Ależ potężna dawka oldschoolu. Tych
pięciu finów napierdala bezczelny czarny speed metal z
rockandrolowym drajwem i chamskim przepitym wokalem. Jest szybko, są
dobre melodie i świdrujące sola. Do tego teksty, których umysły
dzisiejszych metalowców wychowanych na Arch Enemy nie będą w
stanie ogarnąć i mogą spowodować u nich stany lękowe i nie
trzymanie moczu. Takie tytuły jak „Turbofuck”, „Leather
Bitch”, „Napalm Rock” czy „Warbikers” dają pewne
rozeznanie w klimacie. Każdy fanatyk noszący skóry, katany z
miliardem naszywek i pasy z nabojami powinien zamawiać tę taśmę
jak najszybciej. Nie brak tu hiciorów z genialnym „Lord of
Darkstar” na czele czy wspomnianym „Turbofuck”, w którym
pojawia się cytat z „Reign in Blood”. Tak naprawdę to wszystko
już było, ale przy takich kapelach jak Evilnight nigdy nie będę
obiektywny. W dupie mam brak oryginalności, techniczne
niedociągnięcia czy archaiczne brzmienie. To jest Metal, a nie
rurki z kremem. Wspieraj lub umrzyj.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz