środa, 21 maja 2014

Evilnight - Stormhymns of Filth (2014)

Ależ potężna dawka oldschoolu. Tych pięciu finów napierdala bezczelny czarny speed metal z rockandrolowym drajwem i chamskim przepitym wokalem. Jest szybko, są dobre melodie i świdrujące sola. Do tego teksty, których umysły dzisiejszych metalowców wychowanych na Arch Enemy nie będą w stanie ogarnąć i mogą spowodować u nich stany lękowe i nie trzymanie moczu. Takie tytuły jak „Turbofuck”, „Leather Bitch”, „Napalm Rock” czy „Warbikers” dają pewne rozeznanie w klimacie. Każdy fanatyk noszący skóry, katany z miliardem naszywek i pasy z nabojami powinien zamawiać tę taśmę jak najszybciej. Nie brak tu hiciorów z genialnym „Lord of Darkstar” na czele czy wspomnianym „Turbofuck”, w którym pojawia się cytat z „Reign in Blood”. Tak naprawdę to wszystko już było, ale przy takich kapelach jak Evilnight nigdy nie będę obiektywny. W dupie mam brak oryginalności, techniczne niedociągnięcia czy archaiczne brzmienie. To jest Metal, a nie rurki z kremem. Wspieraj lub umrzyj.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz