych prezentacji
wszystkich zespołów.
Nie
mogę nie zapytać o ciebie Alex. Uważam cię za jednego z lepszych
obecnie wokalistów na scenieŚpiewał gdzieś wcześniej? Pobierał
lekcje czy jest samoukiem?
Alex
Kristof: Wow!!! Dziękuję bardzo, cóż za zaszczyt! Moja matka
szkoliła się w śpiewie klasycznym, co miało na mnie duży wpływ.
Jednak ja nigdy się nie uczyłem. Jestem metalowcem samoukiem, który
ma szczęście być we wspaniałym zespole.
To
samo pytanie odnośnie reszty zespołu. Wiem, że ty John grałeś
wcześniej chociażby w Pale Divine. Jak
to wyglądało w przypadku reszty muzyków?
John
Gaffney: Alex i nasz perkusista, Chris, grali kiedyś razem w
alternatywnym zespole rockowym o nazwie Type 14. Nasi gitarzyści,
John Kanter i John Risko, oboje są lokalnymi guitar heroes,
którzy grali w kilku cover bandach. John Risko gra teraz w metalowym
tribute bandzie z Jamesem Riverą z Hellstar o nazwie Denim and
Leather.
Od
zawsze w waszej muzyce słychać było inspirację takimi zespołami
jak Iron Maiden, Dio, Black Sabbath, Judas Priest czy Candlemass. Jak
naprawdę zaczęła się twoja przygoda z Metalem?
John
Gaffney: Zacząłem wciągać sie w metal około 1980 roku i dla mnie
zaczęło się od AC/DC „Back In Black”. Od tego momentu
odkrywałem inne zespoły jak Sabbath i Ozzy. Mieszkałem w okolicy,
w której nie było żadnych sklepów z płytami i nikt z moich
przyjaciół nie lubił heavy metalu, więc siedziałem późno
w nocy i słuchałem lokalnej radiowej stacji studenckiej, która
grała metal. Nagrywałem na kasetę audycje radiowe i tak odkryłem
zespoły jak Accept, Priest, Saxon i innych. To były bardzo zabawne
dni i tęsknię za czasami, kiedy odkrywałem nowe zespoły każdej
nocy i podekscytowaniem, kiedy słuchałem tych audycji.
Jakie
jest twoje zdanie na temat dzisiejszej sceny? Słuchasz jakichś
młodych kapel czy raczej ograniczasz się do klasyków?
John
Gaffney: Myślę, że scena metalowa jest teraz dość ekscytująca i
jest wiele zespołów robiących wiele różnych rzeczy, tradycyjny
metal jest moim ulubionym, więc naprawdę fajnie jest słyszeć nowe
zespoły jak In Solitude albo Portrait grające w tym stylu. Spędzam
dość dużo czasu słuchając klasyki. Kolekcjonuję metalowe winyle
z lat ’80, więc naprawdę wysiadam już szukając zespołów z lat
’80, które mogły wydać tylko kilka albumów. Jestem więc
wielkim fanem zespołów takich jak Exciter, Griffin, Tyrant,
Blacksmith, Warlord, The Attack itp. Codziennie rozmawiam o obskurnym
heavy metalu, (śmiech)!
Czego
można oczekiwać od Sinister Realm w przyszłości? Jakie cele
zamierzacie zrealizować?
John
Gaffney: Po prostu będziemy szli naprzód, robili dobrą muzykę i
dawali koncerty. Naszym prawdziwym celem jest trasa po Europie,
byłoby wspaniale!
To
już wszystko z mojej strony. Co byś powiedział waszym fanom w
Polsce?
John
Gaffney: Dziękujemy bardzo za wsparcie dla Sinister Realm i heavy
metalu. Po więcej informacji odwiedzajcie naszą oficjalną stronę.
Jeszcze raz dzięki i niech żyje heavy metal!
Wielkie
dzięki za wywiad i powodzenia.
John
Gaffney: Jeszcze raz dzięki, najlepsze życzenia.
Alex
Kristof: Dziękujemy
za czas jaki poświęciliście na rozmowę z nami o naszej muzyce.
Doceniamy wsparcie i pozytywne reakcje, jakie otrzymujemy od
wspaniałych ludzi metalu, takich jak wy i wasz magazyn. Właśnie
dlatego gramy.